Rozmowa

Jacek Tyczyński: Chciałbym rozwinąć się na dystansie Ironmana

Przygotowania przebiegają według planu. Do tego był na zgrupowaniu, gdzie mógł trenować razem z m.in.: Sergiuszem Sobczykiem. Jacek Tyczyński nie ukrywa, że w sezonie 2023 chce skupić się na startach, na długim dystansie.

Jak przebiegają przygotowania do pierwszych startów w sezonie?
Dziękuje, przygotowania przebiegają dość sprawnie, co roku zdarzają się niespodziewane trudności, nowe wyzwania, ale też nowe rozwiązania treningowe czy sprzętowe, więc mimo, że sam trening triathlonowy jest i powinien być dość rutynowy, to dookoła zawsze dzieje się coś nowego, innego. I nigdy nie jest łatwo.

Niedawno byłeś na miesięcznym zgrupowaniu w Monte Gordo. Jak oceniasz ten wyjazd pod względem treningowym?
Do Monte Gordo jeżdżę jakoś od 2017 roku. Poza wieloma walorami treningowymi, w tym miejscu na przestrzeni lat poznałem wiele osób, zawarłem przyjaźnie i mam do niego bardzo sentymentalny stosunek. Treningowo udało mi się przepracować kilka tygodni, sporo jeżdżąc na zewnątrz, co nie jest u mnie normą. Cały wyjazd oceniam na duży plus.

Miałeś okazję trenować z m.in.: Sergiuszem Sobczykiem. Jakie znaczenie dla rozwoju sportowego mają takie wspólne treningi z innymi mocnymi zawodnikami?
Z Sergiuszem łączy nas ten rodzaj przyjaźni, gdzie masz wrażenie, że znasz tę osobę całe życie i zawsze możesz na niej polegać. Mamy podobne podejście do uprawiania sportu, gdzie balans między dobrą zabawą a ciężką pracą i ogólny dystans do siebie jest utrzymywany na wysokim poziomie. Rozmawiamy o wyzwaniach sportowych, trenerskich, o życiu i sporo żartujemy. Będę świetnie wspominał ten czas. I takie wyjazdy i przyjaźnie znaczą dla mnie w sporcie dużo więcej niż tytuły.

Czy planujesz jeszcze jakieś wyjazdy treningowe przed rozpoczęciem sezonu?
Być może kolejne zgrupowanie czy wyjazd treningowy pojawi się w drugiej części sezonu, natomiast teraz będę trenować u siebie w Krakowie.

Przed sezonem założyłeś własny team: Tyczyński Triathlon. Co Cię skłoniło do tego ruchu?
Dotychczas współtworzyłem w Krakowie TriWise Triathlon team, które zakładałem z Piotrem Hydzikiem. Byłem i jestem dumny z tego, jak udało się to zrobić. Z czasem jednak coraz mniej byłem w stanie angażować się w sporą ilość działań na różnych polach, jak wyjazdy, zajęcia pływackie i bieżące dogadywanie spraw organizacyjnych. Po tych kilku latach postanowiłem zmienić profil swojej działalności. Obecnie marka Tyczyński Triathlon będzie zrzeszać moich podopiecznych, przy wsparciu organizacyjnym mojej partnerki – Kai Kwiatkowskiej. Najważniejszą usługą jest prowadzenie profesjonalnej opieki trenerskiej dla triathlonistów. Do tego dochodzą konsultacje, okresowe zajęcia grupowe czy obozy, ale są one dedykowane wyłącznie członkom grupy. Zależy mi na tym, żeby mieć czas i przestrzeń dla osób, z którymi pracuję w obrębie opieki trenerskiej, nie rozdrabnianiu się, byciu dostępnym i rzetelnym w tym, jak i co robimy.

Ilu zawodników obecnie liczy Twoja drużyna?
Grupa moich podopiecznych to 30 osób, staram się mówić o tym wprost i być transparentnym. Dla mnie to jest górny limit tego, ilu osobom mogę pomagać w jednym czasie. Obecnie lista rezerwowa jest już długa i nie przewiduję przyjmowania nikogo w 2023. Jest bardzo dużo zawodników, którzy szukają możliwości opieki trenerskiej. Sporo osób odbija się od aplikacji czy kilku trenerów, u których jest bardzo duża rotacja – najczęściej przez kwestię kontuzji lub braku czasu i uwagi trenera. Osoby zainteresowane współpracą zapraszam do kontaktu. W razie wolnego miejsca oczywiście będę przyjmował zawodników, ale staram się pracować tak, aby rotacja nie występowała.

