Fundacja Jeppesena: Triathlon sposobem na integracje
Na starcie LOTTO Triathlon Energy w Gniewinie pojawiło się ponad 50 pracowników Jeppesen Poland wspieranych przez Fundację Jeppesena. Na co dzień Fundacja stara się pomagać oraz integrować ludzi poprzez sport. W rozmowie z TriathlonLife.pl Prezes Fundacji Jeppesena Marta Gołyszny oraz pracownik Michał Twarowski opowiadają o działalności, startach pracowników oraz celach i korzyściach wynikających z aktywności.
Skąd wziął się pomysł wspierania pracowników poprzez triathlon i jak to wygląda?
Marta Gołyszny (Prezes Fundacji Jeppesena): Wszystko zaczęło się od roweru. Mieliśmy silną grupę kolarską. Jednak nie wszystkim to wystarczało. Trzy lata temu stwierdziliśmy, że skoro mamy ludzi biegających oraz jeżdżących na rowerze to trzeba coś zrobić. Do tego prezes firmy Jeppesen „zaraził się” triathlonem. Wspólnymi siłami spróbowaliśmy połączyć trzy dyscypliny: pływanie, jazdę na rowerze oraz bieganie. Naszym celem była wspólna zabawa poprzez sport, aktywizacja pracowników oraz integracja w firmie. Z biegiem czasu okazało się, że jesteśmy w tym nieźli. Naszym pierwotnym pomysłem było, że parę osób wystartuje w sprintach. Dla pozostałych zrobimy sztafety. Okazało się, że ludzie mają tyle samozaparcia oraz chęci, że rozwijają się dalej w tym sporcie. Duże znaczenie ma też osoba naszego trenera i zawodnika PRO Pawła Miziarskiego. Trafiliśmy na siebie przez szczęśliwy przypadek. Ma dobre podejście do ludzi. Cały czas nasza współpraca się rozwija.
Michał Twarowski (pracownik firmy oraz członek Fundacji): Nadal zgłaszają się nowe osoby, które są dobre w jednej z tych trzech dyscyplin. Chcą dołączyć do grupy triathlonowej. Po paru obozach i wyjazdach próbują sił w pełnym triathlonie. Poprzez jedną bazową dyscyplinę pracują nad pozostałymi płaszczyznami. Fajnym początkiem dla nich jest sztafeta.
Zaczął się od sztafety w Ironman 70.3 Gdynia
Od kiedy zaczęły się starty członków Fundacji w zawodach?
MG: Zaczęło się od Ironman 70.3 Gdynia na dystansie sprinterskim. Trzy lata temu. Zgłosiło się 18 osób. Do tej pory ta impreza jest dla nas najważniejsza w całym sezonie. Tamta grupa była bardziej nastawiona na starty sztafetowe. Jednak wyłoniły się osoby mające ochotę dalej zajmować się triathlonem. Ten pierwszy wspólny start stworzył dla nas podwaliny do dalszej działalności. Pracy nie tylko nad lepszymi wynikami, ale także nad rozwijaniem działań Fundacji. Większość inicjatyw jest oddolnych. Dobrym przykładem jest Kamil Wołoszyk i jego aktywność. Jest głównie biegaczem. W zeszłym roku wyszedł z propozycją wspólnych treningów biegowych. Chętni spotykali się z nim raz w tygodniu i wspólnie ćwiczyli.
MT: Mamy też grupę kolarską wspieraną przez Szymona Kwiatkowskiego. Startuje on głównie w imprezach kolarskich. Próbował sił w triathlonie, ale wrócił do bazowej dyscypliny. Na treningi zaprasza wszystkie chętne osoby niezależnie czy jest to triathlonista lub kolarz.
Fundacja powstała na potrzeby tej aktywności czy z innego powodu?
MG: Fundatorami są: Prezes Jeppesena Rafał Stepnowski, Ewa Szczepkowska i ja. Pracuję w firmie od 15 lat, a Rafał od ponad 20. Znamy się długo i zawsze dobrze nam się razem współpracowało. Stwierdziliśmy, że potrzebujemy więcej przestrzeni do robienia rzeczy, które lubimy. Chodziło m.in.: o wspieranie imprez artystycznych, koncertów jazzowych oraz aktywności sportowych. Fundacja daje większe możliwości. Stworzyliśmy ją po to, żeby pomagać osobom mającym podobne zainteresowania. Pracownicy Jeppesena są dla nas główną częścią projektu „Triathlon Team” prowadzonego przez Fundację. Pomagamy, też osobom niezwiązanym z firmą. Przykładem jest Jakub Krzemiński, który na co dzień pracuje, jako ratownik na basenie w Alchemii. Jest profesjonalnym amatorem z chęcią startowania i super wynikami. Jednak starty w większości rywalizacji nie należą do tanich. Może to stanowić duże utrudnienie. Jako fundacja staramy się pomóc osobom z potencjałem, które nie są profesjonalistami. Ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogłyby się nimi stać. Często jest tak, że one same się zgłaszają do Fundacji. Dzięki delikatnej pomocy z naszej strony, te osoby realizują swoje pasje.
MT: Fundacja to nie tylko triathlon. Mamy różne grupy sportowe np. piłki nożnej, siatkówki, koszykówki czy curlingu i wiele innych. Jeżeli jest inicjatywa i zbiorą się chętni ludzie to Fundacja wspiera takie inicjatywy.
W jaki sposób fundacja wspiera takie działania?
MG: Głównie pomagamy w organizacji i stworzeniu przestrzeni. To nie jest trudne. Choć ludziom często wydaje się, że ciężko zacząć uprawiać sport. Pokazujemy, że wcale tak nie jest. Nawet uprawianie curlingu nie jest czymś skomplikowanym. Wystarczy zobaczyć jak to wygląda i zapytać się o tor i aby się rozwijać znaleźć osobę, która wyjaśni wszystkie tajniki.
