#goodlife 21. Narzekanie i wymówki zabierają więcej czasu
Po pierwszym miesiącu mogę śmiało stwierdzić, że jestem w dobrych rękach. Dawid Szot podchodzi do sprawy bardzo konkretnie. Od razu mnie kupił tekstem, że u niego trzeba ostro zaaaaaaa… suwać.
I jak się okazało nie były to puste słowa. Co trening zalewam się litrami. Zdecydowanie zwiększyłem intensywność, obniżając lekko objętość – trenuję codziennie.
Siodełko daje w kość
Rower jest aktualnie „primo” jeżeli chodzi o moje treningi, siodełko odparza niektóre miejsca. W ubiegłym roku ¼ na GIT Płock 2020 pięknie pokazała moje kolarskie braki. Oczywiste jest również to, że większość czasu podczas zawodów spędza się na rowerze, więc tutaj muszę wykorzystać 100% możliwości. Sfokusowanie się na rowerze nie oznacza wcale zaniedbania biegania. Aktualnie skupiam się na poprawieniu szybkości.
Biegowe marzenie
Pierwszym treningowym celem jest w końcu 5 km poniżej 20 min, deadline do końca marca. Podejmowałem próby w tamtym roku, jednak ostatecznie zabrakło mi 10 sekund. Od początku jest to dla mnie jedno z biegowych marzeń. Jestem pewny siebie i na podstawie aktualnych treningów wiem, że to zrobię bez najmniejszego problemu.
Ciężko wstać z podłogi
Dodatkowo wykonuję wiele ćwiczeń stabilizacyjnych, brzuch jest ostro katowany, aż momentami ciężko mi wstać z podłogi, co daje ogrom satysfakcji. Treningi pływackie niestety wykonuje jedynie na gumach, ponieważ w Toruniu wszystkie baseny są zamknięte. Liczę na to, że od 15 lutego będę mógł już normalnie pływać.
Skąd mam czas na to wszystko?
Wiele osób pyta gdzie mam czas na życie przy takiej liczbie treningów? Być może to wygląda obsesyjnie, jednak tak naprawdę dzień ma 24h, pracuję 8 i śpię 8, więc dzięki dobrej organizacji robię dosłownie wszystko co chcę. Widuję się ze znajomymi, robię zakupy, gotuję, oglądamy Netflixa z Olgą, jeździmy na spacery z psem, czasami biegam dodatkowo z Olgą (nie namawiałem sama zaczęła biegać ?), nawet ostatnio wróciłem do “robienia” muzyki i uważam, że to wszystko nie jest czymś nadzwyczajnym. To normalne życie i każdy kto chce tak może żyć. Wiem z doświadczenia, że narzekanie i wymówki zabierają najwięcej czasu.
Liczę na dobre wyniki
Jestem w bardzo dobrej formie – zarówno sportowej jak i psychicznej, czuje się silny, pewny siebie i głodny łamania kolejnych ograniczeń. Patrząc na mój szybki rozwój, mam nadzieję na naprawdę dobre wyniki w tym sezonie.
Jeszcze rok temu byłem takim triathlonowym dzieckiem, które chce się zapoznać, sprawdzić, przeżyć zawody, zobaczyć jak to jest. Dzisiaj dorastam – już w decyzji, że triathlon to moja droga. Najważniejsze w tym jest trzymać się zasad nowego życia, bycia czystym człowiekiem. Lekko nie będzie, ale ja nie z tych, którzy chcą przezimować życie w strefie komfortu. Daje z siebie 100%, czasami z zaciśniętymi zębami, ale wiem że tylko takie działanie umożliwi mi wycisnąć z 34 latka amatora triathlonisty tyle ile jest możliwe.
Paweł Wolak
Paweł Wolak jest uzależniony. Ważył 110 kilogramów. Podbiegnięcie do autobusu było dla niego mega dużym wysiłkiem. Postanowił jednak podjąć jeszcze jedną próbę, może ostatnią i zawalczyć o życie. Takie jak on chce i jakie sobie zamarzył, które sam zaplanuje. Rozpoczął na łamach TriathloLife.pl opisywać walkę o lepsze życie. Wcześniejsze teksty Pawła znajdziecie wpisując w wyszukiwarkę na stronie głównej hasło good life