Rozmowa

Bycie Ironmanem mu wszystko wynagradza, a Hawaje są wisienką na torcie

#polskieHAWAJE Wywalczył slota na Hawaje dziewięć tygodni przed imprezą. Maciej Mawlichanów uważa, że najtrudniejsza jest codzienna walka z samym sobą. Twierdzi, że ciało zniesie wszystko, ale głowa nie. Dopóki chcesz, to dasz radę. Uważa, że wyjściem na każdy trening przełamujesz coś, co ograniczałoby Cię w każdej innej dziedzinie życia. 

Do mistrzostw świata Ironman na Hawajach coraz mniej czasu. Jak  ostatnie przygotowania do tych zawodów?
Wydaje mi się, że dosyć dobrze, ale nieidealnie. Od czasu uzyskania kwalifikacji w Gdyni na 9 tygodni przed Mistrzostwami na Hawajach, po trudnych zawodach w mojej ocenie należało przeprowadzić krótką regenerację, ale też na nowo zacząć wchodzić w nowy okres przedstartowy. Mam wrażenie, że te dziewięć tygodni to balans na granicy między podtrzymywaniem formy a unikaniem kontuzji.

Jak było w Gdyni?
Nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać, ponieważ na kilka tygodni przed zawodami podano nowe parametry trasy rowerowej, a właściwie jej przewyższeń. Według programów do analizy map mogły one wynosić nawet 2000 m, na co nie byłem do końca przygotowany,  trenując sporo na trenażerze i w okolicach Warszawy. Po zadowalającym pływaniu, jeśli chodzi zarówno o czas jak i zmęczenie, zgodnie z radą bardziej doświadczonego kolegi pierwszy odcinek trasy rowerowej ok. 20km „pod górę” potraktowałem jako rozgrzewkę przed kaszubskimi pagórkami. Po pierwszej pętli wiedziałem, co mnie dalej czeka. Więc starałem się utrzymywać równe tempo i nie gonić innych, a systematycznie wykonywać zadanie. Wszystko zgodnie z planem. Bieg to już inna historia. Tam oszukałem sam siebie, po trzydziestym kilometrze przyspieszyłem i przybiegłem siedem minut przed założonym czasem. Zawody będę wspominać do końca życia. A ten slot następnego dnia. Nie mogłem sobie tego lepiej zaplanować!

Czy tegoroczny start będzie Twoim pierwszym na tej historycznej imprezie?
Zgadza się.

Z jakim nastawieniem pojedziesz na Hawaje?
Biorąc pod uwagę krótki czas przygotowań od ostatnich zawodów i inne warunki pogodowe oraz zmianę czasu, aklimatyzacje, nic to nie zmienia. Dam z siebie wszystko!

Czym jest dla Ciebie start na Hawajach?
Jest dla mnie nagrodą za ciężką pracę zarówno w mojej pracy zawodowej jak i treningach. To ukoronowanie mnie za te wszystkie chwile zwątpienia o 6 rano albo o 21, kiedy to zmęczony po pracy dziennej lub nocnej chciałem się położyć spać albo po prostu nic nie robić. Przypominam sobie dziś te momenty, kiedy stałem na przystanku o 5:40 i nie przyjeżdżał autobus jadący na basen albo padał deszcz, a mnie nie wpuszczono na siłownie z powodu awarii systemu i biegałem po okolicy, realizując tylko połowę zaplanowanego treningu. Dziś wiem, że wszystkie te momenty były po coś. Tak, bycie Ironmanem mi to wszystko wynagradza. Hawaje są wisienką na torcie.

Czy z powodu debiutu na Hawajach masz jakieś obawy przed tymi zawodami?
Jak przed każdym krótszym i dłuższym dystansem zawsze mam obawy. Nowością będą warunki pogodowe, ale dla mnie bycie Ironmanem, to obowiązek sprawdzania się w każdych warunkach.

Przygotowujesz się pod Hawaje tylko od strony treningowej, czy próbujesz czerpać jak
najwięcej informacji o zawodach, trasie, czy panujących tam warunkach?
Sprawdzałem przewidywaną pogodę i trasę na oficjalnej stronie. Co jakiś czas zerkam na fora internetowe, ale można przez to wpaść w pewne tarapaty i źle się nastawić do trasy. Najlepiej nie wiedzieć, że coś jest niemożliwe i to po prostu zrobić.

