Rozmowa

Prendki TRI: Triathlon częścią małżeńskiego życia

Najpierw zaczął Rafał. Za jego przykładem poszła Sylwia. Triathlon stał się bardzo ważną częścią ich życia. Przeszli ciężką próbę związaną z jego kontuzją. Jednak Rafał i Sylwia Prendeccy wybrali triathlon i patrzą z optymizmem w przyszłość.

Co Was skłoniło do zajęcia się triathlonem?
Sylwia: Najpierw było bieganie. W 2011 roku urodziła nam się córka Róża. Po ciąży miałam sporo dodatkowych kilogramów. W 2014 roku zaczęłam regularnie biegać moim ulubionym żółwim tempem. W kwietniu 2015 roku ukończył pierwszy maraton, ale był jakiś niedosyt…
Rafał: Gdy Sylwia zaczęła biegać, chciałem jej pomóc. Więc wystartowałem wraz z nią w biegu na 10 kilometrów. Okazało się, że mam dobre fizyczne warunki do biegania. Bo bez przygotowania i w butach koszykarskich byłem w czołówce tego biegu. Jednak bieganie wydawało się za łatwe. Na wiosnę w 2016 roku rozpocząłem treningi pod kątem triathlonu.

Dlaczego triathlon?
Rafał: Bo żaden inny sport nie dawał mi takiej satysfakcji. Tu nie ma taryfy ulgowej ani szczęścia. Na wszystko trzeba zapracować.
Sylwia: Gdyby nie Rafał nawet bym nie pomyślała o triathlonie. To wszystko jego wina. Rafał był prekursorem triathlonu w naszej rodzinie. Choć ja wcale się nie opierałam (śmiech).

Jakimi zajmowaliście się sportami przed triathlonem?
Rafał: Przez 20 lat grałem w koszykówkę, nawet mi to wychodziło.  Miałam epizod kariery kolarza przełajowego.
Sylwia: Ja kilka lat uprawiałam akrobatykę sportową.

Jak wspominacie pierwsze zawody triathlonowe?
Rafał: Zadebiutowałem w Pniewach w 2016 roku. Wówczas byłem totalnie zielony. Ledwo pływałem. Wtedy startowałem na dystansie sprinterskim. Zanim wystartowałem, myślałem, że to była 1/8. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że muszę przepłynąć aż 750 metrów zamiast zakładanych przeze mnie 475. Wtedy to był dla mnie jakiś kosmos. Wyścig ukończyłem na 88 miejscu na 143 zawodników.
Sylwia: Pierwszy raz wystartowałem w Chodzieży, ale z tego startu pamiętam jedynie to, że była strasznie brudna woda w jeziorze. Bardziej pamiętam debiut Rafała. Byłam taka dumna, zresztą zawsze jestem.

prendki

Zobacz też:

Sportowe Love. Miłość do siebie i triathlonu <3

Co sprawiało Wam największe problemy w początkowej fazie kariery?
Sylwia i Rafał: Pływanie.
Sylwia: Jesteśmy z pokolenia, które nie miało tak dużego dostępu do pływalni, jak ma to teraz miejsce. Nasza córka Róża chodzi na naukę pływania od czwartego roku życia. Był taki okres, że pływała lepiej, niż ja. Zajęło nam wiele godzin w basenie, żeby poziom pływania był chociaż zadowalający. Choć teraz Prendki jest naprawdę niezły.

W jaki sposób wspieracie się nawzajem do treningów oraz startów?
Rafał: Chyba nie musimy się motywować wzajemnie. Samo to, że jesteśmy w tym razem jest napędzające.
Sylwia: Mnie motywuje Rafał i to, jak obecnie walczy o zdrowie. Nacierpiał się już, a mimo to wciąż mu triathlon w głowie.

Kto was przygotowuje do startów?
Sylwia: Próbowałam trenować pod okiem trenera, ale to nie dla mnie. Teraz trenuje sama.  Słucham własnego organizmu no i Rafała, który pod względem wiedzy na temat treningu pływackiego, rowerowego i biegowego przewyższa mnie o głowę. Ja go wspieram w strefie regeneracji,  rozciągania, jogi itp.
Rafał: Mimo to bardzo chętnie korzystamy z obozów organizowanych przez zaprzyjaźnione kluby, czy trenerów. Upodobaliśmy sobie obozy Kuźni Triathlonu i pływania pod okiem Rafała Pierścieniaka. Ostatnio gościliśmy na obozie organizowanym przez Sebastiana Karasia i jego Akademię Pływania.

Czym dla Was jest triathlon?
Rafał: Jest częścią naszego życia tak, jak dom, praca i rodzina. To nasza pasja i chętnie poświęcamy jej czas.
Sylwia: Jak jest dla nas ważny, okazało się w momencie, gdy Rafałowi przytrafiła się kontuzja i jego trenowanie stanęło pod wielkim znakiem zapytania.  Odbyliśmy wtedy poważną rozmowę. Bo musieliśmy zdecydować, czy odpuszczamy lub decydujemy się na długie i bardzo kosztowne leczenie. Kiedy padło pytanie, czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie życie bez triathlonu, już wiedzieliśmy, jaka będzie decyzja.

