Rozmowa

Najpierw gadał, teraz wystartuje w triathlonie

Jakub Graczykowski, czyli Rozbiegany Konferansjer, który wita na mecie zawodników m.in. w Bydgoszczy. Postanowił już nie tylko dopingować, ale także zmierzyć w triathlonie. Ale najpierw musi się nauczyć pływać.

Jesteś znany jako Rozbiegany Konferansjer. Skąd wziął się taki pseudonim?
Od wielu lat prowadzę imprezy. Zaczynałem jako animator dla dzieci (dziewczyna, z którą siedziałem w pociągowym przedziale uznała, że się nadam). Potem był czas na bardziej poważne imprezy, aż w końcu udało się połączyć dwie pasje – sport i mówienie. A to właśnie imprezy pełne emocji i rywalizacji sprawiają mi największą frajdę.

Czytaj także: Łukasz Malaczewski wystartuje w Ironman Gdynia z kobietą chorującą na stwardnienie rozsiane

Biegam od dawna. Najpierw cieszyło dobiegnięcie do parku, potem 5, 10, 15 km. Obecnie najdłuższy dystans jaki mam w nogach to 112 km. Ultra to stan umysłu, który mi bardzo pasuje. Zdecydowanie nie powiedziałem jeszcze w kwestii dystansu ostatniego słowa.

Rozbiegany Konferansjer, czyli biega i gada


A skoro biegam, gadam, a na co dzień zajmuję się marketingiem, stwierdziłem, że czas te wszystkie działania ładnie opakować. „Rozbiegany Konferansjer” okazał się strzałem w dziesiątkę. To pozwoliło dotrzeć do większej liczby osób oraz być bardziej zapamiętanym.

Pewnie dzięki temu sezon 2021 wygląda bardzo, bardzo ciekawie. W kalendarzu pojawiły się imprezy, których jeszcze nie miałem okazji prowadzić, m.in. zostałem zaproszony do komentowania całego cyklu imprez triathlonowych, co traktuję jako wyróżnienie, ponieważ to kultowe na arenie ogólnopolskiej zawody. Ale chyba jeszcze nie mogę zdradzić szczegółów 😉

W tym roku podejmujesz wyzwanie, którego nikt wcześniej się nie podjął. Jakie?
Mam wrażenie, że jeszcze nie było takiej sytuacji, kiedy osoba prowadząca imprezę sama w niej startuje. W sezonie 2021 wystąpię na Enea Bydgoszcz Triathlon w roli konferansjera oraz zawodnika.

Skąd wziął się pomysł na zamianę roli konferansjera na zawodnika?
Ochota na triathlon była zawsze, ale towarzyszyły jej dwa problemy – zwykle w tym czasie prowadziłem jakąś imprezę i nie umiem pływać. Szczególnie ta druga kwestia stwarzała dużą przeszkodą.

Jak przebiegają przygotowania do debiutu w tri?
Pandemia i związane z nią obostrzenia nie ułatwiają, ale jak to mówi trener Sebastian Szubski „trening czy wymówka”? Biegam po lasach, rower osadzony na trenażerze – działam. Najbardziej przejmuję się pływaniem, zamknięte baseny mocno zmieniły moje plany. Jak wiesz, można mieć dobrą kondycję, ale „żeby pływać, trzeba pływać”.

Najważniejsze, że głowa chce!

Licencja PZTri wyrobiona, baseny ponownie otwarte, trzeba brać się do roboty. Waga od 1 stycznia zeszła o 10,5 kg, a to jeszcze nie koniec. To ma być udany debiut, bardzo poważnie do tego podchodzę  :).

Kiedy rozpocząłeś treningi pod triathlon?
Bazę biegową już mam, treningi rowerowe, choć może wypadałoby nazwać rekreacyjnymi wycieczkami były bardzo częste latem i wczesną jesienią. Problemem było pływanie. Zdecydowałem, że zjadę do mojego rodzinnego miasta, Bydgoszczy na 5 dni i 5 razy spotkam się z trenerem.

Woda to nie Konferansjera żywioł

Jak wyglądał pierwszy trening pływacki?
Masakrycznie. Choć może to mało powiedziane. To był mój pierwszy kontakt z wodą od kilku długich lat. Kompletnie nie mój żywioł.

Miałem kupić płetwy. Kupiłem. Nawet dwie pary. Ale byłem tak przejęty, że zapomniałem ich z samochodu. Tu otrzymałem pierwszą reprymendę słowną, potem było ich jeszcze kilka.


