Rozmowa

Iza Sobańska: Uszczęśliwiłoby mnie złamanie 10h

Cały czas trenuje pod debiut na pełnym Ironmanie. Czuje się trochę rozczarowana, ale nie poddaje się.

Marcin Dybuk: Planowałaś w tym sezonie debiut na długim dystansie, ale koronawirus popsuł Ci plan. Jak się z tym czujesz?
Iza Sobańska: Czuję się trochę rozczarowana. Bo dużo wkładam pracy, żeby przygotować się do Ironmana. Aktualnie czuję, że rośnie ta dyspozycja. Jednak w głębi serca jest mi przykro, że nie będę miała raczej okazji pokazać efektów pracy, bo raczej ten start się nie odbędzie, choć oficjalnie nie został jeszcze odwołany. Planowałam start w Hiszpanii w lipcu. Niestety wszystkie starty, które miałam zaplanowane, są przekładane na wrzesień. Ciężko będzie to wszystko pogodzić. Do tego dochodzi kolejna wątpliwość, czy w ogóle się odbędą. To jest jedna wielka niewiadoma, ale mam dużą ochotę wystartować na długim dystansie. Dlatego myślę, że gdyby odbyły się jakieś zawody i udałoby się na nie dotrzeć, to bym się zdecydowała na start.

Jesteś w ciągłym rytmie treningowym. Z czego czerpiesz motywację?
Ciężko powiedzieć, po prostu lubię trenować. Więc nie muszę specjalnie się motywować do treningów. Lubię ciężką pracę. Czułabym się gorzej, gdybym przestała trenować. Bo tego mocno by brakowało. Obecnie jest dobra pogoda. Do tego można już trenować na dworze. Więc zrobienie czterech godzin roweru jest bardzo dobrym sposobem na spędzenie popołudnia.

Iza samotnik?

Przyznałaś, że lubisz trenować sama. Czy to oznacza, że jesteś samotnikiem?
Ogólnie chyba jestem samotnikiem. Do tego też łatwiej jest wykonywać zadania. Przy długich jazdach fajnie mieć towarzystwo, bo czas szybciej płynie. Nawet nie czuć, że przykładowo jedziemy już godzinę. Jednak w okolicach miejsca zamieszkania nie znam  dobrego towarzystwa do jazdy.

Wróćmy do sezonu 2019. W rozmowie z TriathlonLife.pl powiedziałaś, że ważniejsze nie były wyniki, lecz przełamywanie barier. Jakie to były bariery?
W poprzednim sezonie oraz w 2018 roku miałam trochę problemów z bieganiem. Pojawiały się często bóle stopy i żołądkowe. To utrudniało mi pokazanie pełnej dyspozycji na starcie oraz odbierało przyjemność ze startowania. W poprzednim sezonie udało się to odblokować oraz doszło do przełamania głowy. Do tego zaprzyjaźniłam się z bieżnią tartanową. Można tam realizować fajne jednostki treningowe. Choć nie było to łatwe (śmiech).

Jak to zrobiłaś?
Walczyłam sama ze sobą. Małymi kroczkami włączałam więcej takich jednostek bolesnego biegania na bieżni. W pewnym momencie zaczęło mi się to podobać, takie dokręcanie śruby. Tak zostało. Obecnie, jeśli nie pobiegnę raz w tygodniu na bieżni  tartanowej, to źle się z tym czuję, bo mi tego brakuje. Więc udało się wytworzyć jakąś relację. Widzę też już zmianę w bieganiu, że jest lżej i lepiej. Niestety, przez wirusa nie mogłam sprawdzić tego biegania w warunkach startowych, ale miałam w planie w marcu i kwietniu dwa starty biegowe. Mocno się do nich przygotowywałam przez zimę oraz wczesną wiosnę. To miał być bieg na 10 kilometrów oraz półmaraton. Niestety, nie było okazji.

Czy podobną metodę zastosowałaś z tym bólem żołądkowym?
Zmagałam się z tym problemem od paru lat. Miałam różne badania, które nic nie wykazały. Trochę to się wyciszyło. Przestałam też się stresować w życiu codziennym niektórymi rzeczami, co pozwoliło opanować ten ból. Na razie jest w porządku.

Łączysz uprawianie triathlonu na wysokim poziomie jako AG z pracą zawodową. Jak to się robi?
Aktualnie to bardziej łączę ze studiami i z dodatkową pracą na pół etatu. Tutaj jest kwestia dobrego poukładania planu dnia i wykorzystać maksymalnie cały czas. Da się to zrobić. Przede wszystkim trzeba chcieć i to lubić, żeby nie zmuszać się do treningu.

