Ewa Papla: Triathlon jest kwintesencją sportu
Od dzieciństwa jest związana ze sportem m.in.: trenowała akrobatykę sportową. Trzy lata temu pierwszy raz zetknęła się z triathlonem i od tamtej pory nie wyobraża sobie życia bez. Ewa Papla o fascynacji triathlonem, przygodzie z tym sportem i nie tylko opowiada w rozmowie z TriathlonLife.pl.
Czy przed triathlonem miałaś kontakt z innymi sportami?
Od dziecka trenowałam akrobatykę sportową przez 11 lat. Potem pokochałam sporty wytrzymałościowe. Rozpoczęło się od biegania i pływania, a następnie pojawił się triathlon i tak już zostało do dziś.
Kiedy zadebiutowałaś?
Triathlon po raz pierwszy pojawił się u mnie w 2016 roku. Wówczas wystartowałam w pierwszej imprezie 5150 Ironman Warszawa i wpadłam w to „po uszy”. Oczywiście przygotowania do debiutu trwały już wcześniej…
Jak wyglądał proces przekonywania się do tego sportu?
Uwielbiam wyzwania i towarzyszący temu dreszczyk emocji. Kiedy po raz pierwszy w mojej głowie pojawiła się myśl ”triathlon”, to zabiło mocniej serce. Od razu wiedziałam, że to jest to ”coś”, to ”coś” co przyciąga. Jednak równocześnie i dosłownie w tej samej minucie, pojawiła się lista obaw: czy dam radę? Jak się zorganizuje i skąd wezmę na to czas? Miałam też obawy dotyczące sprzętu. Lista w mojej głowie robiła się coraz dłuższa: rower, pianka, strój startowy, a to nie był koniec! Minął, aż rok odkąd powiedziałam sobie magiczne ”tak” z TRI. W ten sposób rozpoczęła się przygoda oraz pasja życia.
Jak wspominasz tamten start?
Debiut wspominam jako niesamowity dzień w moim sportowym życiu. Żadne zawody oraz meta do tamtej pory nie dała mi tyle radości i satysfakcji. Wiele energii włożyłam w przygotowania. Debiut w triathlonie był wisienką na torcie. Do tego zajęłam drugie miejsce w kategorii wiekowej, na tak dużej imprezie w debiucie.
Zobacz też:
Stawała na podium w każdych zawodach
Dlaczego wybrałaś akurat triathlon?
Każdy trenuje z jakiegoś powodu. Dla jednych jest to chwilowe zauroczenie, dla innych związek na dobre i na złe: godziny treningów, rywalizacja, zawody oraz emocje: radości i smutki, porażki i sukcesy.
A czym dla Ciebie jest triathlon?
Dla mnie triathlon jest kwintesencją sportu. Sprawdzam się na wielu płaszczyznach. To niesamowite czuć czasem każdy mięsień po treningu. Chyba żaden sport nie dodawał mi tyle emocji i przeżyć. Nazwałabym to mianem: scementowany związek, ja i triathlon. To nie tylko pasja, ale też błysk w oku i bezinteresowna ”miłość”, która jest we mnie nawet w najgorszych momentach.
Co daje ci ten sport?
Nieodzowną częścią TRI jest radość i satysfakcja. Ta, którą czerpię każdego dnia z dobrze wykonanego treningu, obcowania z naturą, nowych sportowych emocji oraz ta większa, czyli związana z satysfakcją po zawodach. Nie chodzi tutaj o medal czy podium, a raczej o realizację siebie i przekroczenie kolejnych barier. Uwielbiam moment, kiedy mogę powiedzieć : „ Zrobiłam to! Dałam z siebie wszystko!” Tutaj nie ma miejsca na nudę. Za to są: nowi ludzie, przygody i odległe, pasjonujące podróże. Chyba mogę powiedzieć, że to jest związek idealny. Nie możemy bez siebie żyć.
W jaki sposób godzisz czasowo obowiązki zawodowe oraz treningi i starty?
Przygotowania do triathlonu szczególnie na długim dystansie wymagają sporej ilości poświęconego czasu. Jednak jeśli dobrze zaplanuje się dzień/tydzień to wszystko można pogodzić. Starty często planuję w formie małych „wakacji”. Więc jest czas na odpoczynek przed zawodami i regenerację po starcie.
Przeczytaj też:
Magdalena Lenz celuje w medal MŚ w Nowej Zelandii
Czy czasem przychodzi chwila słabości i brak chęci wyjścia na trening?
