PoradnikRozmowa

Waniewski: Życzcie mi chłodnej głowy na Hawajach

Marcin „Wania” Waniewski już od kilku dni jest na Hawajach. Przyznał, że wyspa nie jest przereklamowana. Jeszcze nie wystartował, a już myśli o powrocie na Big Island.

Wania przyjechałeś do Kona dwa tygodnie wcześniej. Dlaczego tak szybko? Tylko ze względu na aklimatyzację?
Nie dwa tygodnie tylko 11 dni (śmiech). To wydaje się optymalne. Do teraz, 4 dni przed zawodami budzę się o 3-4 w nocy, a chodzę spać około 20-tej. Różnica czasu robi swoje. Decyzja, aby tu przyjechać i się zaaklimatyzować  wydaje się zresztą bardzo dobą, bo na razie pogoda jest taka… jak wszyscy mówili. Ciepło. Aklimatyzacja nie wyklucza jednak innych czynności. Jest czas na odpoczynek, dobre jedzenie  i zwiedzanie. Hawaje są po prostu przepiękne.

Ciepło, to chyba nie najgorzej…
Pogoda jest różnorodna czasem jest ciepło, a czasem gorąco. Nie udało mi się zrobić biegu dłuższego niż 10 km. I już nie będzie przed startem takiej okazji.  Organizm nie zdąży  już odpocząć, a nie chcę biegać o świcie czy wieczorem. Na zawodach nie będę biegał o takiej porze. Niesamowite jest ile tutaj się pije. Kiedy dla odmiany było ciepło,  to w ciągu trzech godzin wypiłem 6 bidonów 0,75 litra (śmiech).

Marcin Waniewski na Hawajach

Jaki planujesz spędzić ten czas? Jeszcze mocne treningi, czy już raczej tylko objazdy trasy i bieganie?
Mocnych treningów nie będzie. To już za późno na to. Teraz czas głównie na odpoczynek i spokojne aktywności.

Start na Hawajach to Twoje marzenie. Wiemy, że nie potrafisz odpuszczać i przyjechałeś walczyć. Jaki masz cel, oczekiwania od tych zawodów?
Jeśli się uda pokonać głowę, to plan jest trzymać hamulec aż do biegu.  To wydaje się być kluczowe do uzyskania w miarę dobrego czasu albo do ukończenia w zdrowiu.  Jednak jak mawiali w wojsku „zmienność decyzji świadczy o ciągłości dowodzenia” (śmiech). Nie wiem czy odpuszczę jak już zawodnicy z kat. M-60 będą mnie wyprzedać.

Marcin Waniewski na Hawajach

Jak „smakuje” Hawajskie powietrze, kiedy przeszło się tak długą i pokręconą drogę jak Ty, aby tam dotrzeć?
Cieszę się, że tu jestem. Bałem się, że będzie, to przereklamowane. Jednak naprawdę to specyficzne miejsce. Jestem dumny, że tu jestem i… chyba już przed zawodami chodzi mi po głowie żeby tu wrócić.

Twoje przygotowania do zawodów nie były łatwe. Miałeś dużo pracy. Jak oceniasz ten czas?
Na dwa sposoby. Tak praca była bardzo obciążająca. W sumie naliczyłem 15 weekendów oprócz zajęć w tygodniu, kiedy pracowałem. Ale prawda jest też taka, że mam taki charakter, że pewnie przygotowując się do zawodów już bym trzy razy się zajechał.  Tak więc chyba mogę powiedzieć, że praca trochę mnie chroniła. Poza tym każdy amator pracuje, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Myślę, że nie wpłynie to negatywnie na wynik sportowy.

Wiele osób jak dowiedziało się, że jedziesz na Hawaje deklarowało pomoc, także finansową. Jak się z tym czułeś?
Wiadomo, że to było mega miłe.  Kilka osób wprost zaproponowało pomoc. Jednak na chleb mam, tak więc trochę źle bym się z tym czuł zwłaszcza, że jechałem z rodziną. Nie chciałem usłyszeć, że ktoś mówi, że robię sobie wczasy za czyjeś.  Poza tym to dodatkowa presja, na przykład jeden działacz kazał mi schudnąć (śmiech). Wymyśliłem sobie ze „ zrobię ciuchy” na tę okazje i z tego na wydatki się uzbierało. Poza tym nigdy nie wiesz co się wydarzy i przed samym wyjazdem wpadła mi niespodziewanie dość sporo kwota z działalności nie związanej ze sportem. Taki „prezent” od losu.

Waniewski i Kimmer na Hawajach

Czego się życzy zawodnikowi w ostatnich dniach przed startem? Bo w dniu zawodów to wiadomo, że ma być OZD…
Dla mnie to chyba chłodnej głowy. Ciężko będzie się nie dać ponieść emocjom. Poza tym już zaczynam „być ciężki”. Mam tak kiedy się denerwuje, na co dzień jestem miły. Już mi się wydaje, że wszyscy są chudzi i mega mocni. A wiem, że to samo myślą ludzie patrząc na mnie. To już zaburzona samoocena.

Po prostu trzymajcie kciuki i… jak się kropka zatrzyma na trackerze, to niech rozbrzmi prześmiewcze „no i idzie”. Bo sam też tak szydzę ze swoich zawodników. W tym dniu to usprawiedliwione (śmiech).

Rozmawiał Marcin Dybuk
Foto materiały prywatne Marcin Waniewski

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X