Rozmowa

Lekarze nie dawali szans na powrót do pełnej sprawności. Teraz startuje i trenuje kobiety

Jej sportowa historia rozpoczęła się od wypadku samochodowego, w wyniku którego doznała poważnych obrażeń. Mimo złych rokowań wygrała walkę o zdrowie. Obecnie Kinga Handzlik spełnia się sportowo i jest ambasadorką akcji #GITdziewczyna.

Twoja historia ze sportem zaczęła się dopiero po wypadku samochodowym. Co wówczas się wydarzyło?
Osiem lat temu pod koniec wakacji byłam uczestniczką wypadku samochodowego, gdzie doznałam poważnych obrażeń. Zmieniło to moje życie o 180 stopni. Dostałam drugą szansę od losu, którą zamierzam wykorzystać, żyć, spełniając marzenia, zachęcać jak i inspirować innych do działania. Życie jest krótkie i przewrotne!

Jakich doznałaś obrażeń?
Miałam trzy złamane kręgi w odcinku lędźwiowym. Więc konieczna była operacja i ustabilizowanie kręgosłupa (2 pręty i 8 śrub). Dodatkowo doszło do stłuczenia nerki i wiadomo lekkich obrażeń ciała.

Jakie były prognozy lekarzy dotyczące Twojego powrotu do pełnej sprawności?
Lekarze nie dawali mi szans na odzyskanie pełnej sprawności, przez to, że uraz był naprawdę poważny. Zaleceniem ich było ‘’oszczędzanie się’’, lecz wierzyłam w to, że wrócę do pełnej sprawności i będę w lepszej formie niż przed danym zdarzeniem.

Jak wyglądał powrót do pełnej sprawności?
To była długa droga, którą przeszłam małymi krokami, dosłownie. Wiele zawdzięczam mojej mamie, siostrze i narzeczonemu. Sama w stanie nie byłam wiele zrobić przez dłuższy czas. Gdy już zaczęłam uczęszczać do szkoły, po 8 miesiącach od zdarzenia  musiałam przejść kolejną operację, ponieważ śruba się delikatnie przemieściła i nacisnęła na nerw (przez co nie czuję w pełni lewego uda).  Także rehabilitację musiałam zacząć na nowo. Miałam fizjoterapeutę, który wykonywał masaże i zabiegi. Zlecał ćwiczenia, które musiałam robić sama w domu. Ten czas, gdzie musiałam dużo leżeć, zamiast oglądać seriale, to się edukowałam i robiłam, co mogłam by jak najszybciej odzyskać sprawność i odciążyć bliskich. Chciałam być samodzielna tak szybko, jak to możliwe. Po drugiej operacji było to zdecydowanie łatwiejsze i trwało krócej.

W którym momencie pojawił się pomysł, aby w pełni postawić na sport?
Nigdy nie widziałam się w tym miejscu, jakim jestem dziś. To, że będę inspirować innych, to że będę zawodniczką,  jak i to, że ten sport będzie ze mną każdego dnia, ponieważ pracuję jako trener. Mam własne studio treningowe, w którym prowadzę zajęcia indywidualne jak i grupowe. Wszystko przyszło z czasem, życie lubi zaskakiwać! Dlatego przestałam mówić ‘’nigdy w życiu …. ‘’. Gdy samodzielnie już zaczęłam trenować, założyłam także sociale. Na początku mój instagram był moim pamiętnikiem, a po czasie obserwujących było coraz więcej. Dostawałam coraz więcej wiadomości od innych, że inspiruję i motywuję. Wiele osób trenowało ze mną na siłowni. Spodobało się dziewczynom, co robię, wiele korzystało z moich przykładowych planów treningowych, które nagrywałam. Usłyszałam słowa ‘’ POWINNAŚ ZOSTAĆ TRENEREM’’. Uwierzyłam w siebie, zaczęłam uczęszczać na szkolenia, zrobiłam kurs trenera i zaczęłam pracować na dwa etaty. Byłam spedytorem, a po pracy biurowej przebierałam się w dres i spędzałam resztę czasu na siłowni, niekoniecznie tylko pracując czy robiąc swój trening. Po prostu lubiłam tam być, tych ludzi i tę atmosferę.