Ściany nie było, ale

Czy miałaś już taki moment w sportowym życiu, że doszłaś do ściany i chciałaś zrezygnować?
Może nie tyle, co zrezygnować, ale po prostu są takie momenty, że kiedy jest duży nakład pracy, treningu, to zbliża się granica, że będę zbyt zmęczona. Wtedy daje sobie kilka dni luzu. Odpuszczam jakieś jednostki i odpoczywam od takiej ciągłej pracy i trzymania się planu. Z reguły to trwa 2-3 dni. Potem czuję się wypoczęta i nie mogę doczekać się kolejnego treningu. Po prostu nauczyłam się odczytywać sygnały od organizmu i odpowiednio na nie reagować.     

Jakie to są sygnały?
Zazwyczaj jestem zmęczona, śpiąca i wiecznie głodna. Nie mogę się za nic zabrać. Po prostu czuję, że nie mam ochoty pójść na kolejny mocny trening i wolę poleżeć na kanapie, co u mnie jest rzadkością. Wtedy wiem, że to oznacza potrzebę zluzowania przez następne dwa dni.

sobanska

Czy masz jakieś ulubione formy odpoczynku?
Nie umiem po prostu leżeć. To zdarza się naprawdę sporadycznie. Z reguły po prostu lubię wyjść ze znajomymi i nie myśleć przez jakiś czas o obowiązkach. Obejrzę jakiś film lub poczytam książkę. Udam się też na jakiś spacer. Wszystko zależy też od pogody i pory roku. Lubię też zjeść coś dobrego. To jest istotne (śmiech).

A co lubisz jeść?
Lody i ciasta. Jestem też fanką pizzy i frytek. Wtedy jest okazja, żeby zaspokoić te potrzebny. Gdyby ktoś przypatrzyłby się mojej diecie, to stwierdziłby, że coś jest nie tak (śmiech).

Skoro mówimy o diecie, to stosujesz jakąś konkretną podczas rygoru treningowego?
Po prostu się pilnuję. Od dłuższego czasu jem sprawdzone posiłki, które wiem, że mi nie zaszkodzą. W reżimie treningowym ograniczam słodycze, choć nie w 100 procentach. #Cukierdetox pokroju MKONa mi nie służy. Jakoś tego nie praktykuje. Staram się pilnować, ale też bez przesady.

Co to znaczy, że #cukierdetox Ci nie służy?
Po prostu po długim wybieganiu lubię zjeść sobie kawałek sernika. Wiem, że są zawodnicy, którzy by to skrytykowali. Jednak sport to moja pasja. Nie chcę, bawiąc się w triathlon, który jest też stylem życia, ograniczać inne rzeczy, które lubię. Uważam, że mogą żyć wspólnie i nikt na tym nie ucierpi (śmiech).

Co lubisz najbardziej jeść w cyklu treningowym?
Wtedy to jem bardzo dużo masła orzechowego, bananów, płatków owsianych. Takie rzeczy jadam po treningach. Myślę, że w jakimś stopniu to mi pomaga.

Tęskni za zawodami, nawet tylko jednymi

Masz nadzieję, że jakieś zawody odbędą się w tym roku, czy układasz już plan na kolejny sezon?
Bardzo chciałabym, że odbyły się zawody, ale niestety racjonalnie podchodząc do tematu, maleją na to szansę. Choć w głębi serca jest nadzieja. Chciałabym wystartować chociaż raz, bo już brakuje mi tego. Na razie jest taka perspektywa, że wszystko jest przekładane i nie wiadomo, kiedy odbędą się zawody. Obawiam się, że nie będzie okazji, żeby sprawdzić formę. Sezonu 2021 jeszcze nie planuję, bo jest dużo czasu i nie wiadomo, co się wydarzy jeszcze w tym roku. Część zawodów w tym sezonie, na których miałam wystartować i opłaciłam pakiety startowe i są przekładane, wystartuję w nich w przyszłym roku. W ten sposób trochę sam się wykreuje kalendarz startowy. Jeśli wszystkie zawody zostaną przełożone na wrzesień, to wiadomo, że nie wystartuję w każdych (śmiech).

Czyli jesteś zawodniczką, która przekłada starty na przyszły rok, a nie wypłaca pieniędzy?
Nie, nie mam zamiaru wypłacać pieniędzy z żadnego startu.

