Wiadomości

Garwoliński klimat przypadł wszystkim do gustu

W Garwolinie najszybszym zawodnikiem okazał się Kuba Kowalski z czasem 56:14. Wśród kobiet zwycięska była Zuzanna Sudak z wynikiem 58:18. Rywalizacji sportowej towarzyszyła wspaniała atmosfera mimo, że brakowało kibiców.

– Super było wystartować po tak długiej przerwie i poczuć adrenalinę zawodów. Impreza została zorganizowana na wysokim poziomie – mówi zadowolony Tomasz Słupik, który z czasem 59:10 zajął siódme miejsce. – Impreza przebiegła zgodnie z harmonogramem. Wielkie gratulacje dla organizatorów, oby więcej takich imprez. Brak kibiców, to chyba był jedyny minus, aby dopełnić imprezę do pełnego profesjonalizmu. Mam nadzieję, że już niebawem będzie można ścigać się wraz z dopingiem. Kibice zawsze motywują. Wtedy jest ten klimat.

Podobnych opinii oddających klimat zawodów było znacznie więcej. Przykładem Paweł Młodzikowski dla którgo to był jedynie start kontrolny.

Udany test

– Miło jest znów poczuć atmosferę rywalizacji po tak długiej przerwie. Jak na takie małe zawody poziom sportowy był mega wysoki – przyznaje ósmy zawodnik sobotnich zawodów Paweł Młodzikowski (59:30). – Atmosfera jak zawsze w Garwolinie była miła i sympatyczna.  Brak kibiców nie był tak bardzo odczuwalny ze względu na sporą liczbę ludzi na stracie. Choć nie da się ukryć, że kibice pomagają wykrzesać resztki energii na trasie. Nie mogłem się doczekać samego startu. Odczuwałem lekki stres przedstartowy, a potem ogień na trasie – kończy Młodzikowski.

młodzikowski

Zobacz też:

Piotr Ławicki zacznie starty w lekkiej atletyce

Podekscytowania startem w Garwolinie nie kryła Agnieszka Kropiewnicka.

Drugie miejsce sukcesem

– Jestem zadowolona z dzisiejszego startu. Co prawda brak pływania dało się odczuć, ale rower i bieg wyszły zgodnie z założeniem – przyznaje Agnieszka Kropiewnicka,  która skończyła rywalizację na szóstej pozycji wśród kobiet z wynikiem 1:08:22. –  Drugie miejsce w kategorii przy tak mocnej obsadzie jest sukcesem dla mnie. Pomimo braku kibiców atmosfera zawodów była fantastyczna. Wspierał mnie mąż w czasie startu, co było najważniejsze. Organizatorzy zapewnili nam świetną imprezę w tych trudnych czasach, za co bardzo dziękuję.

Pomimo braku kibiców, niektórzy z zawodników i tak mieli ogromne wsparcie. Przez to nie zauważyli, że tych kibicujących osób nie jest zbyt dużo. Takim przykładem jest Aleksandra Rzeszutko.

Niezauważalny brak kibiców

– Fajnie było spotkać znajomych, poczuć tę nutkę zdenerwowania. Przy okazji udał się kolejny trening dla mojej głowy w związku z wodą. Do tego od dawna nie biegałam tak szybko, jak na mnie. Jeszcze dużo brakuje, ale przynajmniej widzę, że jest szansa na powrót do formy – mówi Aleksandra Rzeszutko, która pokonała trasę w czasie 1:27:32. – Dopiero teraz faktycznie uświadomiłam sobie, że nie było za dużo kibiców. Nie mogłam narzekać na ich brak. Dostałam niesamowite wsparcie od wolontariuszy i strażaków. Poza tym na miejscu byli trenerzy (Rafał, Kazik), ludzie z i-sport, znajomi i ich rodziny. Na każdej strefie zmian słyszałam swoje imię. Miałam własnych kibiców wśród publiczności, jak i samych zawodników, nie zawsze wcześniej znanych – kończy Rzeszutko.

Cały czas się uczę

– Jestem bardzo zadowolona. Miałam chwile wahania przed samym wyjazdem do Garwolina, ale generalnie bardzo się cieszę, że wystartowałam. Przede wszystkim serdecznie gratuluję Zuzi Sudak, Paulinie Klimas i Ewelinie Zych bardzo dobrego startu – mówi po zawodach czwarta wśród kobiet z czasem 1:03:56 Alicja Pyszka-Bazan. – Cały czas uczę się startów i każdy z nich to nowe doświadczenia. Wiem też, że z każdym następnym będzie tylko lepiej. Wyciągamy wnioski i konsekwentnie będę poprawiać poszczególne elementy. Czeka mnie dużo pracy i ten start tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. To dopiero mój drugi start w zawodach triathlonowych. Więc tak naprawdę jeszcze nie wiem, co to jest duża liczba kibiców. W Garwolinie w okolicach strefy zmian stało kilkanaście może kilkadziesiąt osób i ostro dopingowali swoich faworytów. Było głośno, więc nie zauważyłam nawet jakiejś pustki, ale domyślam się, że te największe imprezy to zupełnie inna atmosfera. Nie mam żadnych powodów, aby narzekać na organizację. Wszyscy byli mili i sympatyczni, a przecież atmosfera jest najważniejsza. Jestem mile zaskoczona i przede wszystkim należy docenić fakt, iż mimo tych trudnych uwarunkowań impreza się odbyła – kończy Pyszka-Bazan.

Spotkanie znajomych twarzy

– Nie odczułem jakoś bardzo braku kibiców. Faktycznie na trasie kolarskiej oraz biegowej nie było osób, ale w samym centrum imprezy znajdowało się kilkoro towarzyszących ludzi – dzieli się spostrzeżeniami 33 zawodnik zawodów Łukasz Remisiewicz (1:06:30). – Fajnie znów spotkać znajome twarze – u wszystkich na buzi był jeden wielki uśmiech. To pokazuje, że triathlon fajnie łączy ludzi. Na samej trasie jakoś nie był zbytnio odczuwalny brak kibiców – dodaje Remisiewicz.

remisiewicz

Czytaj także:

Ola Marianek: Wirus nie zmienił mojego podejścia

Nowa życiówka

– Zawody kończę z satysfakcją oraz życiówką poprawioną o ponad cztery minuty. Poza tym do ostatniego kilometra goniłem Łukasza Lisa, który też mnie zmotywował do walki – przyznaje Kamil Kołosowski, który skończył na 10 pozycji z czasem 1:00:35. – Wbiegałem z nim łeb w łeb na metę przy dopingu grupy kibiców, co dla mnie jest dużym osiągnięciem, niezależnie w jakiej formie. W końcu Łukasz jest aktualnym Mistrzem Polski AG. Zwykle na zawodach jestem mocno skoncentrowany i nie zwróciłem uwagi na brak kibiców. Zdarzało mi się startować w mniejszych imprezach i czasem zdarza się ich brak. Na pewno kibice jest to ekstra motywacja. Szczególnie poczułem, to na samym końcu, gdy finiszowałem. Dało mi to dodatkowego kopa. Tutaj była grupa osób zagrzewająca do walki – kończy Kołosowski.

kołosowski

Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne, Weronika Młodzikowska

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X