Rozmowa

Gadomska: Najlepszy z dotychczasowych sezonów pod każdym względem

Dla Agnieszki Gadomskiej to był rok pełny nowości i sukcesów. Począwszy od współpracy z nowym trenerem, odwiedzenia nowych miejsc, bardzo dobrych wyników i skończywszy na tytule magistra.

Jaki to był sezon dla Ciebie?
W tym sezonie wzięłam udział w wielu (jak na mnie) imprezach. Przełamałam parę barier.  Zgromadziłam kolejne doświadczenia oraz czerpałam mnóstwo radości z tego, co robię. Stałam się członkiem wielkiej, cudownej rodziny CTS (zawodników trenujących pod okiem Kuby Czaji), na której wsparcie i doping zawsze mogłam liczyć. Poznałam też mnóstwo nowych, świetnych osób, w tym jedną szczególnie dla mnie ważną. Reprezentując barwy narodowe, wystartowałam w ME AG w Walencji. Dlatego to był dobry, a nawet bardzo dobry sezon! Najlepszy z dotychczasowych!

Co było dla Ciebie nowego w tym roku?
Nowością była m.in. zmiana barw klubowych i startowanie w nowym stroju (CTS) oraz na nowym rowerze. Odwiedziłam też kilka triathlonowo nowych jak dla mnie miejsc w Polsce (Gdańsk, Kurzętnik, Bydgoszcz, Gdynia, Białystok) oraz w hiszpańskiej Walencji. To był mój pierwszy zagraniczny start, podczas którego rywalizowałam w ramach ME AG na dystansie sprinterskim. W 2021 roku zadebiutowałam też w zawodach z konwencją draftingu. Choć  cały dystans kolarski i tak pokonałam sama. Był to wyścig, w którym rywalizowałam na trasie jednocześnie z zawodniczkami elity oraz mogłam obserwować ich kolarską współpracę. To uważam za bardzo cenne doświadczenie i wartościowe przeżycie.

Pierwszy raz do sezonu przygotowywałaś się według precyzyjnego planu pod okiem trenera Jakuba Czaji. Jak to zmieniło dotychczasowe przygotowania?
Mój proces treningowy był przemyślany oraz przebiegał według zaprogramowanego planu. Nie musiałam wymyślać sobie aktywności na każdy dzień oraz zastanawiać się, czy nie zrobiłam za mało lub nie pobiegłam/ pojechałam za mocno. Tym zajmuje się Kuba. Tak dobiera dyscypliny i intensywności, by bodźce działające na organizm, wywoływały pożądaną adaptację. Do mnie należy jedynie realizacja jednostek, trzymając się założeń.

Jak wygląda współpraca z trenerem?
Współpraca przebiega pomyślnie. Choć na co dzień nie mieszkam w Trójmieście, by móc regularnie widywać się z Kubą. Mimo tego oczywiście jestem z nim w stałym kontakcie. Mam codzienny feedback dotyczący wykonanych treningów, a reakcja w razie potrzeby zmiany planu jest błyskawiczna. Kuba jest trenerem, który dba o zawodnika w każdym aspekcie, nie tylko sportowym. Pomoże w zakupie trenażera, w sytuacji problemów zdrowotnych i zadba o luz w głowie. Świetnie też sprawdzi się w roli organizatora, przewodnika oraz konesera sztuki.

Jakie emocje towarzyszyły Ci przez ten cały sezon?
Było dużo radości, która towarzyszyła mi za każdym razem, gdy stawałam na linii startu, czy meldowałam się na mecie. Fajnie jest doświadczać tego, jak setki godzin spędzonych na treningu oddają i pozwalają liczyć się w walce o czołowe lokaty. Jednak, jako że dla mnie liczy się bardziej droga, a nie cel, już każda dobrze zrealizowana jednostka treningowa dostarczała mi mnóstwa satysfakcji. Osiągane wyniki były efektem ubocznym. Radość wynikała też z tego, że robię to, co uwielbiam. Do tego na tej mojej drodze mam wsparcie najbliższych i wiele osób służących mi pomocą. Obok radości miałam też uczucie niepewności. Nie wiedziałam, jak mój organizm zachowa się podczas biegania. Przez cały sezon walczyłam z kontuzją uniemożliwiającą mi trenowanie tej dyscypliny.