MT: Mamy wykupione na basenie w Alchemii tory na dwie godziny dwa dni w tygodniu. Nie tylko dla triathlonistów, ale też dla osób, które chcą poruszać się i pływanie to jest to, co lubią najbardziej. Mamy też podstawową naukę pływania. Paweł nauczył parę osób m.in.: oswojenia się z wodą. Dzięki temu niektórzy zaczęli uprawiać triathlon, a nie tylko startować w sztafetach.
MG: Triathloniści mają pierwszeństwo do dwóch torów tygodniowo. Ale tylko w okresie zimowym. Pilnujemy, żeby triathloniści nie zajmowali całości i dali możliwość rozwoju innym pracownikom.
Treningi, wykłady, spotkania z ciekawymi ludźmi
Oprócz wspólnych treningów jakie działania prowadzi jeszcze Fundacja?
MT: Mieliśmy serię wykładów. Gościliśmy m.in. profesora Wojtka Ratkowskiego biegacza. Arek Wojtas, kolarza opowiadał nie tylko o jeździe na rowerze, ale o odżywianiu oraz sprzęcie. Przywiózł i ugotował jedzenie. W ten sposób pokazywał, jak przygotowywać posiłki. Wymieniamy się doświadczeniami lub zapraszamy na wykłady ciekawe osoby. Emil Wydarty ElKapitano opowiadał o motywacji w sporcie.
MG: W tej chwili w Jeppesenie pracuje ponad 600 osób. W większości firm jest tak, że pracownicy przychodzą do pracy i siadają przy biurku. Z tego dużego grona z całej firmy, każda osoba zna tylko sąsiadujących pracowników. My się staramy angażować wszystkich oraz szukać ich często unikalnych umiejętności. Zachęcamy do dzielenia się swoim potencjałem i wiedzą z innymi. Ludzie, którzy często przez nieśmiałość sami by nie wyszli z tego typu inicjatywami, w naszej firmie mają duże wsparcie i odpowiednie narzędzia.
Oprócz idei budowania sportowej platformy i spotykania się, jakie to korzyści przynosi w pracy w firmie?
MG: Przede wszystkim integracja i znajomość w poszczególnych zespołach. Ludzie są zdrowsi i radośniejsi. Jeżeli rano na basen przyjdzie grupa osób to zupełnie z innym nastawieniem potem będą pracować. Jako firma jesteśmy “rozstawieni” w trzech budynkach. Więc trudno, żeby wszyscy ludzie się znali. Dlatego poprzez sport i różne aktywności próbujemy łączyć pracowników.
MT: Znamy się ze startów, a niekoniecznie z firmy. Kolejnym sposobem na integrację jest newsletter. Każdy z pracowników dostaje go elektronicznie raz na tydzień z Fundacji Jeppesena. W nich są zawarte główne wydarzenia, które miały miejsce w danym tygodniu oraz to co nas czeka w kolejnym.
Czy jest system wynagradzania dla zawodników osiągających dobre wyniki?
MT: Na starcie w Gdyni zająłem 4 miejsce w kategorii wiekowej. Uzyskałem slot na IM70.3 w Nicei. Firma pomogła mi w kwestiach finansowych. Dzięki Fundacji będę mógł uczestniczyć w Mistrzostwach Świata we wrześniu.
MG: Małych wsparć jest więcej. Pomagamy osobom z doświadczeniem. Dobrym przykładem jest Katarzyna Kasprzycka, która gra w hokeja na lodzie w GKS Stoczniowiec. Była też w reprezentacji Polski podczas eliminacji do Igrzysk. Jeśli chodzi o pracowników firmy, to mamy rywalizację wewnętrzną.
MT: Fundacja jest nastawiona na pomoc większej liczbie osób. Mamy rywalizację biegową. Polega ona na tym, że najlepsza kobieta i mężczyzna w danym miesiącu zostają nagrodzeni voucherami. Jest również rywalizacja rowerowa.
MG: Oprócz nagradzania najlepszych, mamy też losowe nagradzanie osób, niezależnie od liczby kilometrów, choć mamy określoną liczbę minimalną. Jeśli ktoś wygra raz w sezonie to nie może drugi i trzeci. Traktujemy to, jako zabawę oraz zachętę.
Z jakimi problemami musi się zmagać Fundacja w codziennym funkcjonowaniu?
MG: Największym problemem jest „papierologia”. Żeby prowadzić Fundację w naszym kraju trzeba się napracować. Urzędy, umowy, pełna księgowość, prawnicy – Fundacja zgodnie z prawem polskim musi być praktycznie prowadzona jak mała firma. To na pewno utrudnia. Ale nie jest problemem. Na szczęście poza członkami zarządu Iwoną Przyboś i Tomaszem Polidowskim mamy wiele osób, które poświęcają swój czas Fundacji, jako wolontariusze.
Jakie są najbliższe plany rozwoju Fundacji?
MG: Najbardziej jesteśmy skupieni na sporcie. Ale mamy, też inne pomysły. Pracujemy nad projektem: Akademia Lotnictwa. Firma Jeppesen jest połączona z branżą lotniczą. Mamy w swoim gronie nie tylko pilotów, ale także osoby zajmujących się tą tematyką. Moją ideą jest zaproszenie młodych ludzi w wieku licealnym, aby połknęli bakcyla lotnictwa. Sporty lotnicze są trochę niedocenione w Polsce. Chciałabym, żeby zwycięzcy konkursu mieli okazję rozpocząć przygodę z lotnictwem przy wsparciu firmy Jepppesen Poland. Kto wie, może w przyszłości do nas dołączą.
Marcin Dybuk, Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne