Jerzyk, Damentka, Krawczyk: Wigilia bez prezentów! U kogo?
Agnieszka Jerzyk: Święta Bożego Narodzenia to dla mnie zawsze długo wyczekiwany czas. Bo wiem, że w tym okresie nie wyjadę na żadne zgrupowanie. Choć raz, w 2011 roku, przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie, zdarzyło się, że święta spędziłam w Sierra Nevada. Po tamtym wybryku już więcej nie dam się na to namówić. Jak są święta, to musi być tradycja. Zawsze 24 grudnia mam zaplanowany bardzo mocny trening biegowy, po którym marzę o pierwszej gwiazdce, by zasiąść do wigilijnego stołu. Moją ulubioną potrawą zdecydowanie są „makiełki”, czyli kluski z makiem na słodko. Zawsze smakuje mi również tradycyjny karp, choć w ciągu roku bym go nie zjadła.
Jerzyk gwiazdor
Jeszcze dwa lata temu przebierałam się za gwiazdora i rozdawałam prezenty, ale od dwóch lat ich sobie nie robimy, dlatego jestem zwolniona z tej funkcji. Po wigilijnej kolacji z rodzicami wybieram się na pasterkę, po której wracamy do domu, robimy kawę i zajadamy się ciastami, oglądając świąteczne filmy. 25 grudnia to dla mnie dzień wolny od treningu. Zazwyczaj w tym czasie wybieramy się do kogoś z rodziny. Z kolei w drugi dzień świąt cała familia zjeżdża się do rodziców i tam dalej gościmy się na całego. W tym szczególnym okresie nie żałuję sobie niczego, bo przecież już za chwilę ruszę z corocznym noworocznym postanowieniem. Mam tu na myśli zrzucenie kilku kilogramów. Wesołych Świąt!
Cztery pokolenia przy stole
Kamil Damentka: Święta Bożego Narodzenia jest to okres, który jak co roku spędzę z moją rodziną w Warszawie. Mój powrót do domu poprzedza zgrupowanie. Niedawno, bo we wrześniu przeprowadziłem się do Rumii, gdzie trenuję w klubie UKS-Tri Team, więc cieszę się podwójnie, że wrócę do domu po długiej nieobecności. W wigilijny poranek lubię zrobić sobie trzy krótkie treningi, które nawiążą do triathlonu, ponieważ jaka wigilia, taki cały rok. Później oczywiście odrywam się od sportu. Rodzinę mam dość dużą i 24 grudnia tym razem spotkają się cztery pokolenia, będzie nas zatem ponad 20 osób.
Kolęda za prezent
Miło jest na chwilę zwolnić i bezkarnie spróbować wszystkich potraw, nie zważając na dietę. Już nie mogę się doczekać rozmów z bliskimi i śpiewania kolęd, aby „wykupić” prezenty, jakie dla siebie przygotowaliśmy. Moją ulubioną wigilijną potrawą jest barszcz czerwony z uszkami oraz kutia z prawdziwej pszenicy, bakalii i miodu. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze oraz pomyślnego Nowego Roku.
Ryba po grecku faworytem
Jacek Krawczyk: Święta planuję spędzić w domu z rodziną. Jakiś szczególnych zwyczajów nie posiadamy. Tradycyjne będą na pewno potrawy, takie jak barszcz, piwoszki (a’la pierożki z ciasta francuskiego z nadzieniem z pieczarek), makiełki, czy ryba po grecku. To ostatnie to zdecydowanie mój największy faworyt. Będą i prezenty, każdy z rodziny coś w tajemnicy szykuje. Oczywiście na trening też znajdzie się miejsce, bo jakoś trzeba spalić zjedzone kalorie. Mijający 2018 rok był dobry, na mistrzostwach Polski zawsze plasowałem się tuż za podium, ale to tylko wielka motywacja do dalszej pracy. Jestem bogatszy o kolejne doświadczenie, które mam nadzieję, przyda się w następnych latach. Poza tym nieźle radzę sobie również na uczelni, co też uznaję za sukces.
Maciej Mikołajczyk
Foto materiały prywatne
Czytaj także:
I pamiętajcie, że w pierwszy i drugi dzień Bożego Narodzenia jest robota do zrobienia. Mamy do przebiegnięcia 50 000 kilometrów. A wszystko to w ramach akcji charytatywnej dla dzieciaków z Nidzickiego Fundusza Lokalnego, którą "zarzucił" Marcin Konieczny zwany MKON-em. Więcej informacji TUTAJ