Rozmowa

Do triathlonu trafiła dzięki koleżance

Wywodzi się z taekwondo, gdzie spędziła prawie 20 lat. Potem przezwyciężyła strach przed wodą. Ostatecznie Ania Guzowska trafiła do triathlonu, który traktuje jako przygodę.

Kiedy trafiłaś do świata sportu?
W szkole podstawowej. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem, dlatego mama zapisała mnie na zajęcia taekwondo. Spodobało mi się i tak już zostało.

Zostałaś w tym sporcie przez 20 lat i była w kadrze narodowej. Co jest Twoim największym osiągnięciem w tym sporcie?
Trochę mniej niż 20 lat, ale rzeczywiście bardzo długo trenowałam tę dyscyplinę. Tak naprawdę podporządkowywałam życie pod taekwondo. Myślę, że największym osiągnięciem jest to, że ten sport dużo mnie nauczył. Wytrwałość, dyscyplina, odporność na stres, zwycięstwa jak i porażki uczą, również kontuzje, których było sporo jak i powroty do sportu po nich. Było wiele ciężkich momentów jednak mój charakter pozwolił mi wrócić i zdobywać kolejne doświadczenie oraz tytuły. Ze sportowej strony na pewno osiągnięciem jest, że przez czas, w którym trenowałam, co roku stawałam na podium Mistrzostw Polski począwszy od kadeta aż do seniora. Uczestniczyłam w kilku Mistrzostwach Europy oraz jestem medalistką kilku Pucharów Świata. Posiadam również stopień mistrzowski – 4 Dan, który to również dla mnie powód do dumy i zostanie ze mną już na całe życie.

Jako dziecko oraz nastolatka miałaś strach przed wodą. Jak udało się go Tobie przezwyciężyć?
Tak to prawda, że jako dziecko bałam się wody. Wychowałam się w małym mieście, w którym w tamtym czasie nie było basenu. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że dookoła miałam jeziora. Jednak strach, który towarzyszył mi nad jeziorem, nie pozwalał zupełnie na naukę. Dopiero po latach już na studiach, w moim mieście powstał basen i to wtedy postanowiłam, że czas najwyższy przezwyciężyć ten strach. Zapisałam się do szkółki pływania swim&fun i to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć. Chłopaki, którzy otworzyli tę szkółkę, a zarazem instruktorzy odwalili kwartał dobrej roboty. Podchodzili indywidualnie do każdego. Dzięki ich uporowi oraz cierpliwości udało mi się przezwyciężyć niechęć, nauczyć się pływać, a co więcej po niespełna roku nauki zostać ratownikiem wodnym, a później instruktorem pływania w tej właśnie szkółce. Można powiedzieć, że wychowali sobie instruktora. To chyba jest najlepszy dowód na pracę, którą wykonaliśmy.

Jak wspominasz pierwszą lekcję pływania?
Pierwsza lekcja była oczywiście stresująca dla mnie. Na szczęście zajęcia odbywały się na płytkiej wodzie, gdzie czułam się pewnie, czując grunt pod nogami. Na pewno dodatkowym atutem był fakt, że była to grupa dla dorosłych. Więc nie czułam się nieswojo, ucząc się pływać w tym wieku. Zaczęliśmy od podstaw, które były niezbędne do dalszej nauki. Chłopaki podchodzili do każdego indywidualnie. Nie zmuszali do niczego, pozwalali żebyśmy we własnym tempie oswajali się z wodą.

W jakich okolicznościach narodził się pomysł, aby wejść do triathlonu?
A to jest bardzo ciekawa historia (śmiech). Do tego szaleństwa namówiła mnie moja przyjaciółka – Kamila oraz jej współpracownicy z Labosport Polska. Stwierdzili, że jestem idealnym przykładem na to, że osoba, która w dorosłym życiu nauczyła się pływać, może wystartować w triathlonie i zainspirować innych. Zgodziłam się, bez dłuższego zastanowienia, ale w trakcie pierwszego startu miałam ochotę „udusić” Kamilę, że mnie zaprosiła do tego projektu. Oczywiście, jak już przebiegłam linię mety – to czułam wielką satysfakcję i wdzięczność, że dzięki ekipie Labo zrobiłam coś tak fajnego! Ale wiecie co jest najlepsze w tej historii? Wkręciłam się na maxa i mam za sobą kilka startów! Oczywiście, było wiele trudności, ale to właśnie podoba mi się w tym najbardziej, tu nie ma nudy. Każde zawody są inne. Na każdych pojawiają się inne przeszkody, które trzeba pokonać. Wszystkie starty z poprzedniego sezonu wspominam wspaniale, to była świetna zabawa. Nawet udało mi się raz stanąć na podium na Garmin Iron Triathlon w Brodnicy. W przyszłym roku na pewno pojawię się na kolejnych zawodach z tego cyklu. Mam w planach ukończenie czterech etapów, chociaż może w międzyczasie ekipa Labosport namówi mnie na jakieś kolejne wyzwanie? (śmiech) Kto wie? Mają dar przekonywania!

