Poradnik

#goodlife 6. Podczas wysiłku ulatnia się, to co złe i toksyczne

Było dużo niechęci, napięcia, nerwów, impulsywności. Cieszę się, że potrafię w takich chwilach odizolować trening od tego co się dzieje dookoła, zacisnąć pięści i go wykonać  – pisze Paweł Wolak w kolejnym odcinku bloga.

Paweł Wolak jest uzależniony. Ważył 110 kilogramów. Podbiegnięcie do autobusu było dla niego mega dużym wysiłkiem. Postanowił jednak podjąć jeszcze jedną próbę, może ostatnią i zawalczyć o życie. Takie jak on chce i jakie sobie zamarzył, które sam zaplanuje. Przed dwoma tygodniami Paweł rozpoczął na łamach TriathloLife.pl opisywać walkę o lepsze życie. Dzisiaj VI część pod tytułem: Podczas wysiłku ulatnia się, to co złe i toksyczne

Naładować akumulatory

Poniedziałkowy poranek, a pasmo biodrowo piszczelowe przypomina o istnieniu po wczorajszych 30km biegu wraz z lekkim pokasływaniem. Po 8 godzinach fizycznej regeneracji w pracy, osiągniętej kosztem psychicznego rozładowania wskakuję na rower – dzisiaj na tacy podano podjazdy na średnicówce. Pogoda za oknem jest wręcz idealna. Niestety po trzech kilometrach zawracam.

Jest tak silny i mroźny wiatr, że nie zamierzam ryzykować, tym bardziej ze względu na mój dzisiejszy kaszel. Nie jest do końca to zgodne z moimi ambicjami jednak zauważam, że już coraz łatwiej jest mi uznać podjęcie takiej decyzji jako moją siłę. Postanawiam dzisiaj zrobić dzień pauzy zamiast czwartku. Wracam do domu, biorę ciepły prysznic  i zajmuje się moimi pozostałymi zainteresowaniami.

Trochę spokojniej

Wtorek już w dobrym samopoczuciu udaje się na średnicówkę i wykonuję podjazdy. Decyduje jednak pozostać przy jednym treningu dziennie – bez zakładek, wolę przeczekać jeszcze ten tydzień na spokojnie. Środowa oficjalna wiadomość o „legalnej aktywności na dworze” zmywa ze mnie wszystkie obawy, bo byłem już na etapie załatwienia sobie trenażera. Dodatkowo przyszły mi therabandy, także będę mógł trochę popływać na sucho. Po pracy robię interwały biegowe – mega szybki, mocny, budujący trening – dokładnie taki jakie uwielbiam. Wieczór wypełniam ćwiczeniami wzmacniającymi, oraz zapoznaje się z treningiem na gumach.

Gorszy dzień

Czwartek jest jednym z tych gorszych dni, które czasami przychodzą do nas nagle bez zapowiedzi. Wiele napięcia, stresu, niechęci od rana – w pracy również stres. Wiem jedno, trzeba zacisnąć zęby i zrobić trening, dzień ma tylko 24h, a następny już będzie inny. Interwały na rowerze robi mi się dzisiaj bardzo ciężko. Odczuwam brak siły w nogach  i momentami mam chwile zwątpienia. Jednak to tylko 5 powtórzeń więc z lekkim dyskomfortem, ale sumiennie wykonuje trening z finalną satysfakcją.

Jak smakuje pot?

Piątek finalizuję podbiegami w lasku, które wykonuję naprawdę ostro. Podczas takiego intensywnego wysiłku zawsze czuję jak ulatnia się ze mnie wszystko co złe i toksyczne. Smak słonego potu na ustach jest dla mnie paradoksalnie przyjemny i uruchamia uśpione moce.

W sobotę postanawiam sobie odpuścić długi rower ze względu na przeprowadzkę – przekładam więc trening na poniedziałek. Garmin wręcz szaleje, ponieważ robię z walizkami prawie 60 pięter w górę – co najlepsze, na koniec dnia czuję dużo większe zmęczenie niż po niektórych treningach, dlatego smacznie zasypiam.

Walczę o każdy kilometr

Niedzielę rozpoczynam dłuższym biegiem z rana „tam i z powrotem”. Jest naprawdę bardzo, ale to bardzo wietrznie. Dodatkowo mam jakąś niechęć do dzisiejszej aktywności, kilka razy zastanawiam się nad zawrotką ze względu na pogodę, jednak daję sobie z każdą taką myślą „jeszcze 1 km, jeszcze tylko jeden”. Powrót jest o wiele przyjemniejszy – i robię w sumie 20km przy średnim tempie 4:56min/km.

Brakuje mi zdrowiejących ludzi

Podsumowując. Był to ciężki tydzień praktycznie pod każdym względem. Było dużo niechęci, napięcia, nerwów, impulsywności. Cieszę się, że potrafię w takich chwilach odizolować trening od tego co się dzieje dookoła, zacisnąć pięści i go wykonać. Cieszę się również, że ten ciężki czas przetrwałem dalej jako czysty człowiek. W takich chwilach brakuje mi doładowania poprzez wspólne spotkania zdrowiejących bliskich mi osób, jednak mam ogromną nadzieję, że niebawem świat wróci na swoją orbitę  i będzie chociaż podobnie jak kiedyś…

CDN.

Paweł Wolak

Czytaj wcześniejsze wpisy Pawła:

#goodlife 1. Rozpoczął walkę o dobre życie. Bez narkotyków!

#goodlife 2. Zamiast narkotyków eksplozja endorfin

#goodlife 3. Kiedy rozsądek przegrywa z Pawła ego

#goodlife 4. Uwielbiam Walczyć o każdą sekundę

#goodlife 5. A na koniec tygodnia duma i czysta głowa

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

  1. Gorsze dni zdarzają się każdemu. Dość rozsądnie walczysz z przeciwnościami. Dostrzegasz kiedy trzeba “odpuścić”, a kiedy jednak realizować trening.To ważny krok do przodu. Przykro tylko, że nie możesz spotkać się ze zdrowiejącymi bliskimi. Podziwiam i trzymam kciuki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X