Do tej pory mój kraul wyglądał z daleka tak, jakbym błagał o pomoc,

a trwał tak długo, ile powietrza starczyło na jednym wdechu. Wszyscy polecali jednego trenera, Mateusza Dezydeusza (facebook). Więc się umówiliśmy i zaczęliśmy. Po pięciu spotkaniach technika była daleka od olimpijskiej, ale sześć długości basenu potrafiłem przepłynąć. Nie wiem co ma w sobie Mateusz, ale to co robi, robi bardzo dobrze. Potrafi świetnie przekazać wiedzę! Teraz czas na szlifowanie, poprawianie, po prostu trenowanie.

Na jakim dystansie zadebiutujesz podczas Enea Bydgoszcz Triathlon?
Organizatorzy bydgoskiego triathlonu dają możliwość zapoznania się z triathlonem podczas osobnej kategorii dla debiutantów czyli Decathlon TRYathlon. Uważam, że to świetna okazja, aby spróbować, aby przełamać pewne bariery, aby zobaczyć, czy triathlon jest tym, co będzie sprawiało przyjemność.

Czytaj także: Robert Karaś zakończy karierę 20 krotnym Ironmanem

Choć dystanse nie należą do najdłuższych, ponieważ będę musiał przepłynąć 240 m, przejechać na rowerze 19 km i przebiec 4,25 to dla mnie duże wyzwanie, ponieważ z mety biegnę pod prysznic, a stamtąd na czerwony dywan, aby chwycić za mikrofon i witać tych, którzy rywalizują na innych, dłuższych dystansach. A ci, którzy widzieli mnie już w akcji, wiedzą, że podczas prowadzenia imprezy daje z siebie wszystko. Więc przede mną niezła misja :).

Dlaczego wcześniej nie podjąłeś się nauki pływania?
Woda nie jest moim żywiołem. Choć mam dwa metry i w wielu miejscach jeszcze grunt, to jednak w tym środowisku nie czuję się pewnie. Wyjazd nad wodę nigdy nie był dla mnie frajdą.

Czy miałeś w przeszłości styczność z innymi dyscyplinami sportowymi?
Tak. Przez dziewięć lat trenowałem taniec towarzyski. Piękny sport. Do teraz fascynuje mnie liczba figur, kroków, pozycja, a każda z nich ma swoją nazwę i określoną technikę.
Kiedy zaczynałem, rytm zdecydowanie mi nie przeszkadzał. Ale jestem uparty i lubię udowadniać, więc i tę barierę w dużej mierze pokonałem. Choć zawsze Martyna, moja partnerka taneczna była rytmicznie lepsza i to ona dawała znać, kiedy jest dobry moment, aby rozpocząć daną choreografię.

Kto Ci pomaga w treningach?
Do tej pory w zmaganiach ultra prowadził mnie Sebastian Szubki, head coach w CB163, rekordzista Guinnessa w pływaniu kajakiem 24h po wodzie stojącej. To on również zaszczepił we mnie wizję biegu dwudziestoczterogodzinnego. Świetny facet, przyjaciel oraz trener.


A moje wodne podboje koordynuje Mateusz Dezydeusz. Sprawił, że zacząłem się w wodzie przemieszczać. A to już olbrzymi sukces. Teraz piłeczka po mojej stronie. Ale raz jeszcze chciałbym pochwalić doskonałą umiejętność przekazywania wiedzy przez Mateusza!

Jednak na mecie wrócisz do pierwotnej profesji, czyli konferansjerki. Jakbyś określił takiego człowieka, który po pokonaniu trasy wkracza do roli konferansjera?
Jeśli możemy ten pomysł wrzucić do szufladki planów szalonych, pochwaliłbym i towarzyszył na każdym etapie przygotowań. A w tym wszystkim najważniejsza jest pasja i zajawka.

Zawsze daję z siebie wszystko, kiedy dopinguję innych, więc po ciuchu liczę na doping podczas mojego startu J

To będzie Twój jednorazowy start w triathlonie, czy początek dłuższej historii?
Raczej początek długiej historii :). W głowie jest dużo szalonych i długich pomysłów. Stawiam sobie wyzwanie, aby usłyszeć wykrzyczane dla mnie „JESTEŚ CZŁOWIEKIEM Z ŻELAZA!”

Powodzenia!

Marcin Dybuk
Foto materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X