Jak wyglądały Twoje początki w sporcie?
Po zalecanych ćwiczeniach rehabilitacyjnych i zakończeniu leczenia przez lekarzy, poszłam z siostrą na siłownie. Pamiętam swój ‘’pierwszy raz’’ , poszłam na 20 minut na orbitrek. Byłam bardzo zmęczona, nogi mi drżały. Nie chciałam wracać tam ponownie, ale wiedziałam, że to pozwoli mi odzyskać sprawność i być silną. Nie poddałam się i zaczęłam uczęszczać na siłownie, były to głównie treningi siłowe. Nie lubiłam ćwiczeń typu cardio, bo nie lubiłam się za bardzo męczyć. Więc sporty wytrzymałościowe były dla mnie abstrakcją! Później poszłam z siostrą na zajęcia Crossfit. Zaczęłam otwierać się na inne dyscypliny, bo czułam się pewniejsza. Próbowałam wszystkiego po trochu. Sama tworzyłam i tworzę do dziś plany treningowe, które są połączeniem treningu siłowego/funkcjonalnego i crossfitu. Na zawodach biegowych pojawiłam się pierwszy raz za namową znajomych i okazało się, że całkiem nieźle mi to idzie! Podczas pandemii zakupiłam trenażer, który podpięłam do mojego roweru MTB i spodobała mi się taka jazda.

Jaką miałaś styczność ze sportem przed wypadkiem?
Nie mogę powiedzieć, że tego sportu nie było w moim życiu wcale. Byłam z tych osób, która jeździła rowerem do szkoły i spędzała całe dnie na podwórku. W gimnazjum zawsze jeździłam na zawody biegowe, bo byłam jedną z szybszych dziewczyn pomimo tego, że nie biegałam poza lekcjami WF. Nigdy nie lubiłam gier zespołowych, więc na boisku czasu nie spędzałam. Nie uprawiałam regularnie sportu przed wypadkiem.

Zadebiutowałaś w zeszłym roku, w triathlonie podczas Garmin Iron Triathlon Syców. Jak było?
Tak, zadebiutowałam dla zabawy i powiedziałam ‘’jeśli się nie utopię i się spodoba to w to idę’’ i jak widać… spodobało się!  Popełniłam mnóstwo błędów na trasie, pogoda była deszczowa ale pomimo tego, te starty wspominam z ogromnym uśmiechem na twarzy! Stresu większego nie było przez atmosferę, jaka panowała na zawodach i dzięki temu, że podeszłam do tego w bardzo luźny sposób. Potraktowałam to jako nowe doświadczenie, aczkolwiek jestem z osób lubiących rywalizację i dałam z siebie tyle, ile mogłam na tamten czas. Miłym zaskoczeniem było, gdy wezwano mnie na podium. Udało się stanąć na 3 miejscu w K20.

Co najbardziej spodobało się Tobie w tym sporcie?
To, że nie ma nudy! Wiele się zmienia! I wszystko może się wydarzyć! Ten sport dostarcza naprawdę wielu emocji!

Jakie miałaś największe obawy przed debiutem?
To, że nie dopłynę, wtedy tylko to mnie martwiło.

Już wcześniej jednym z Twoich marzeń był triathlon. Co Cię powstrzymywało przed wcześniejszym spróbowaniem tego sportu?
Nie potrafiłam pływać, bałam się wody. Naukę pływania podjęłam w kwietniu, ponieważ chciałam pokonać strach. Pokonałam go, ale pływać kraulem nie zdążyłam się nauczyć, więc w zeszłym sezonie większość i tak płynęłam tzw. ‘’żabką turystyczną’’.

