Wiadomości

Jerzyk szykuje się do Ironman Australia. Już 1.12!

Agnieszka Jerzyk planowała wystartować w Ironman Argentyna i powalczyć o slota na Hawaje. Plany jednak musiała zmienić i jedzie do Australii. Tam do wygrania są dwa magiczne krążki. Czy jeden trafi do Polki? 

Agnieszka Jerzyk zajęła najwyższą pozycję w rywalizacji indywidualnej ze wszystkich reprezentantów Polski podczas Wojskowych Igrzysk w Wuhan. Ostatecznie ukończyła zawody na piątej pozycji. To był najważniejszy start tego sezonu dla Polki. Jednak nie ostatni. Pierwotnie Agnieszka Jerzyk przygotowywała się do startu w Ironman Argentyna. Dostosowała do Niego treningi, obóz w Portugalii. Jednak organizatorzy odwołali rywalizację PRO. To oznaczało brak możliwości wywalczenia slota na Hawaje. Agnieszka Jerzyk zastanawiała się nad kolejnym krokiem.

Wybór padł na Australię

Stanęła przed dylematem. Mogła zakończyć sezon lub szukać innych startów. Trener radził jej pierwszą opcję. Jednak sama Jerzyk zadecydowała inaczej. Wybór padł na Ironman Australia.

Agnieszka Jerzyk

Zobacz też:

Marcin Waniewski: Na Hawajach nic nie kosztuje 5 dolarów. Podcast #2


– Bilety do Australii są już kupione. Więc nie ma już odwrotu. Szkoda, że na takie zawody i w taką podróż muszę wybrać się sama – napisał popularny Jerzyk na FB.

Szlifowanie formy w Portugalii

Agnieszka Jerzyk po powrocie z Igrzysk Wojskowych udała się na krótki obóz treningowy. Wybór padł na Villa Real w Portugalii. Pomimo tego, że do końca tego wyjazdu zostały cztery dni, to Agnieszka Jerzyk zmagała się z wieloma problemami.

– Kiedy miałam ruszyć z robotą i zacząć jeździć na rowerze czasowym, to po rozpakowaniu go po przylocie, okazało się, że moja przerzutka jest połamana. Zamiast trenować jeździłam po sklepach – informuje Polka. – Po dwóch straconych dniach związanych z naprawą roweru, w końcu ruszyłam na trening. Nie ma na co czekać, trzeba zacząć od razu od treningu z akcentem pod długi dystans. I co? Po godzinie jazdy złapałam kapcia, a nie miałam przy sobie pompki. Starałam się jak najszybciej dotrzeć do domu i zmienić dętkę. Dokończyłam trening, tylko to już nie to samo. Aby tego pecha było mało, przy rolowaniu i rozciąganiu naruszyłam sobie mięsień krawiecki do tego stopnia, że miałam problem z chodzeniem i podnoszeniem nogi.

Agnieszka Jerzyk

Czytaj także:

Tomasz Szala: Startowałem na dziewięciu rowerach!


Założenie buta, czy skarpetki to była długa przeprawa. Na wieczór poszłam jeszcze na basen sprawdzić, czy może się da się tę nogę rozpływać. Następnego dnia miałam w planie mocne bieganie. Noga dalej bolała.  Zaczęłam od basenu z myślą, że może noga teraz się rozpływa i ból minie. Jednak nie przeszedł. Na bieg wychodziłam z płaczem w oczach. Nie mogłam podnieść nogi, a co dopiero biegać. Jednak trening to jest świętość, dlatego trzeba go zrobić. Ruszyłam. Bolało, ale póki noga nie odleciała, biegałam. Na szczęście z każdym kilometrem noga się rozgrzewała. Robiłam zadany trening, ale to nie jest koniec pecha na tym obozie. Poza tym, że rozpadł mi się ząb i złapałam kolejnego kapcia. Organizm już zdecydowanie ma dość, ale spokojnie nie zrezygnuję – uspokaja Agnieszka Jerzyk.

Trzymamy kciuki za Agnieszkę Jerzyk w drodze do Ironman Australia. Miejmy nadzieję, że wyczerpała limit pecha i powalczy z powodzeniem o slota na Hawaje. To były super news! 

Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X