W jakich zawodach będzie można spotkać zawodników z Tyczyński Triathlon?
Grupa moich podopiecznych jest bardzo niejednorodna. Prowadzę też osoby mieszkające w innych częściach Europy i świata. Podopieczni mają różne cele. Więc najpewniej spotkasz moich zawodników na MŚ w Lahti czy Nicei, ale też w Żyrardowie i Osieku.

W jaki sposób prowadzenie własnego teamu będzie rzutować na Twoją zawodniczą karierę?
Karierę trenerską i zawodniczą prowadzę równolegle już kilka lat, jest to duże wyzwanie i myślę, że wymaga sporej dyscypliny i wyrozumiałości osób z otoczenia. Natomiast nie jest to dla mnie nic nowego. Ma to sporo plusów i minusów. Natomiast dla mnie jest to zupełnie naturalna rzecz po latach.

Kiedy planujesz rozpoczęcie sezonu?
Planuję start na dystansie Ironman w Brazylii. To jest cel na pierwszą część sezonu. Chcę zmierzyć się z tym dystansem na zawodach federacji IM. Dlatego już dziś trening dość mocno intensyfikuje się w tym kierunku. Zawody we Florianopolis odbywają się 28.05. Dwa tygodnie wcześniej mamy w Polsce pierwsze starty triathlonowe i być może w formie sprawdzianu/ przetarcia pojawię się na jednym z nich.

W ilu zawodach chciałbyś wystartować w nadchodzącym sezonie?
Myślę, że startów nie będzie wiele. Chciałbym zmierzyć się z dystansem Ironman 3 razy, jeśli po drodze nie pojawią się choroby i kontuzje. Poza tym kilka startów przygotowujących/kontrolnych, ale nie za wiele, myślę, że będzie to rzadziej niż do tej pory. Może 5-6 w sumie.

Jak wyglądają Twoje cele sportowe na sezon 2023?
Chciałbym poprawić wynik czasowy na IM z Malborka i rozwinąć się na tym dystansie, to może oznaczać różne rzeczy i w zależności od tego, jak ten postęp będzie wyglądał, cele mogą być różne. Obecnie skupiam się na Brazylii.

Sezon 2023 to też jubileusz 10 lat współpracy z Tomkiem Kowalskim. Jakie to były 10 lat wspólnej pracy?
10 lat to mnóstwo czasu i w zasadzie całe moje dorosłe życie. Ciężko ująć w prostych słowach jak wiele Tomkowi zawdzięczam. Wydaje się, że w wielu kwestiach mogę być mało obiektywny. Tomek dość mocno ukształtował to, jakim jestem zawodnikiem, trenerem i człowiekiem. Otrzymałem od niego mnóstwo bezinteresownego wsparcia i pomocy. Zawsze miał dla mnie rady, przy porażkach twardo przy mnie stał. Przy sukcesach nie przypisywał sobie jakiś specjalnych zasług. Na pewno zabrzmi to bardzo patetycznie, ale chcę, żeby Tomek wiedział, że zawsze może na mnie liczyć dziś i w dalekiej przyszłości. Przechodząc sprawnie do sportowej części tej współpracy, to na przestrzeni lat zmieniło się wiele, ale nie zmieniły się podstawy. Szkoła Tomka Kowalskiego od początku miała bardzo dobrą strukturę i cechowała się tym, co nazywam wysoką kulturą treningu triathlonowego – czyli rozwiązań specyficznych dla skutecznego uprawiania triathlonu, który jest ścisłym połączeniem tych 3 dyscyplin w jednej. To co w czasie ulegało zmianom, to raczej kwestie około treningowe, podejście do używania konkretnych rozwiązań sprzętowych i nakładaniu pewnych mniejszych lub większych akcentów na konkretne aspekty treningowe.

Jak zaczęła się Wasza współpraca?
W 2013 roku zakwalifikowałem się do programu PZTRI, w którym juniorzy, którzy najlepiej wypadali w testach, byli zapraszani na obóz przygotowawczy w Szklarskiej Porębie. Celem obozu było przygotowanie najzdolniejszych juniorów do startów w Europie. Tomek prowadził ten obóz, a ja w 2 tygodnie zrobiłem olbrzymi na tamten czas postęp sportowy. Po tamtym sezonie napisał, jak się mam. Wtedy byłem w liceum i wahałem się jak poprowadzić  sportową drogę. Zaproponował mi, że możemy spróbować coś potrenować wspólnie i tak zostało do dziś.

Czego Ci życzyć przed pierwszymi startami w triathlonie, w tym roku?
Zdrowia w przygotowaniach, trening pod IM jest dość obciążający i układ odpornościowy musi być gotowy na sporo wyzwań. Mam nadzieję, że do Brazylii obejdzie się bez infekcji i przerw!

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X