Wielki pech Roberta Karasia. Upadek na rowerze
To oficjalna informacja z ostanich chwil. "Z przykrością informujemy, że w dniu dzisiejszym (sobota) podczas treningu Robert upadł na rowerze, w wyniku czego uszkodził stożek rotatorów, co wyklucza go z jutrzejszego startu w Ironman Vitoria-Gasteiz".
To się nazywa pech jakich mało. Robert Karaś od czwartku przebywał w Vitoria. W sobotę 45 minutowy trening na rowerze miał być jego ostatnim przed starem w Ironman Vitoria-Gasteiz, podczas których miał walczyć o slota na Hawaje. Był w świetnej formie o czym mówił w tygodniu TriathlonLife.pl
– Czuję się bardzo dobrze – powiedział Robert Karaś. – Forma od maja poszła solidnie w górę. Jestem pewny siebie i gotowy na każdą ewentualność podczas wyścigu. W środę zrobię ostatni mocny akcent i lecę z Gran Canarii do Barcelony, a stamtąd do Vitorii. W czwartek wolne, a w piątek pływanie i krótka zakładka z akcentami w tempie startowym. W sobotę tylko 15 minut pływania z rytmami i 45 minut roweru, także z krótkimi akcentami na pobudzenie. Cieszę się, że będę mógł się ścigać z naprawdę mocnymi zawodnikami i nie mogę się doczekać wyścigu.
W sobotę popołudniu podczas treningu rowerowego upadł i uszkodził stożek rotatatorów barku, co zaprzepaszcza planowany na jutro, na godzinę 8.20 start.
To kolejny już pechowy upadek na rowerze Roberta Karasia. W listopadzie 2018 roku podczas treningu uderzył z impetem w tył samochodu, który nagle zahamował. Z Hiszpanii wrócił do Elbląga gdzie został poddany operacji.
Szybko wracał do zdrowia. Po kilku tygodniach, pod koniec roku wznowił treningi. Mimo zdarzenia nie poddał się i postanowił przygotować się do zawodów, podczas których chciał wywalczyć slota na Hawaje. Wszystko szło zgodnie z planem. W maju w starcie kontrolnym podczas IRONCAT ustanowił na dystansie długim rekord Polski – 8:13:43.
Ostatni miesiąc Robert trenował na Gran Canaria, gdzie panują zbliżone warunki, do tych, które miały być jutro na zawodach. Zadbał o każdy szczegół czego efektem – jak sam przyznał – była coraz wyższa forma. Niestety, jeden upadek podczas ostatniego treningu przed zawodami, przekreślił całą ciężką pracę Roberta Karasia.
Nam nie pozostaje nic innego jak napisać: Trzymaj się Robert! Szybkiego powrotu do zdrowia!
Marcin Dybuk