Jak przebiegają przygotowania do sezonu 2023?
Niestety na początku roku złamałam palec, co uniemożliwia mi pływanie. Poza tym  do tej pory przygotowania zmierzają w dobrym kierunku. Pracuje według możliwości i zgodnie z planem ustalonego przez trenera, moje samopoczucie jest dobre, treningi mocne, czyli wszystko tak jak być powinno. W kwietniu jadę na obóz na Majorkę, co pozwoli podszlifować formę pod okiem trenera i zdobyć wiele wiedzy.

Jakie masz cele triathlonowe na 2023 rok?
Wstępnie z trenerem mamy ustalony kalendarz startowy. Zaczynam od duathlonów, później zawody triathlonowe. W tym roku zwiedzam Polskę.

Jakie masz ambicje długofalowe związane z triathlonem?
Mam własne cele i marzenia związane z triathlonem. Mam nadzieję, że się spełnią. Nie będę mówić o nich głośno. Trzymajcie kciuki.

Jesteś jedną z ambasadorek akcji GITdziewczyna, która ma na celu zachęcenie kobiet do spróbowania sił w triathlonie. Jakbyś zachęciła inne kobiety do tego sportu?
Aby zaczęły, zanim będą gotowe i nie szukały wymówek. Pamiętały o tym, że każdy kiedyś zaczynał i wszystko przychodzi z czasem. Nie trzeba mieć od razu super formy, najlepszego sprzętu, po prostu jeśli chciałyby wystartować, żeby to zrobiły, chociaż raz, nawet w sztafecie z innymi kobietami i potraktowały to jako zabawę.

Sama jesteś trenerką personalną i trenuje z kobietami. Jakie zazwyczaj mają obawy przed rozpoczęciem przygody ze sportem?
Wiele kobiet twierdzi, że przez treningi będą ‘’wyglądać jak facet’’. Wiele kobiet też wstydzi się zacząć przez zbyt małą wiarę w siebie. Chciałyby od razu szybko biegać, robić idealnie wszystkie ćwiczenia. To tak nie działa! Należy pamiętać, że każdy kiedyś zaczynał! Nie raz usłyszałam, że kobieta przyjdzie do mnie na treningi dopiero, gdy zrobi formę albo będzie lepiej ćwiczyć, na co ja odpowiadam: do mechanika z naprawionym autem się nie przychodzi! Przecież jestem właśnie dla takich ludzi, którzy chcą coś zmienić!

Jakie korzyści niesie ze sobą uprawianie sportu dla kobiet?
U moich babeczek widzę nie tylko zmiany sylwetkowe ale i mentalne. Uprawianie sportu bardzo pomaga im w życiu codziennym i  nie mówię tu o tym, że mają więcej siły by dźwigać zakupy, czy mniej męczyć się, wchodząc po schodach ale o tym, że mają większą pewność siebie. Poprawia się u nich samoocena. Same szukają wyzwań i mają większą chęć do życia, co przyczynia się do tego, że są bardziej kreatywne i szczęśliwe! Uwielbiam patrzeć na te zmiany!

Co jest najważniejsze w trenowaniu kobiet?
PODEJŚCIE! Nikt nie zrozumie lepiej kobiety niż kobieta!

Sama zaznaczałaś, że ograniczał Cię strach przed wodą. Jak należy rozpocząć walkę z ograniczeniami, które głównie są w naszych głowach?
Po prostu ją rozpocząć. Samo się nie zadzieje. Musimy przełamać strach, walczyć z nim. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że na basen chodziłam z uśmiechem, że nie płakałam podczas treningu. Strach, ból, dyskomfort i niepewność to elementy, które będą podczas tej walki, należy się z nimi zaprzyjaźnić.

Jak kobiety powinny traktować pierwsze starty w triathlonie, aby później nie zrazić się do tego sportu?
Największym wrogiem dla kobiet jest strach przed porażką. To, że nie dadzą rady i nie są wystarczająco dobre. Dlatego warto traktować to jako zabawę, czy też nowe doświadczenie! Ludzie i atmosfera na zawodach jest wspaniała, naprawdę warto.

Czego Ci życzyć przed zbliżającym się sezonem?
ZDROWIA!

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X