Wolicie trenować wspólnie, czy osobno?
Rafał: Chciałbym częściej trenować z Sylwią, ale ona na mnie za często się denerwuje.
Sylwia: Kocham Rafała nad życie, ale on za dużo gada podczas treningu. Więc zdecydowanie wolę sama trenować. Wtedy się odcinam. Mam czas dla siebie. Lubię te chwile. Tylko podczas pływania mogę to znieść. Wtedy po prostu nie ma, jak gadać. Poza tym jest dla mnie zdecydowanie za szybki.

Czy macie sportowy autorytet?
Rafał: Tak, ale nie triathlonowy. Michael Jordan. Za charakter,  za perfekcjonizm.

prendki

Zajrzyj do:

Ewa Papla: Triathlon jest kwintesencją sportu

Co jest Waszą mocną, a co słabą stroną w triathlonie?
Rafał: Słabą stroną są moje kontuzję. Miałem od zawsze problem z kostkami. Mocną stroną  są zawziętość, pracowitość oraz skupienie na celu.
Sylwia: Mam sporo słabych stron. Jeśli chodzi o dyscyplinę, to zdecydowanie pływanie. Mocną stroną jest moje podejście do trenowania i startów.  Mam wielki dystans do tego i zawsze dobrze się bawię.

Co lubicie robić poza triathlonem?
Sylwia: Książki.  Dużo czytam, o wszystkim.
Rafał: Lubię podróże, szczególnie po Polsce. Lubię też czytać, podobnie jak Sylwia.

Czy zdarzały się kłótnie z triathlonem w tle?
Sylwia: Jesteśmy małżeństwem od 14 lat, jak wszystkie dobre małżeństwa kłócimy się czasami, ale też szybko się godzimy. Skoro triathlon jest nam obojgu bliski, to i wielokrotnie był tematem naszych sporów. Chociaż kiedyś częściej się to zdarzało. Ja długo nie mogłam znieść, że Rafał tyle czasu poświęca na treningi. Potem sama zaczęłam trenować pod kątem triathlonu. Wtedy zrozumiałam, że dla triathlonistów, po prostu doba jest za krótka i trzeba jakoś to ułożyć.  Musieliśmy to sobie poukładać. Od tego czasu nie kłócimy się,  przynajmniej nie o triathlon (śmiech).

Czy udaje Wam się rozdzielić triathlonu od życia prywatnego?
Rafał: Nie da się tego rozdzielić. Triathlon jest częścią naszego życia.  Bierzemy triathlon pod uwagę, planując wakacje, życie codzienne, wydatki. Nasza dziewięcioletnia córka startuje w dziecięcych zawodach. Nie musieliśmy jej namawiać, dla niej to nasze normalne życie.
Sylwia: Tak, triathlon wtopił się w nasze życie totalnie.

Czy triathlon jest częstym tematem rozmów między Wami oraz na spotkaniach rodzinnych?
Rafał: Raczej nie. Oczywiście zdarza nam się rozmawiać o treningach, czy jakiś planach triathlonowych. Czasem obejrzymy jakieś zawody i będziemy komentować,  ale znaliśmy się długo przed tym, zanim zagościł w naszym życiu ten sport. Więc nie brakuje nam innych tematów do rozmów.
Sylwia: Rozmawiamy też o koszykówce i oglądamy wspólnie mecze, oglądamy seriale i o nich dyskutujemy. Mamy wiele tematów do rozmowy.

Czy w jakimkolwiek momencie chcieliście skończyć z triathlonem?
Rafał: Gdy przydarzyło się mi kontuzja była chwila zwątpienie, ale to tylko chwila.
Sylwia: Gdy Rafał zerwał ścięgno i wiadomo było,  że będzie wykluczony z triathlonu na długo. Przez moment chciałam się wycofać z treningów i startów. Jednak on szybko wybił mi to z głowy, za co teraz jest bardzo wdzięczna.

prendki

Czytaj także:

Od mistrza Europy w kajakarstwie do… triathlonu

Kilka dni temu Rafał przeszedł drugą operację po rekonstrukcji ścięgna mięśnia strzałkowego. Jak doszło do tej kontuzji?
Rafał: Po połówce w Poznaniu w 2018 roku bardzo spuchła mi prawa kostka. Jednak jak to u triathlonisty często bywa, pomyślałem, że rozbiegam to. Z sukcesami skończyłem sezon, stając na podium w AG w Szczecinie i Przechlewie.  Po sezonie nie było poprawy, wręcz przeciwnie. Było coraz gorzej. No i się zaczęło: lekarze, rehabilitacja, masaże, naświetlania i wciąż nic. Prawidłową diagnozę otrzymałem dopiero w czerwcu 2019 roku, czyli niemal rok po pierwszym sygnale. Okazało się, że to było rozwarstwienie ścięgna mięśnia strzałkowego krótkiego.