Co sądzisz na temat tego apelu organizatorów, żeby przepisywać pakiety na przyszły rok?
Myślę, że to jest dobre podejście. Przez tę epidemię sytuacja wielu przedsiębiorstw w każdej branży naprawdę jest trudna. Pojawiają się apele, żeby wspomagać lokalne miejsca, to dlaczego nie mamy wspierać osób, które organizują dla nas zawody? Uważam, że to jest w porządku. Do tych zawodów w przyszłym roku jest tak dużo czasu, że uda się wszystko poukładać w taki sposób, żeby tam wystartować. Organizatorzy przewidują wiele opcji, żeby nie wypłacać tych pieniędzy, tylko po prostu poczekać.

Chciałbym wrócić pamięcią pięć lat wstecz do Twojego debiutu w triathlonie. Jak trafiłaś do triathlonu?
To jest śmieszna historia. Byłam związana ze sportem od dziecka. Triathlon wyszedł przypadkowo. Lubiłam zawsze jeździć na rowerze, ale nigdy się nie ścigałam. Wcześniej grałam w siatkówkę, więc nie kojarzyłam dobrze biegania, bo ono stanowiło główną część w początkowej fazie przygotowań, gdzie nie było kontaktu z piłkami. Dlatego bieganie nieciekawie zapadło w pamięci. Kiedy odeszłam z siatkówki, to zaczęłam biegać. Mój kolega organizował bieg charytatywny. Uznałam, że skoro biegiem mogę pomóc komuś, to wystartuję. Ku mojemu zaskoczeniu, to mnie się spodobało. Kiedyś w mediach już słyszałam o triathlonie. Stwierdziłam, że skoro lubię jeździć na rowerze, bieganie nie jest już torturą dla mnie, a nie topiłam się w wodzie, to zapisałam się zawody w Sierakowie na dystans 1/4IM. Miałam pół roku na przygotowania. Trenowałam bez konkretnego planu. Mając w głowie pytania nt. specyfiki zawodów, to rozmawiałam z kilkoma osobami. Wystartowałam i wciągnęłam się w ten sport.

sobanska

Jak wtedy było z pralką? Bo nie trenowałam dużo pływania.
Prawie cały dystans w Sierakowie przepłynęłam żabką. Przez pralkę było mi ciężko oddychać. Co ciekawie, w tym samym roku zadebiutowałam na 1/2IM i ją przepłynęłam szybciej, niż pierwszą ćwiartkę. Pamiętam, że pierwsze pływanie było trudne, ale po wyjściu z wody było już super. Nie przypominam sobie, żeby coś złego się wydarzyło w Sierakowie.

Wolisz dłuższe dystanse, na których można Cię częściej obserwować?
Zdecydowanie, mam tak od dziecka. Nie lubiłam biegów na 60 metrów, tylko wolałam biec 200. Od zawsze wolałam dłuższe i bardziej bazujące na wytrzymałości starty. Nadal dobrze odnajduję się w tym, dlatego tak mnie ciągnie do pełnego Ironmana. W poprzednim sezonie przewijała się myśl o zakończeniu sezonu debiutem na Ironmanie. Jednak wpadł ten start w Nicei i zrezygnowałam z tego pomysłu.

Jak wspominasz zawody w Nicei, gdzie wystartowałaś w zeszłym sezonie?
Jeśli chodzi o atmosferę i klimat, to były jednymi z fajniejszych. Co do samego wyścigu i wyniku, to z jednej strony nie do końca jestem zadowolona. Bo zawsze można gdybać, że gdyby mocniej docisnąć przykładowo na rowerze, to byłoby lepiej. Jednak z drugiej strony trasa kolarska totalnie mi nie pasowała. Była górzysta, a ja zdecydowanie wolę położyć się na lemondce i cisnąć w jednostajnym tempie. To też było przełamanie. Wcześniej nigdy nie startowałam na zawodach z górzystymi trasami kolarskimi. Wcale nie było tak źle. Pamiętam,  że pod górkę wyprzedzałam zawodniczki, choć na zjazdach było gorzej. W przyszłym tygodniu przez 10 dni będę trenować z Magdą i Pawłem, więc myślę, że trochę poprawie ten element.