Co sprawiło Ci najwięcej problemów podczas debiutu?
To jest również ciekawa historia. Debiutowałam w Olsztynie (Elemental Tri Series) w bardzo ciekawych i „zimowych” warunkach (pod koniec maja) było bardzo zimno, woda w jeziorze oczywiście tez za ciepła nie była. Powiedziałabym, że to bardziej morsowanie niż pływanie.  Najwiecej problemów miałam z pianką do pływania. Przy tych temperaturach były obowiązkowe, a wiadomo jako debiutantka nie posiadałam pianki. Na ostatnią chwilę udało mi się pożyczyć piankę. Jednak nie miałam szansy jej sprawdzić ani nauczyć się w niej pływać. Po skoku do wody okazało się, że pianka jest za duża i tak zamiast mi pomagać i wypychać, to ciągnęła mnie na dno i wtedy zaczęła się walka. Do tej pory nie wiem, jak udało mi się dopłynąć do końca. Po tym doświadczeniu na kolejnych zawodach na szczęście nie musiałam startować już w piance.

Czy od razu po przekroczeniu mety byłaś zdecydowana do kolejnych startów?
Tak, już wtedy wiedziałam, że to sport dla mnie.

Co najbardziej polubiłaś w triathlonie?
Po taekwondo brakowało mi adrenaliny, triathlon zapełnił ten brak. Przez wiele lat walczyłam na macie z zawodniczkami, a w triathlonie walczę ze sobą. I to jest to, co na ten moment sprawia mi radość. Do tego niesamowita atmosfera na zawodach z cyklu Garmin Iron Triathlon.

Jak przebiegają przygotowania do sezonu 2023?
Mam w planach kilka startów, ale nie traktuję tego jako obowiązek, tylko jako fajną przygodę i zabawę. Zawsze byłam i będę aktywna.  Szczerze przyznam, że nie przepadam za bieganiem i niestety przez okres zimowy nie biegałam. Ale mam jeszcze trochę czasu może nie jest za późno.

Jakie masz cele triathlonowe na 2023 rok?
Nie mam celów. Jeśli zdrowie pozwoli, na pewno w planach jest ukończenie czterech etapów oraz dodatkowo start w sztafecie #Gitdziewczyna! Mam jeszcze coś w głowie, ale pozwól, że zostawię to na razie w tajemnicy. Jeśli się zdecyduję i mi się uda, to na pewno dowiecie się pierwsi.

Jakie masz ambicje długofalowe związane z triathlonem?
Nie mam konkretnych planów. Dopóki sprawia mi to radość i czerpię z tego frajdę, to cele przyjdą same.

Jesteś jedną z ambasadorek akcji #GITdziewczyna, która ma na celu zachęcenie kobiet do spróbowania sił w triathlonie. Jakbyś zachęciła inne kobiety do tego sportu?
My kobiety często nie doceniamy siły, jaką mamy. Dlatego myślę, że triathlon jest takim sportem, w którym możemy sobie i innym udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych. Nie trzeba mieć do tego super drogiego sprzętu. Na pierwszym triathlonie startowałam na góralu, a na innych pożyczałam rower. Dlatego nie trzeba się martwić. Atmosfera na zawodach Garmin Iron Triathlon jest niesamowita. Wszyscy są chętni do pomocy nawet w trakcie trwania zawodów. Jest to też sposób na poprawę kondycji w towarzystwie przyjaciółek, wspólne treningi dają motywacje. Jeśli zaś nie czujemy się na siłach, żeby sprostać każdej dyscyplinie idealnym pomysłem jest sztafeta, w której każda kobieta znajdzie coś dla siebie i podzieli się pozostałymi dyscyplinami ze znajomymi.

Jakie korzyści niesie ze sobą uprawianie sportu dla kobiet?
Przede wszystkim korzyści zdrowotne, ale również poprawka pewności siebie! W tym zabieganym świecie często kobiety odpuszczają uprawianie sport. Pamiętajmy, że nawet zwykły spacer jest dobrą aktywnością oraz może być fajnym początkiem do intensywniejszego uprawiania sportu.

Masz też wykształcenie w zakresie pedagogiki specjalnej i pracujesz w szkole specjalnej. Jak obowiązki zawodowe udaje Ci się łączyć ze sportem?
Jestem nauczycielem wychowania fizycznego oraz instruktorem pływania w szkółce. Często wychodzę rano wracam późnym wieczorem. Staram się w takie dni wstać wcześniej albo późno wieczorem wrzucić trening. Jestem osobą dobrze zorganizowaną. Często znajomi śmieją się, jak mogę tak żyć. Po prostu nie potrafię odpoczywać i lubię jak dużo się dzieje. Jak jestem kilka dni bez treningu (rzadko się zdarza), to często rodzina mówi do mnie idź na trening, bo nie da się z Tobą już wytrzymać! A tak na poważnie, jeśli czuję, że jestem już bardzo zmęczona to, odpuszczam ciężkie treningi.

Jak kobiety powinny traktować pierwsze starty w triathlonie, aby później nie zrazić się do tego sportu?
Powinny traktować start jako zabawę i coś nowego. Nie nakładać na siebie presji np. muszę w takim i takim czasie ukończyć, stanąć  na podium czy za wszelką cenę ukończyć. To ma przede wszystkim sprawiać nam radość!

Czego Ci życzyć przed zbliżającym się sezonem?
Zdrowia! No i może trochę szczęścia.

W jakich sportach chciałabyś jeszcze spróbować sił w przyszłości?
Na razie o tym nie myślę. Choć z moją miłością do sportu i adrenaliny nigdy nie mówię nigdy także kto wie, co jeszcze przyniesie los i gdzie jeszcze o mnie usłyszycie.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X