Rozmowa

Marcin Konieczny: Cel na 2022 utrzymywał mnie przy życiu

Trzy tygodnie temu uległ wypadkowi na rowerze. Obecnie jest już w domu i przechodzi rehabilitację. Marcin Konieczny nie poddaje się i dalej dąży do realizacji celu na 2022 rok, jakim jest zostanie mistrzem świata na Hawajach w AG.

Jak się czujesz?
Przez ostatnie dwa tygodnie skali samopoczucia byłem na samym dnie. Obecnie wydaje mi  się, że jestem pomiędzy poziomem ch….., a słabym. Nie jest już beznadzieje, jak było w szpitalu, ale do stabilizacji jest jeszcze daleka droga. Kiedy umawialiśmy się wczoraj na rozmowę, to jedną z moich największych wątpliwości było to, czy będę w stanie tak długo gadać.

Rozmowa z Marcinem ostatecznie została zrealizowana za pośrednictwem zooma. Jej zapis video znajdziecie TUTAJ

Jaki jest Twój obecny stan zdrowia fizycznego?
Czytaliśmy z moim przyjacielem i fizjoterapeutą Danielem Godlewskim kartę leczenia szpitalnego. Poprosił mnie, abym na kontroli zapytał, który mam złamany wyrostek w łopatce. W wypisie w jednym miejscu jest napisane, że to jest wyrostek kruczy, a w drugim napisano o innym. Ponadto czytając opis okazuje się, że mam złamanych sześć żeber, a po rozmowie z lekarzami okazuje się, że pięć. Dlatego, to już nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Marzę o tym, aby położyć się na prawym lub lewym boku…

Spokojnie, to tylko spacer Marcina 🙂

Jak długo będzie trwała rehabilitacja?
W środę spotykam się z chirurgami i ortopedami. Ci drudzy mają zdjąć szwy i dać zielone światło do rehabilitacji. Ortopedzi chcieli mnie wypuścić zdecydowanie wcześniej. Zdjęcia, moje samopoczucie oraz wizyty kontrolne pokazywały, że wszystko zrobili i dla nich sprawa była zakończona. Pomijam kwestię rehabilitacji, bo to jest zupełnie inna kwestia. Chirurdzy nie chcieli mnie wypuścić z powodu odmy, która pojawiła się przy braku koordynacji podczas wyjmowania drenu. Patrząc na wypis, to w momencie przyjęcia miałem 0,5 centymetra odmy, a jak wychodziłem, cztery centymetry. Mam takie założenie, że za sześć tygodni będę gotowy na powrót do treningów. Taką też dostałem diagnozę od ortopedów, że przerwa powinna zająć 4-6 tygodni. W tym czasie będę przechodzić rehabilitację. Nie spieszę się do takiego szybkiego powrotu do treningów. Wiem, że żebra będą się dłużej goić. W związku z tym trudno mi jest sobie wyobrazić, że w ciągu tych 4-6 tygodni mógłbym wrócić do szybkiej jazdy na rowerze lub biegania. 

Wielu osób pewnie też się zastanawiało, co tak właściwie wydarzyło się tamtego pechowego dnia?
Była przepiękna pogoda. W dzienniczku miałem zapisane: rower plus bieganie. Najpierw zrobiłem jednak bieganie, o piątej rano. Moja żona miała na 12 do pracy. Kiedy szykowała się do wyjścia, ja zbierałem się na trening rowerowy. To był pierwszy błąd. Gdybym zrobił ten trening na trenażerze, to nic by się nie stało. Pomyślałem sobie, że opalę nogi przy tej pogodzie. Wydaje mi się, że szereg niesprzyjających okoliczności przyczynił się do tego wypadku. Staram się bardzo ostrożnie jeździć na rowerze. Kiedy jadę w pozycji aero, to podnoszę głowę co 10-15 sekund. Cały czas sprawdzam, czy nie ma niczego przede mną. Jechałem poboczem. Podniosłem głowę. Widziałem, że jedzie pojazd z naczepą. Przyjąłem założenie, że on oddala się ode mnie, a nie przybliża. Opuściłem głowę. Kiedy znowu ją podniosłem, to już widziałem sterczące słupy betonowe z naczepy. Miałem myśl w głowie, że uderzę. Skręciłem maksymalnie ciało, żeby nie wpakować się na nie. Udało się, ale uderzyłem w tylne lewe światło naczepy. Zabrakło 15 centymetrów. Okazało się, że kiedy spojrzałem na kierowcę, to akurat skręcał z głównego pasa na pobocze, bo samochód się zepsuł. W momencie, kiedy w niego walnąłem, on akurat wysiadał, żeby wystawić trójkąt.     

Dostajesz od ludzi dużo informacji np. że ich motywujesz. Jak się z tym czujesz?
To jest sytuacja, z którą już trochę się oswoiłem. Jednak ciągle nie mogę w nią uwierzyć, że dostaję wiadomości typu: Jest Pan moim idolem. Potem sprawdzam, kto to piszę i się okazuje, że to młoda dziewczyna, która ma zdecydowanie szerszy wybór sportowców, którzy mogliby być jej idolami np. Ronaldo, czy Jan Frodeno. To jest bardzo miłe oraz mobilizuje mnie do działania.