Z którym startem masz najpiękniejsze wspomnienia?
Wybór spośród startów: w Suszu (w którym podczas jubileuszowej edycji zajęłam drugą lokatę open K, a na trasie niósł mnie doping trenera i kibiców), w MP w Rawie Mazowieckiej (gdzie wywalczyłam slota na ME), w ME w Walencji (podczas których rywalizowałam w międzynarodowej stawce z orzełkiem na piersi), w Białymstoku (kiedy to wszystko zagrało jak trzeba) nie jest łatwy. Jednak moim numerem jeden jest Susz. Świetne miejsce, wspaniała atmosfera, dobry wynik, wiele pozytywnych emocji, aspekt osobisty. To składowe, dzięki którym ten start pozostanie w mojej pamięci na długi czas.

Na jakich dystansach udało się poprawić życiówki?
Szczerze, nie przykładam wielkiej wagi do wyniku w postaci cyferek. Każde zawody są inne i porównywanie czasów między imprezami odbywającymi się na jednakowych dystansach, lecz innych trasach nie do końca ma dla mnie sens. Owszem mogłabym powiedzieć, że w tym roku pobiłam życiówkę zarówno na sprincie (MP w Rawie), jak i na 1/8 (Bydgoszcz), ale nawet nie znam tych ’rekordowych’ jak na siebie czasów (śmiech). Wiem, że podczas wszystkich startów w tym sezonie wykonałam dobrą robotę. To mi wystarcza.

Co kryje się za tymi sukcesami, które osiągnęłaś w tym sezonie?
Niemal codzienne (6 dni w tygodniu) pobudki przed 5:00, setki godzin spędzonych na treningu, dziesiątki godzin spędzonych w gabinecie u fizjo i osteo. Do tego dużo dyscypliny, chęci działania i sportowego zacięcia. Oczywiście nie mogę zapomnieć o wsparciu najbliższych- rodziny, trenera, znajomych. Wszystkich tych, co okazali mi pomoc. Bez nich nie byłoby mnie tu, gdzie jestem.

Czy w tym sezonie zdarzały się słabsze momenty np. pod względem mentalnym?
Oczywiście, chwile słabości występowały. Wynikały one z powrotów kontuzji (po starcie w Bydgoszczy i Białymstoku), a tym samym zawieszaniem biegania i niepewnością w kwestii kolejnych startów. Pod koniec sezonu odczuwałam też już duże zmęczenie od tego ’bycia w ciągłym gazie’. Zdarzało się, że musiałam przeprowadzić dialog wewnętrzny, by zabrać się do treningu lub wstać skoro świt, by udać się na basen (śmiech).

Czy ten sezon był najlepszy w Twojej dotychczasowej przygodzie z triathlonem?
Zdecydowanie tak. Zarówno pod kątem nabywania doświadczenia, osiągniętych wyników, widocznych efektów współpracy z trenerem, jak i nawiązanych znajomości. Odwiedzenia nowych miejsc, obecności wielu pozytywnych emocji oraz pokonywania własnych barier.

Jak wyglądał u Ciebie okres roztrenowania?
Miałam dwa tygodnie wolne od treningu, podczas których odpoczęłam od reżimu treningowego psychicznie i fizycznie. Wysypiałam się. Nie wstawałam w środku nocy (śmiech) na poranne pływanie. Podejmowałam te formy aktywności, na które miałam ochotę. Przeprosiłam się z trickboardem. Skupiłam się na ćwiczeniach oddechowych oraz wzmacniających moje słabe punkty, których jest u mnie sporo. Odwiedziłam też oczywiście fizjo oraz trenera przygotowania motorycznego, którzy pomogą mi uporać się z kontuzją, a następnie przygotować się do nowego sezonu. Podczas roztrenowania nadrobiłam również zaległości towarzyskie. Nawet wzięłam udział w fotograficznej sesji produktowej… na basenie (śmiech).

Na jakim obecnie znajdujesz się etapie przygotowań?
Obecnie jestem na etapie spokojnego wdrażania treningu. Pływacko mocno koncentruję się na technice. Podczas tlenowego kręcenia na rowerze wskakuję na rolkę. Biegowo jestem jeszcze na urlopie. Natomiast mocno koncentruje się na treningu ogólnorozwojowym.

Rozmawiałaś już z trenerem o celach oraz planach na sezon 2022?
Jeszcze nie, ale już niedługo się spotkamy i ustalimy plan działania na nowy sezon. 

Poza względami sportowymi kilka dni temu udało się Tobie zdobyć tytuł magistra fizjoterapii. Czy to jest kierunek, w którym chcesz się odnaleźć na równo z triathlonem?
Zgadza się. 12.10 obroniłam się i zakończyłam pięcioletnią przygodę z poznańskim AWF-em. Fizjoterapia jest kierunkiem, w którym nadal będę się rozwijać. Mam ku temu świetne możliwości w klinice, w której pracuję. Wierzę, że uda mi się spełniać zawodowo i sportowo.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne, datasport.pl

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X