Filip Szołowski mierzy wysoko jako dyrektor PZTri
Były członek kadry narodowej. Startował w mistrzostwach Europy i świata. Obecnie trener oraz organizator imprez triathlonowych. Niedawno Filip Szołowski został dyrektorem sportowym PZTri i stawia wysokie cele.
Zostałeś nowym dyrektorem sportowym PZTri. Jak doszło do tej współpracy?
Żeby precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie, musiałbym sięgnąć kilkunastu lat wstecz, aby pokazać całą ścieżkę, jaką przebyłem w triathlonie. A w telegraficznym skrócie? W przeszłości przez ponad dekadę byłem zawodnikiem triathlonowej kadry narodowej. Startowałem w mistrzostwach Europy i świata od kategorii młodzika, aż do elity. Po zakończonej karierze sportowej zająłem się wspólnie z Marcinem Florkiem organizacją imprez sportowych. Już w drugim roku działalności udało nam się przywrócić rangę pucharu Polski w triathlonie, która została przez pewien okres zaniechana w kraju. To niestety, nie sprzyjało rozwojowi sportowemu polskim triathlonistom. No bo jak można podnosić poziom sportowy na dystansie olimpijskim z draftingiem, jeśli zawodnicy mają do wyboru tylko ćwiartki i połówki? W oceanie imprez non-draftingowych, komercyjnych nie było zbyt wiele miejsca na zawody dla sportu kwalifikowanego. Po prostu zbyt mała liczba startujących skutecznie kierowała organizatorów w stronę długich dystansów.
Więc jakie podjęliście kroki?
Jako jedni z niewielu postawiliśmy m.in. na organizacje rywalizacji właśnie dla młodzików, juniorów młodszych, juniorów, młodzieżowców i seniorów. Krótko mówiąc, postanowiliśmy wrócić do tego, czym był dla nas triathlon w dawnych czasach, czyli zawodami z draftingiem od supersprintu, poprzez sprint, aż po olimpijkę organizując cyklu Elemental Tri Series. Następnym krokiem był powrót do organizacji Pucharu Europy w Olsztynie. W 2018 roku wspólnie z Polskim Związkiem Triathlonu po dziewięciu latach przerwy od ostatniej takiej rywalizacji w Kędzierzynie Koźlu w 2009 roku wróciliśmy do organizacji tego wydarzenia w naszym kraju. Wtedy też zostałem koordynatorem ds. Pucharu Europy oraz Akademickich Mistrzostw Świata w triathlonie. To był tak naprawdę promil całości działań związku, ale wydaje mi się, że ta odnoga została dobrze zagospodarowana i nie mogę się za nią wstydzić. W 2020 roku z kolei na podstawie dotychczasowych działań dostałem propozycję od zarządu, aby objąć stanowisko dyrektora sportowego. Tak naprawdę triathlon nie jest moim tymczasowym hobby, ani sposobem na kryzys w pewnym wieku. To jest po prostu moje życie. Dlatego podjąłem się tego zadania. Znam problemy, z jakimi borykają się kluby, kadry wojewódzkie, zawodnicy w kadrach narodowych, czy trenerzy w sporcie kwalifikowanym. Przyszedł teraz czas, aby spróbować uporządkować obszary, które wydają mi się kluczowe do tego, aby triathlon mógł wejść na wyższy poziom.
Co będzie należało do Twoich zadań?
Przede wszystkim zapanowanie nad całością szkolenia. Nie chodzi o trenowanie wszystkich zawodników, bo od tego są trenerzy koordynatorzy, trenerzy kadrowi, wojewódzcy, czy klubowi. Chodzi o współpracę z nimi, nadzór i ukierunkowanie ich w stronę wieloletniej strategii i systemu szkolenia, jaki zostanie nakreślony dla triathlonu i paratriathlonu. To oczywiście tylko część zadań, jakie biorę na siebie, ale to jest najistotniejszy obszar, który za kilka lat ma przynieść efekty w postaci kwalifikacji na igrzyska olimpijskie, a za kilkanaście lat być może medal olimpijski.
Zobacz też:
Michał Lisieński: Moja żona chciałaby pojechać na Kone
W związku z obecną pandemią koronawirusa, jakie podjąłeś pierwsze kroki, jako dyrektor sportowy PZTri?
Pierwszą moją decyzją powiązaną z koronawirusem było przerwanie szkolenia kadrowego i odwołanie wszystkich akcji szkoleniowych do końca maja, co zresztą było również rekomendowane przez Ministerstwo Sportu. W konsekwencji została przebudowana cała organizacja szkolenia na rok 2020, ale też nie można się do niej za bardzo przywiązywać… Niestety nadal nie wiemy, jakie i czy w tym roku odbędą się zawody. Nie mając w kalendarzu mistrzostw Europy i mistrzostw świata, ciężko zaplanować kwalifikacje do tych imprez, ciężko wskazać chodź wstępny termin mistrzostw Polski itd. Planowanie roku 2020 jest niezwykle trudne, bo jest wiele niewiadomych, ale wykorzystujemy ten czas niepewności na inne działania, które mają na celu „lepsze wejście” w sezon 2021. Niestety, koronawirus mocno pokrzyżował plany nie tylko triathlonistom, ale wszystkim sportowcom.