Jak wyglądał proces leczenia?
Sylwia:
Po diagnozie mając już za sobą rok walki, Rafał sześć tygodni chodził o kulach. Mieliśmy nadzieję, że uruchomienie nogi pomoże. Między innymi tak kibicował mi podczas Enea Bydgoszcz Triathlon. Niestety się nie udało.
Rafał: We wrześniu w klinice w Środzie Wielkopolskiej podałem się operacji rekonstrukcji ścięgna. 

Dlaczego wymagana była druga operacja?
Sylwia: Rafał po operacji w lutym miał wrócić do treningu i szykować się do sezonu 2020. Niestety noga wciąż bolała.
Rafał: Okazało się, że na ścięgnie pojawiło się zwapnienie, które trzeba było usunąć podczas kolejnego zabiegu.

Jak czujesz po operacji?
Rafał: Dużo lepiej niż po pierwszej. Niestety, sezon 2020 jest dla mnie nieosiągalny.  Myślami i planami jestem już w 2021 roku. W tym sezonie będę kibicem Sylwii.

Czy już wiadomo, ile tym razem potrwa rehabilitacja i powrót do sprawności?
Rafał: Mogę wrócić do mocnego trenowania we wrześniu. Wcześniej potrzebna jest rehabilitacja. Jesteśmy dobrej myśli. Zresztą jak zawsze.

Czy próbujecie w jakiś sposób propagować ten sport w gronie znajomych oraz rodziny?
Sylwia: Nie namawiamy nikogo w jakiś szczególny sposób. To dzieje się samoistnie. Mamy w swoim gronie kilka osób, które dzięki naszemu wsparciu są dziś triathlonistami lub biegaczami.
Rafał: Mój brat Marcin zaczął biegać. Zdarza mu się często stanąć na podium w kategorii wiekowej w lokalnych biegach. Nasza córka kilkukrotnie stanęła na własnym dziecięcym triathlonowym podium m.in. w Sierakowie czy Poznaniu.

Czy w tej sytuacji oraz panującej pandemii koronawirusa myślicie o tym sezonie, czy w tym roku są inne priorytety?
Sylwia: Jesteśmy dobrej myśli. Chcielibyśmy spotkać naszych TRI przyjaciół na jakiś zawodach, ale w tej sytuacji to nie jest najważniejsze. Podchodzimy do tego na spokojnie. Rafał będzie bez pośpiechu dochodzić do siebie, a ja będę trenować tak, jak trenuję do tej pory, czyli bez ciśnienia,  z uśmiechem i z nadzieją, że niedługo wszystko wróci do normalności.

Jak odnajdujecie się w obecnej sytuacji związanej z koronawirusem?
Sylwia: Staramy się podchodzić do sprawy odpowiedzialnie i do tego namawiamy. Sytuacja jest poważna. Wszyscy musimy stanąć na wysokości zadania. Popieramy akcję  #zostańwdomu. Apelujemy też, aby tak jak, my poprzeć akcję #wystartujępózniej i nie rezygnować ze startów w imprezach tylko wystartować w nich w późniejszym terminie.  Odwołano mi już dwie imprezy. Pewnie to nie będą ostatnie, które odwołają, ale zdecydowałam, że nie wycofuję wpisowego. Jeśli będę mogła, to wystartuję. Gdyby nie to oddam komuś ten start, przypisując pakiet. Tak trzeba.

Jak sobie radzicie z nałożonymi ograniczeniami pod kątem triathlonu i życiu codziennym?
Sylwia: Pod kątem triathlonu to odczuwamy tylko brak basenu. Jeden z pokoi w naszym domu zmieniliśmy na siłownię. Tam mamy bieżnie, trenażer i wszystko, co nam potrzebne do trenowania. Prywatnie, nasza córka jest teraz w drugiej klasie. Więc musimy ją teraz wspomagać przy nauce zdalnej. Rafał, który na co dzień pracuje w szkole, na tę chwilę jest z nią w domu. Ja pracuję normalnie,  z zachowaniem wszelakich koniecznych norm bezpieczeństwa.

Czy rozważacie w przyszłości zmianę dyscypliny?
Rafał: Nie, nie ma takiej opcji. Będziemy się ścigać tak długo, jak to będzie możliwe.

W tej podróży, jaką jest triathlon, jakie macie cele oraz oczekiwania?
Rafał: Podium w AG40 na MP na dystansie ½.
Sylwia: Celem ukończenie kiedyś dystansu pełnego. Chciałabym to zrobić przed 40  urodzinami.

Jakie macie marzenia związane z triathlonem?
Sylwia: Ja bym chciała móc oklaskiwać znów startującego Rafała. Tylko i aż tyle.
Rafał: Mamy podobne marzenia. Chciałbym być w pełni zdrowy, by znów móc się ścigać.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
rozmowa przeprowadzona 31.03.2020
foto: materiały prywatne\

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X