Jakie zawody najlepiej wspominasz w tej pięcioletniej przygodzie z triathlonem?
Ciężko powiedzieć, bo każde zawody są inne. W jednych wyjątkowe jest miejsce, w drugich kibice, a w trzecich wynik sportowy. Wspominam dobrze Sammorin. Te zawody są dla mnie idealne, jeśli chodzi o trasę. Do tego dochodzi wspaniała atmosfera. Zwycięstwo jest też dodatkowym atutem, które zapada w pamięci. Kiedy mówiliśmy już o moim debiutanckim sezonie w triathlonie, to miło wspominam debiut na 1/2IM. Był dla mnie świetny. Przez cały start byłam zadowolona. Nie miałam żadnych problemów na trasie. Do tego miałam dobry czas 5:03. Zastanawiam się, czy podobnie będzie podczas debiutu na Ironmanie, że będę tak podekscytowana aż by mnie niosło na trasie. Fajnie by było (śmiech).

Ironman? Dam z siebie wszystko

Masz jakiś okres czasowy, w którym chcesz zadebiutować na pełnym dystansie?
Po prostu chcę zadebiutować na pełnym IM i dać z siebie wszystko. Nie mam żadnych założeń czasowych. Myślę, że po zobaczeniu, jak mój organizm zniesie ten debiut, to będę mogła wtedy określać kolejne cele. To jest tak długi dystans, że tam może się wszystko zdarzyć. Po prostu nie chcę na sobie wywierać presji.

Jaki z tyłu głowy rysuje się czas, który dawałby satysfakcję?
Trudne pytanie, bo naprawdę nie mam za dużej wyobraźni w tej kwestii. Taką super satysfakcję dałoby mi złamanie 10 godzin. Jednak to może być trudne do wykonania. Kołem napędowym jest Magda Biskupska, która to osiągnęła. Bardzo dobrze się znamy. Wielokrotnie trenowałyśmy razem. Więc skoro ona dała radę, to też chciałabym tego dokonać (śmiech). Widać, że się da, ale Magda znacznie lepiej biega.

Na którą imprezę być najchętniej wróciła?
Myślę, że chętnie wróciłabym do Przechlewa. Tam debiutowałam na 1/2IM. Te zawody dobrze zapadły mi w pamięci. W późniejszych latach nie miałam okazji wrócić, bo przepadają w okolicach wrzesień – październik.

Pod czyim okiem trenujesz?
Od rozpoczęcia przygody z triathlonem trenuję pod okiem Jakuba Adama.

Czy jest zawodnik/zawodniczka, którego podpatrujesz?
Nie mam takiego idola. W ogóle nie śledzę poczynań zawodników z lokalnego podwórka, ale też zagranicznych zawodników. Po prostu sprawdzam co się u nich dzieje i jakie osiągają wyniki.

Tak wiele mówisz o treningach u siebie. Gdzie mieszkasz?
Mieszkam w województwie łódzkim, 15 kilometrów od Bełchatowa w małej wiosce Drużbice.

W jakiej jeszcze kategorii wiekowej startujesz?
Jeszcze w K18-24. To byłby mój ostatni sezon w tej kategorii, dlatego bardzo mi zależało, żeby zadebiutować na pełnym dystansie w tym roku.  

Wiele osób zastanawia się, jak będzie wyglądał świat po opadnięciu kurzu po koronawirusie. Czy ty też tak myślisz?
Zdecydowanie tak. Zastanawiam się, jak się zmieni nasze życie oraz realia. Pod względem ekonomicznym i gospodarczym to, co się dzieje, wygląda nieciekawie. To przyniesie złe skutki. Jeśli chodzi o społeczeństwo, to myślę, że to jest okazja do przewartościowania życia. Myślę, że zmieni się też podejście do podróży, bo teraz to jest ograniczone. Może będziemy bardziej doceniać możliwość wyjazdów i z szacunkiem traktować odwiedzane miejsca.  

Myślisz, że świat będzie gorszy, czy lepszy po koronawirusie od tego, który znaliśmy wcześniej?
To jest trudne pytanie. Myślę, że na pewno inny. Pod względem ekonomicznym dla wielu ludzi może nadejść trudniejszy czas. Z drugiej strony z powodu tych ograniczeń to przyroda może trochę odpocząć od człowieka.

A relację międzyludzkie?
Myślę, że ludzie poświęcą im więcej uwagi i będą bardziej o nie dbać.

Jakiego pytania nikt nigdy Ci nie zadał, a chciałabyś je usłyszeć?
To mnie teraz zaskoczyłeś (śmiech). Myślę, że nie ma takiego pytania, bo kiedy jest coś, co chcę bardzo powiedzieć, to powiem.

Rozmawiał Marcin Dybuk
foto materiały prywatne

Rozmowy z Izą Sobańska można także posłuchać

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X