Dlaczego podjąłeś się tego wyzwanie?
Ze sportem kwalifikowanym byłem związany na wielu płaszczyznach, od kiedy jestem w triathlonie. Początkowo jako zawodnik, następnie trener, organizator, czy nawet komentator serii mistrzostw świata w TVP Sport. Kiedyś z resztą nie było amatorskiego triathlonu. Wszyscy ścigali się w pucharze Polski i mistrzostwach Polski z draftem, a celem dla każdego startującego nie były Hawaje, tylko kwalifikacja na mistrzostwa Europy i świata na dystansie standard i docelowo igrzyska olimpijskie. Nieskromnie mówiąc, uważam, że mam odpowiednie kompetencje, doświadczenie i wiedzę do tego, aby pomóc stworzyć wyczynowy triathlon w naszym kraju. Oczywiście, aby tego dokonać, potrzebna jest długoletnia praca i to nie w pojedynkę, ale wraz z zespołem ludzi przesiąkniętych triathlonem, tylko nie tym amatorskim, a właśnie wyczynowym.
Czytaj także:
Sport wyciągnął go z nałogu
Jak będzie chciał pogodzić nową funkcję z pozostałymi obowiązkami oraz własnymi startami?
Startuję teraz w zawodach dla amatorów i po prostu dobrze się bawię. Wyznaczenie celów startowych mobilizuje mnie do ruszenia się z „fotela” i do walki z wagą. Trenowanie siebie nie jest dla mnie czymś, co muszę robić na co dzień. Na co dzień trenuję innych zawodników, głównie amatorów, ale też jestem trenerem m.in. Roberta Wilkowieckiego, jednego z lepszych długodystansowców w Polsce. Ponadto organizuję imprezy sportowe oraz jestem wykładowcą na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Potrafię priorytetować zadania, odróżniać rzeczy ważne od mniej ważnych i dobrze organizować swój czas, co jest wg mnie kluczem do pogodzenia wielu obowiązków.
Jakie masz cele oraz oczekiwania wobec nowego stanowiska?
Głównym celem dyrektora sportowego powinno być stworzenie takiego systemu szkolenia, które pozwoli w dalszej perspektywie na udział jak największej liczby zawodników w igrzyskach olimpijskich i paraolimpijskich, a docelowo zdobycie medalu na tych zawodach. Ponadto wysokie miejsca i systematyczne zdobywanie medali ME i MŚ na różnym etapie rozwoju zawodniczego (junior, U23, Elita). Na ten moment to marzenia, które chciałbym przekuć w coś realnego w perspektywie kilku – kilkunastu lat. Zadanie nie jest proste, a wręcz bardzo trudne i skomplikowane. Do tej pory w triathlonie na igrzyskach olimpijskich można było zdobyć tylko jeden komplet medali dla mężczyzn i dla kobiet. Od Tokio będzie dodatkowa możliwość sięgnięcia po pierwsze medale w sztafecie mieszanej. Nie jest to pływanie czy lekkoatletyka, w których jest ponad 40 konkurencji medalowych. Jednak jak pokazują koledzy i koleżanki z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Niemiec, Czech, czy Szwajcarii, Europejczycy z różnych regionów mogą walczyć o nie z powodzeniem.
Ostatnio pojawił się komunikat o przeniesieniu m.in.: Pucharu Europy w Olsztynie oraz odwołaniu dwóch etapów cyklu Elemental Tri Series w tym Mistrzostw Polski w Blachowni oraz kilku imprez z cyklu Garmin Iron Triathlon. Długo zastanawialiście się nad tymi decyzjami?
Te decyzje przychodziły nam bardzo trudno. Próbowaliśmy wyczekać z ich podjęciem tak długo, jak to będzie możliwe, ponieważ cały czas wierzyliśmy w to, że jednak będzie możliwość organizacji imprez w pierwszej części sezonu. Z drugiej strony nie chcieliśmy czekać do samego końca, żeby dać zawodnikom jak najszybszą informację, czy w ogóle powinni przygotowywać się do tych zawodów. W przypadku wszystkich imprez były to decyzje podjęte wspólnie z władzami miast, sponsorami, PZTri, a w przypadku Pucharu Europy też z Europejską Unią Triathlonu, która w dalszym ciągu tworzy nowy kalendarz międzynarodowych imprez w erze po koronawirusie.
Jak obecnie wygląda sytuacja z resztą zawodów organizowanych przez Twoją firmę?
Na ten moment wszystkie dziewięć zawodów triathlonowych, które miały się odbyć do połowy sierpnia zostały odwołane lub przełożone na inny termin. Pierwsza impreza w roku 2020, która jest teraz w naszym kalendarzu to Garmin Iron Triathlon Ślesin (15.08.2020) i Elemental Tri Series Białystok (16.08.2020), w ramach którego mają odbyć się mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim, mistrzostwa Polski w paratriathlonie oraz turniej nadziei olimpijskich. Na ten moment ciężko powiedzieć, czy w sierpniu będzie już możliwość organizacji tych wydarzeń, ale liczymy na złagodzenie koronawirusowych obostrzeń i możliwość przeprowadzenia zawodów, przynajmniej tych w ramach sportu kwalifikowanego.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne, maratomania.pl/labosport