Krzysztof Hadas czwarty na mistrzostwach Europy
Zająłeś czwarte miejsce w Mistrzostwach Europy U23 w duathlonie. Jakie masz spostrzeżenia po tym starcie?
Jestem bardzo zadowolony z tego występu, choć zająłem 4 miejsce. Bieganie trzeba jeszcze dopracować, ale porównując do tego co było w Danii to jest bardzo dobrze. Zaskoczył mnie etap kolarski. Gdy odpadłem od dużej grupy na biegu, nie sądziłem, że samemu uda mi się nadrobić stratę na rowerze. Jednak czułem moc w nodze podczas tego etapu. Mocno odżyłem po pierwszym okrążeniu. Udało się doskoczyć. Zaskoczyłem tym samym siebie i kolegów, którzy po starcie gratulowali mi osiągnięcia. Dobrze poszły obie strefy. Ale niestety zabrakło siły na drugim biegu. Nie udało się wywalczyć podium.
To były Twoje pierwsze zawody, od kiedy trenerem jest Rafał Medak. Jak oceniasz Waszą dotychczasową współpracę?
Współpracę zaczęliśmy po moim starcie w Danii. Od tego czasu upłynęło 6 tygodni. Mieliśmy przyjemność być razem dwa tygodnie na Gran Canarii oraz dwa tygodnie w St. Moritz. Przez ten czas wydaje mi się, że zrobiliśmy kosmicznie dużo. Szczególnie, że przez dwa pierwsze tygodnie wracałem do aktywności fizycznej. Bo po Mistrzostwach Europy zrobiłem tydzień przerwy, aby ochłonąć po wszystkim. Z naszej współpracy jestem bardzo zadowolony. Rafał Medak ma inne spojrzenie na triathlon, niż moi wcześniejsi trenerzy. Podczas obozu na Gran Canarii miałem wrażenie jakbym odkrywał triathlon na nowo. Każda jednostka treningowa szczególnie na bieganiu i rowerze była czymś zaskakującym. Dzięki temu bardzo mocno odżyłem. Inna sprawa to team, w którym jestem oraz atmosfera, jaka panuje przez cały czas. Daje mnóstwo energii do trenowania i stawania się coraz lepszym zawodnikiem.
Jakie widzisz różnice w stosunku do poprzedniego trenera?
Zasadniczą różnicą jest to, że jest jeden. Wcześniej trenowałem z trzema trenerami. Było to dużo bardziej skomplikowane. Druga sprawa to mam ułożony cały dzień przez trenera. To jest bardzo komfortowe. Można się w 100% skupić na treningu, ponieważ dokładnie wiem co, gdzie i kiedy się wydarzy. Każdy trener ma też swoje metody treningowe. Dlatego od sześciu tygodniu zupełnie inaczej trenuję bieganie. Jednak wszystkie te zmiany są możliwe dzięki Firmie Integrale IT, która chce mnie wspierać. Bez tego wsparcia finansowego z zewnątrz uważam, że nie ma szansy, aby dobrze się przygotować do zawodów o randze międzynarodowej. Poziom z każdym rokiem szybuje coraz wyżej. Niebawem różnica będzie niemożliwa do nadrobienia.
W jakim stopniu udało ci się przełożyć dyspozycję treningową na start?
Przed startem byłem bardzo zestresowany. Gdy zaczynaliśmy współpracę powiedzieliśmy sobie z trenerem, że wystartuje w Rumunii, jeśli będzie dobrze na treningu. Po Gran Canarii decyzja zapadła. Jadę. Jednak na start nie było zbytnio strategii. Dlatego, że pierwszy raz od dawna na Mistrzostwach Europu w duathlonie był sprint. Dlatego nie wiedziałem, czego się spodziewać. Szczerze mówiąc byłem mocno zaskoczony, że francuska reprezentacja nie zaatakowała na pierwszym biegu. Po drugie, po miesiącu treningu od zera nie zrobi się bohatera. Jechałem, aby sprawdzić, gdzie jestem. Mając z tyły głowy, że jak będzie dobrze, to wskoczę na podium. Bo w St. Moritz były przebłyski formy. Udało się dobrze pokonać biegowy odcinek. Pobiegłem blisko życiówki na 5km. Na rowerze było znakomicie. Dlatego cieszę się, że wróciłem. Z optymizmem patrzę w przyszłość. Sezon dopiero się dla mnie zaczyna.
Wszystko poszło zgodnie z planem, czy zmagałeś się z jakimiś problemami na trasie?
Plan był prosty. Dać z siebie wszystko. Dlatego po byłem padnięty. Uważam, że na 98% wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniem. Zawsze zdarzą się, jakieś potknięcia czy błędy. Trzeba nad nimi pracować, aby następnym razem się nie pojawiły. Na tym polega bycie zawodowcem. Poprawianie detali w celu zyskiwania cennych sekund.
Co podczas ostatniego obozu udało się poprawić?
Pracowaliśmy dużo nad techniką na rowerze. To sprawia największe problemy. Z drugiej strony można sporo zyskać na zawodach z draftem. Na basenie szlifowaliśmy technikę. Na bieganiu była siła biegowa, trochę szybkości i biegów ciągłych. Jeśli chodzi o to, co wymaga poprawy, to wszystko. Nigdy nie jest tak, że dany element jest perfekcyjny. Stale trzeba o niego dbać i rozwijać. Inaczej jest ryzyko regresu.
Jak wyglądają dalsze Twoje plany przygotowawcze?
W czwartek na miesiąc wracam do St. Moritz. Dalej przygotowuje się pod okiem trenera Rafała.
Następnym przystankiem startowym Gdynia czy coś wcześniej planujesz?
Gdynia jest kolejnym ważnym startem w sezonie. Dobrze byłoby wcześniej wystartować na przetarcie. Bo w tym roku ze względu na wypadek i zmiany, nie startowałem jeszcze w triathlonie. Ale decyzje podejmuje trener.
Przemysław Schenk
foto materiały prywatne