Jak oceniasz dotychczasowe starty w tym sezonie?
Jak w życiu, niektóre były obarczone przeze mnie zbyt dużymi oczekiwaniami, a niektóre zaskoczyły mnie pozytywnie. Nie ukrywam, że w tym sezonie poczułem, że się mocno rozwinąłem w triathlonie.

Czy masz określone oczekiwania względem startu na Hawajach?
Nie mieć wyrzutów sumienia, że nie spróbowałem zrealizować jakiegoś planu. Jeśli będę pewny, że dałem z siebie wszystko, to będę w 100% zadowolony.

Jak trafiłeś do triathlonu?
Po filmie „Najlepszy” zażartowałem po prostu. Rok dojrzewała ta myśl i zacząłem biegać, a po kolejnym roku wróciłem do rekreacyjnego pływania, którego nie miałem okazji wykonywać od czasu podstawówki. Później rower i jesteśmy w grze.

Jak wyglądały początki w tym sporcie?
Pierwsze 3km, pierwsze 5km, pierwsze 10km, a po pierwszym maratonie napisałem post, że
ciekawi mnie, jak to jest go przebiec jako trzecią konkurencję. Inspirują mnie inni zwykli ludzie, którzy nigdy nie uprawiali żadnej z tych trzech dyscyplin, a jednak docierają do mety w ostatnich minutach. Takie właśnie zwykłe-niezwykłe osoby są dla mnie największą inspiracją. Ponadto, na którymś z forum przeczytałem, że aby ukończyć Ironmana należy regularnie oglądać filmik na YouTube „anything is possibile”- tak robiłem i zadziałało.

Jak wspominasz triathlonowy debiut?
Rewelacyjnie, 1/4 w Poznaniu w 2019 roku.

Co na początku sprawiało Ci najwięcej problemów w triathlonie?
Od czasu, kiedy to moja partnerka Paulina też się tym zafascynowała i już ukończyła dwa razy pełny dystans, nie mam żadnych problemów w triathlonie. Do tamtej pory największym minusem tego stylu życia uważałem brak zrozumienia i wsparcia od drugiej osoby. Wielu znajomych pisze mi, że ma taki problem z najbliższymi, bo wychodzą na długie treningi. Jeśli podchodzimy do tego, że to jest styl życia i pokonywanie siebie na co dzień, a nie sport, to nie ma tu żadnych problemów. To rozwój i dbanie o własne zdrowie fizyczne i przede wszystkim psychiczne.

Czym zafascynował Cię triathlon?
Walką z najtrudniejszym przeciwnikiem codziennie, czyli samym sobą. Mam obserwacje, że ciało zniesie wszystko, ale głowa nie. Dopóki chcesz, to dasz radę. Uważam, że wyjściem na każdy trening przełamujesz coś, co ograniczałoby Cię w każdej innej dziedzinie życia. Właśnie dlatego uważam, że to nie jest sport, a dyscyplina życia.

Jak łączysz treningi z obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi?
Wiele osób o to pyta, tym bardziej jestem zmotywowany. Zarówno ja jak i mój treningowy i życiowy „buddy”-Paulina- jesteśmy oficerami lekarzami i na co dzień łączymy te dwa zawody. Ja dodatkowo specjalizuję się z chirurgii. Więc sporo dyżuruję. Nocne operowanie a rano bieganie, basen przed dyżurem, czy trenażer od razu po pracy. Żeby to wszystko połączyć,  trzeba po prostu zdać sobie sprawę, jakie korzyści przynosi regularny trening i dlaczego warto trenować razem. To taka forma spędzania czasu. Ktoś powie, że po pracy „kręci się po domu”, a ja w tym czasie „kręcę na trenażerze”. Anything is possible.

Ile czasu w ciągu tygodnia poświęcasz na treningi?
W zależności od okresu, ale zwykle staram się aby średnia była ok 1-1,5h dziennie. Gdy jednak mam wolny weekend, z przyjemnością jedziemy na dłuższą przejażdżkę rowerami.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Być w tym jak najdłużej. Chcę być przykładem, że można promować triathlon jako formę spędzania wolnego czasu wspólnie i cieszyć się nie tylko wynikiem sportowym.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X