Rozmowa

Jakub Woźniak: Nie mogę mieć tylu przygód przed zawodami

Zakończył sezon na początku listopada w Turcji, choć nie brakowało problemów przed wyścigiem. Jakub Woźniak jest już w treningu z myślą o kolejnym sezonie.

Na początku listopada ostatni raz startowałeś w tym sezonie. Jak z perspektywy czasu oceniasz start w Ironman 70.3 Turcja?
Biorąc pod uwagę, że na dwa dni przed startem dopadła mnie „zemsta faraona” to bardzo dobrze. Wynik 3:59 po dwóch dniach praktycznie bez jedzenia (głównie kola i suchary) to naprawdę niezły wynik.

Choć przed tamtymi zawodami nie brakowało przygód. Co się działo?
Przygód faktycznie nie brakowało (śmiech), Wyżej wspomniana zemsta faraona miała na pewno największy wpływ na wynik, ale warto również wspomnieć o tym, że w październiku miałem własny ślub. Więc było sporo kombinowania, gdzie „wcisnąć trening” (śmiech).

Dlaczego ostatecznie zdecydowałeś się na wystartowanie w tamtych zawodach?
Start połączyłem z dwutygodniowym wypoczynkiem po ślubie. Turcja była atrakcyjnym kierunkiem ze względu na pogodę.

Jak czułeś się na samej trasie?
Do połowy biegu zaskakująco dobrze. Później odcięło mnie energetycznie, co normalnie mi się nie zdarza. Wyszły te dwa dni z symboliczną ilością jedzenia.

Jakie wyciągnąłeś wnioski po tamtym starcie?
Przede wszystkim pilnować „michy” na kilka dni przed startem. Jeść tylko co jest naprawdę pewne. Unikać owoców mytych pod bieżącą wodą itp.

Jakie masz wnioski po sezonie 2022?
Wiem, że potrafię zbudować wysoką formę. Myślę, że wynik na poziomie 3:50 na ½ IM jest w zasięgu, ale nie mogę mieć tylu przygód po drodze. Mam tu na myśli wypadek na rowerze, później antybiotykoterapia na helicobacter pylori, po zemstę faraona.

Ile zaliczyłeś startów w tym roku?
Myślę, że kilkanaście, ale nie wiem dokładnie, nie liczyłem.

Z którego startu jesteś najbardziej zadowolony?
Zdecydowanie z półmaratonu w Berlinie. Tam nabiegałem 1:07:59h, ale to było po dobrze przepracowanej zimie, przed tymi wszystkimi „przygodami”.

Z którymi zawodami masz niedosyt?
Po duathlonie w Czempiniu. Dosłownie miesiąc wcześniej nabiegałem kosmiczny dla mnie wynik w półmaratonie, a na tych zawodach miałem ochotę zejść z trasy już po kilku kilometrach biegu. Tydzień wcześniej „złapałem” grypę jelitową i organizm nie zdążył się „podnieść”.

W jakim stopniu udało się zrealizować założony plan na ten rok startowy?
W 30 procentach założenia były takie, żeby zrobić fajny wynik w półmaratonie, medal w duathlonie i PB na ½ IM. Udało się tylko to pierwsze.

Co najbardziej utkwi Ci w pamięci po tym sezonie?
Wypadek na rowerze. Koniecznie trzeba sprawdzać stan sprzętu (śmiech).

Co było dla Ciebie najtrudniejsze w tym sezonie?
Problemy zdrowotne i ciągła walka o powrót do normalnych treningów.

W której płaszczyźnie odczułeś największy postęp poczyniony w przekroju tego całego sezonu?
Wydaje mi się, że w każdej dyscyplinie był progres (do wiosny), ale nie udało się tego pokazać na zawodach. Mam nadzieję, że pokażę to w sezonie 2023.

Jak przebiegało roztrenowanie?
Dwa tygodnie aktywnego pobytu (dużo zwiedzania) podczas wakacji w Turcji. Teraz już trenuję normalnie. Na razie w treningach dominuje sprawność ogólna, jednostki tlenowe i aktywności, które mają „podbudować” dynamikę.

Ile razy chciałbyś wystartować w przyszłym roku i na jakim dystansie się skupić?
Ile razy nie wiem, ale dalej chcę poprawiać się na dystansie ½ IM.

Czy masz już wyznaczone cele na przyszły rok i wstępny plan startów?
Wstępnie przymierzam się do ½ IM w Belgii.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X