Myślę, że każdy ma chwile zwątpienia, szczególnie jeśli nie sprzyja pogoda. Jesteśmy zmęczeni, czy też sezon się już długo ciągnie. Ja uwielbiam trening sam w sobie. Nie umiem usiedzieć na miejscu. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez aktywności. Roztrenowanie jest dla mnie prawdziwą męką. Pasja, cierpliwość, wyznaczone cele pozwalają mi przetrwać przeciwności losu, rozwijać się oraz czerpać nieustająca radość.
Trenujesz sama, czy pod okiem trenera?
Od samego początku przygody z triathlonem trenuję pod okiem trenera Triathlon X-Team, Sylwestera Kustera. Mimo że sama pomagam innym w przygotowaniach triathlonowych, czy biegowych, to uważam, że nawet trener – zawodnik powinien mieć osobę, która poprowadzi przygotowania. Więc jeśli ktoś się zastanawia nad pracą z trenerem, czy bez to polecam „z”. Dobrze zaplanowany trening, dostosowany do możliwości jest połową sukcesu.
W której płaszczyźnie czujesz się najlepiej, a która jest słabszym punktem?
Triathlon jest takim sportem, w której w każdej z trzech dyscyplin wchodzących w jego skład trzeba być dobrym. Świetnie czuję się w wodzie, a obecnie najwięcej tracę na biegu. Liczę, że w tym sezonie nad tym mocno popracuję.
Jak rodzina i najbliżsi reagują na Twoją sportową pasję?
Rodzina i mój narzeczony bardzo mnie wspierają. Gdyby nie oni, pewnie nie dałabym rady w takim stopniu i z taką przyjemnością realizować pasji.
Polecamy też:
Mateusz Pietruliński: Chcę wygrywać z idolami
Twój partner Jakub Chojnowski także startuje w triathlonie. Rozpoczęliście w tym samym czasie treningi, czy ktoś drugą stronę namówił do triathlonu?
Kuba w triathlonie startuje od sezonu 2018. Wcale nie musiałam go długo namawiać. Kuba to też typ sportowca, który uwielbia wyzwania. Kiedyś był świetnym zawodnikiem. Z sukcesami uprawiał kajakarstwo. Obecnie jest trenerem reprezentacji Polski. Zawsze chciał spróbować triathlonu, ale wiecznie nie było czasu i coś stało na przeszkodzie. Kiedy pojawiłam się ja, to dostał triathlon w pakiecie ze mną.
W jaki sposób wspieracie się w waszych treningach oraz zawodach?
Kuba jest zawsze dla mnie ogromnym wsparciem i świetnym kompanem do treningów. Mam kogo gonić np. na rowerze. A na zawodach przed startem zawsze mnie uspokaja. W porównaniu ze mną jest ostoją spokoju. Wspólny start daje wiele pozytywnych emocji.
Czy jesteś zadowolona z przebiegu minionego sezonu?
Ten sezon był ogromnym wyzwaniem. Zaplanowałam cztery starty na dystansie 70.3 Ironman i kilka krótszych kontrolnych. Jestem zadowolona, że zaliczyłam progres i nie przyplątała się żadna kontuzja. Może nie było żadnych „fajerwerków” wynikowych, ale jestem zadowolona ze startów i przepracowanych godzin treningowych.
Zobacz także:
Dlaczego trening pływacki powinien być wszechstronny?
Które zawody uważasz za najlepsze w swoim wykonaniu?
Najlepszy start w moim wykonaniu to był Ironman 70.3 Astana w 2018 roku. Tam byłam w prawdziwym gazie i zawody przyniosły mi wiele satysfakcji oraz wygraną w kategorii i kwalifikację na MŚ.
Wróciłaś do przygotowań do kolejnego sezonu, czy jesteś w czasie roztrenowania?
Obecnie jestem już po okresie roztrenowania i zaczynam przygotowania do kolejnego sezonu. Uwielbiam powrót do większej objętości treningowej.
Które zawody będą dla Ciebie najważniejsze w sezonie 2020?
Najbliższy sezon będzie cały ukierunkowany pod start na dystansie długim – IRONMAN. Jeszcze nie wybrałam imprezy docelowej, ale cel jest sprecyzowany.
Czy masz już ułożony plan startowy?
Cel główny to Ironman w drugiej części sezonu sierpień/wrzesień wcześniej wystartuję w kilku startach kontrolnych.
Jakie masz cele oraz oczekiwania odnośnie sezonu 2020?
Cel jest jeden! IRONMAN na pełnym dystansie. Teraz niech tylko dopisuje zdrowie.
Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne