Poradnik

#goodlife-5. A na koniec tygodnia duma i czysta głowa

Paweł nie zwalnia tempa, mimo że cały świat z powodu koronawirusa prawie stanął. Sześć treningów tygodniowo. Na koniec dobre samopoczucie i satysfakcja. A to w jego walce o życie bez narkotyków bardzo ważny element.

Paweł Wolak jest uzależniony. Ważył 110 kilogramów. Podbiegnięcie do autobusu było dla niego mega dużym wysiłkiem. Postanowił jednak podjąć jeszcze jedną próbę, może ostatnią i zawalczyć o życie. Takie jak on chce i jakie sobie zamarzył, które sam zaplanuje. Przed dwoma tygodniami Paweł rozpoczął na łamach TriathloLife.pl opisywać walkę o lepsze życie. Dzisiaj IV część pod tytułem: A na koniec tygodnia duma i czysta głowa

Tydzień pełen nadziei w trudnych czasach

Kolejny tydzień rozpoczynam go pełen nadziei, wraz z nowym planem treningowym opracowanym przez siebie. Zapewne nie jest on w żaden sposób profesjonalny, jednak wydaje się wprost proporcjonalny do moich możliwości. Postanowiłem większość treningów wykonywać jako zakładkę. Długość każdego „spokojnego” treningu będzie zależna tylko i wyłącznie od mojego stanu „naładowania” energii.

Poniedziałek pełen energii

Poniedziałek po pracy rozpoczynam szybkimi podjazdami x10 na Toruńskiej Średnicówce. Jest przepiękna pogoda, więc we mnie również jest wiele pozytywnej energii. Wykonuję męczący trening,  po czym zostawiam rower w domu, zjadam banana i biegnę spokojne 11km. Chcę przyzwyczaić organizm do biegu z „czymś na żołądku”, gdyż nigdy tego nie robiłem. Przymulający dyskomfort mija po 3km, postanawiam zawsze coś przegryźć w tej przerwie, by zminimalizować ten nieprzyjemny efekt.

Wtorek z pasem

Następnego dnia wreszcie przychodzi długo wyczekiwany pas Garmina – HRM-RUN – dodatkowe techniczne doposażenie mojego treningu. Po pracy spokojny rower 25km, po czym interwały biegowe 12X30sX45s. Trening był naprawdę konkretny, czujnik wytestowany, obawiałem się niepotrzebnie, że się będzie zsuwał. Po powrocie do domu analizuję sobie te wszystkie nowe i „zaawansowane” statystyki.

Środa interwałowa

Środa dzień interwałów na rowerze 5X5minX3min – staram się utrzymać 34km/h – pomimo twardych nóg czuję jeszcze ogromny zapas siły. Po 30km na rowerze, biegnę spokojnie kolejne 6km, a dzień kończę aktywnie ćwiczeniami wzmacniającymi od Damiana.

Czwartek debiut z SPD

W czwartek „przychodzą” do mnie pedały SPD – po pracy montuję wszystko i zaciekawiony ruszam na testy. Początki są trudne jeżeli chodzi o szybkie wpięcia, ale najważniejsze – nie zaliczam żadnego upadku – przed którym każdy mnie przestrzegał w związku z zapominaniem o wypinaniu. Co do samej jazdy w SPD – dla mnie bardzo znacząca różnica, dodatkowa siła, która podciąga pedał w górę niezaprzeczalnie zwiększa wydajność. Następnie 10 podbiegów w lasku – no i nie ukrywam, że jestem dobrze zmęczony jednak z uśmiechem na twarzy wracam do domu wiedząc, że jutro regeneracja.

Piątek luźniej

Piątek wykorzystuję na odpoczynek, wieczorem wykonuję ćwiczenia wzmacniające od Damiana. W następnym tygodniu jeden ze spokojnych biegów chcę zastąpić dodatkowym już dynamicznym ćwiczeniem od Damiana.

Sobota uczy pokory

Przy sobocie z rana wyjeżdżam 50km na rowerze – i trochę się zaskakuję jak po 20km nie mogę ruszać palcami w stopach. Nie przewidziałem, że usztywniony but, w którym palce nie mają ruchu plus jego przewiewna konstrukcja w dość zimny i wietrzny dzień tak mnie urządzą. A jednak kolejny raz uczę się na własnych błędach i resztę dnia się wygrzewam w domu.

Niedziela z najdłuższym biegiem

Słoneczna, a zarazem zimna i wietrzna niedziela staje się pięknym uwieńczeniem tygodnia – wykonuję mój najdłuższy dotychczasowy bieg – 31.4 km w 2:25:00. Testuję od jakiegoś czasu różną muzykę do treningów, i to zdecydowanie był tydzień Josha Vietti wraz z jego coverami na skrzypcach. Polecam każdemu, kto szuka czegoś nietypowego. Mi osobiście dał w tym tygodniu mocnego kopa motywacji. Nie ukrywam, że po niedzielnej „trzydziestce” odczuwam moje mięśnie i ścięgna żyją jednak rozciąganie, rolowanie no i wylegiwanie się w łóżku kończą ten pracowity tydzień.

Koniec tygodnia: duma i czysta głowa

Reasumując jestem z siebie dumny. Po pierwsze miałem obiekcje czy nie przesadzę z treningami. Moim zdaniem jak najbardziej stać mnie, na to co aktualnie wykonuję. Po drugie jestem wdzięczny za moją czystą głowę, że mimo tego, co się dzieje teraz na świecie, potrafię cały czas działać do przodu. Oczywiście stosując się przy tym do wszystkich zaleceń, dbając o siebie i innych. Moim zdaniem najgorsze w takim momencie, to jest zatrzymać się i poddać. Wtedy naszą głowę bardzo szybko połknie panika facebookowa…

CDN.

Paweł Wolak

Czytaj wcześniejsze wpisy Pawła:

#goodlife 1. Rozpoczął walkę o dobre życie. Bez narkotyków!

#goodlife 2. Zamiast narkotyków eksplozja endorfin

#goodlife 3. Kiedy rozsądek przegrywa z Pawła ego

#goodlife 4. Uwielbiam Walczyć o każdą sekundę



Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

  1. Planowanie, konsekwentna realizacja i satysfakcja z wykonanej ciężkiej pracy. Należą się brawa. Podziwiam i trzymam kciuki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X