Czy ta sytuacja może przeszkodził Ci w realizacji celu na 2022 rok, czyli zostanie mistrzem świata na Hawajach?
Ta myśl pozwoliła mi przeżyć te ostatnie 15 dni. Uważam, to za traumę. Jestem osobą, która wyznaje filozofię, że o kilku rzeczach należy zapomnieć. Jestem przekonany, że te 15 dni zostawią w głowie poważny ślad. Jednak to też nie będzie tak, że będę budzić się spocony w nocy, przypominając sobie chirurga, który mnie szył bez znieczulenia, bo miało być krótkie. Ten cel na 2022 rok trzymał mnie przy życiu z dwóch powodów.

Marcin przyznał, że już w drugim dniu pobytu w szpitalu myślał o konstrukcji, która pozwoli mu pokręcić na rowerze. Pierwszy raz było lekkie 30 minut. Ale to nie jest uznawane przez MKON za trening 🙂

Jakich?
Myślałem sobie, że jest dużo czasu i te 15 dni plus sześć tygodni rehabilitacji ma się nijak do 2022 roku. Drugi powód to przyznam, że jedną z wiadomości, którą dostałem był filmik o Timie Donie, który też poważnie się połamał, a potem wrócił do triathlonu. Wtedy pomyślałem sobie, że to jest dla mnie kolejnym wyzwaniem, bo zacznę nie z poziomu zerowego, ale -2. Jeżeli wyjdę z tej kontuzji z gotowością do odbudowania tej formy, to nie będzie miało żadnego wpływu.

Czy rozmawiałeś już z Tomkiem Kowalskim o tej sytuacji?
Jesteśmy ze sobą w stałym kontakcie i Tomek jest na bieżąco. Mamy wrócić do rozmowy na koniec maja.

Czy wiesz, jak będzie przebiegało Twoje leczenie?
Do środy dmucham przez rurkę w szklance wody. Od poniedziałku zaczynam trzygodzinne sesje rehabilitacyjne. Daniel pokazał mi ćwiczenia, które będą uruchamiać mobilność barku. Jeśli dostane w środę zielone światło od ortopedów i nie będą mnie nakłuwać, to wychodzimy z łokciem powyżej barku. Wtedy zaczynamy rehabilitację w pełnym zakresie. Nie wiem, jak to będzie dalej przebiegać. Będę chciał przeprowadzić konsultację z Arturem Pupką. On chce mnie przejąć pod swoje skrzydła, jeśli chodzi o aspekt oddechowo – krążeniowy. Po tej konsultacji rozpiszę sobie zajęcia rehabilitacyjne.

Czemu Ewa potraktowała Cię wałkiem?
Mam dużo przykurczy. W związku z tym każde zwiększenie zakresu ruchu ręki powoduje, że mam skurcze. Nie mogę wszystko sam rozmasować. Akurat to miejsce, które Ewa rollowała, jest trudno dostępne. Czasami przykurcze są tak mocne, że potrzebuję pomocy z rollowaniem.

Oddychanie lub kichanie sprawia Ci duży ból. Czy masz jeszcze jakieś dolegliwości?
Oddychanie już sprawia mi coraz mniejszy ból. Rzeczywiście te ćwiczenia oddechowe związane z dmuchaniem w szklankę wody robią dobrą robotę. Oprócz tego to czuję w tym barku. Kiedy pierwszy raz spotkałem się z Danielem, to spytałem się o stan tego barku. Kiedy mocno ruszam tym barkiem podczas ćwiczeń, to mam wrażenie, że ten kawał blachy przesuwa mi koszulkę, a noszę taką na ramiączkach. Muszę ułożyć sobie w głowie, że tam jest sporo rzeczy. Z czasem oczywiście zostaną one wyciągnięte z tego barku.   

Kiedy Ci wyjmą tę blachę oraz druty?
Zobaczymy. Spotkałem się z dwiema szkołami, bo rozmawiając z dwoma ortopedami, to każdy z nich mówił mi trochę co innego. Jeden mówił, że będzie najlepiej, kiedy przyjdę za trzy miesiące i podczas jednego zabiegu wyjmiemy wszystko. Drugi ortopeda był innego zdania. Powiedział, że wyciągną druty przy miejscowym znieczuleniu, a jeżeli będzie cały zakres ruchowy i blacha nie będzie drażniła, to będzie mogła tam zostać. Na razie jeszcze nie podjąłem decyzji. Na pewno to nie jest perspektywa najbliższych dni.

Śpisz na specjalnym posłaniu? (patrz zdjęcie główne)
To jest wynik kombinacji. W szpitalu pierwsze siedem nocy, to było dogorywanie na siedząco. Kiedy podłączyli mi pompę ze środkiem przeciwbólowym, to mogłem już ułożyć się w pozycji pół leżącej i spałem po dwie godziny. Czasami byłem podłączony do monitora. Z czasem pielęgniarki zauważyły, że kiedy przysypiam, to tętno spada poniżej normy. Sprzęt zaczynał wariować i wszystkich budził. W końcu ubłagałem Panie, żeby przesunęły w dół ten zakres. Wtedy było trochę lepiej.

Jakie to było tętno?
38

Dziękuję za rozmowę, życzę dobrego przebiegu rehabilitacji i szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję.

Rozmawiam Marcin Dybuk 
foto materiały prywatne Marcina Koniecznego, autorstwa Ewy Rokickiej

Gdyby ktoś miał ochotę posłuchać i popatrzeć na Marcina Koniecznego to proszę kliknąć poniższy link i obejrzeć naszą rozmowę, która została zrealizowana za pośrednictwem zooma  

    

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X