Dlaczego Kowalski trenuje zawodników startujących w Kona?
Marcin Dybyk: Tomek, na Mistrzostwach Świata Ironman 70.3 w Nicei Trinergy reprezentowało 15 zawodników. Na Mistrzostwa Świata Ironman wybiera się 7 osób, rok temu zakwalifikowaliście na Hawaje 9 zawodników. Chyba żaden trener czy para trenerów w Polsce nie może się pochwalić tak dobrym wynikiem. Jak Wy to robicie?
Tomasz Kowalski: Kwalifikacje na imprezy mistrzowskie nie są w triathlonie amatorskim jakimś wyjątkowym wyznacznikiem jakości pracy trenera, chociaż chyba najlepiej „grzeją” w mediach społecznościowych. Informacja o niewielkiej liczbie kontuzji w naszym teamie raczej nikogo nie zelektryzuje 😉 Wysyłanie ludzi na Hawaje czy Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 jest dla nas ważne na tyle, na ile ważne jest dla naszych podopiecznych. Nie wszyscy marzą o starcie na Big Island, wielu z naszych Zawodników w ogóle nie planuje startów na długim dystansie. Jako trenerzy pomagamy w wyznaczaniu i realizacji sportowych celów i marzeń Zawodników, ale nie narzucamy im „jedynie słusznej” wizji uprawiania triathlonu.
Na co dzień po prostu staramy się wykonywać pracę najlepiej jak potrafimy. Na polskim podwórku wyróżnia nas na pewno przygotowanie merytoryczne oraz szkoleniowe know-how oparte na praktycznym doświadczeniu. Nie prowadzę szczegółowych statystyk, ale w minionych latach nasi podopieczni zdobyli blisko 100 medali Mistrzostw Polski, zarówno w kategoriach wiekowych, jak i w klasyfikacji PRO, oraz blisko 100 kwalifikacji na Mistrzostwa Świata IM oraz IM 70.3. W takiej sytuacji ciężko mówić o przypadku, wiemy co robimy.
Kwalifikacje, medale, co Was jeszcze wyróżnia?
Po pierwsze, wyróżnia nas właśnie skuteczność. Jesteśmy kameralnym projektem z dwójką trenerów na pokładzie, nie należymy na dużych ekip, nie zatrudniamy specjalistów od marketingu, nie mamy na stanie drona czy namiotu, który możemy wystawiać na expo 🙂 Po drugie, dzielimy się wiedzą – na obozach i warsztatach, w artykułach, podcastach, prowadzimy newsletter, a osoby spoza Trinergy mogą się z nami zwyczajnie skonsultować.
Zobacz również:
Olga Kowalska. Od AG do PRO. Gdzie było lepiej?
Ilu obecnie masz podopiecznych?
W ramach indywidualnej opieki trenerskiej pracuję z około 20 Zawodnikami. Do tego dochodzą okazjonalne konsultacje z osobami spoza Trinergy oraz trenerami, m.in. w ramach Kadry Narodowej U23, którą zajmowałem się w mijającym sezonie.
Czy do każdego podchodzisz indywidualnie czy stawiasz na grupowe prowadzenie zawodników?
Podejście i proponowane rozwiązania zawsze wynikają z indywidualnej charakterystyki zawodnika, warunków treningowych, kalendarza startów, sportowych celów, życia rodzinnego, obowiązków zawodowych itp. Z drugiej strony – wszyscy składamy się w większości z wody, a maraton dla każdego ma 42 kilometry, więc niezależnie od kontekstu elementów wspólnych nie brakuje. W Trinergy pracujemy wyłącznie indywidualnie. Nasi podopieczni często sami umawiają się na wspólne sesje czy wyjazdy, organizujemy również treningi grupowe czy obozy, co nie wyklucza indywidualnego podejścia. Lubię amerykańskie powiedzenie: „Triathlon is an individual sport, but does not have to be a lonely one” 🙂
Jaka jest Twoja filozofia treningowa?
Temat rzeka, ale też nigdy nie starałem się tego zdefiniować. Obecnie niemal każdy szkoleniowiec prezentuje swoją „filozofię treningową”, a potencjalni podopieczni często wybierają trenera oceniając proponowane rozwiązania – najlepiej jak by się dobrze czytało, zalatywało optymizmem i unikalnymi metodami. Może powinniśmy wybierać trenera, który znajduje rozwiązania, a nie samo rozwiązanie? Hmmm… chyba trochę odpłynąłem 🙂
Dlaczego zająłeś się trenowaniem innych? Jak wyglądały początki Trinergy i kim byli Twoi pierwsi podopieczni?
Jestem absolwentem AWF w Warszawie, w kategoriach juniorskich trenowałem kolarstwo górskie, więc praca w sporcie była jednym z bardziej prawdopodobnych scenariuszy. Jak to często bywa – zawodnicy z niewielkimi predyspozycjami starają się nadrobić w innych obszarach, a razem z chęcią przekraczania mety szybciej naturalnie wiązało się pytanie „jak trenować skuteczniej”. W ten sposób rozpoczęło się moje zainteresowanie treningiem od strony szkoleniowej i w ekspresowym tempie zacząłem czytać wszystkie dostępne materiały, rozmawiać z trenerami, szczegółowo obserwować pracę zawodników odnoszących sukcesy itp. Już w czasie studiów zdobywaną wiedzę zacząłem weryfikować w praktyce. Trinergy powstało w 2012 roku. Od początku łączyliśmy pracę z amatorami triathlonu i przygotowanie zawodników wyczynowych. Wśród prowadzonych przeze mnie na samym początku osób znaleźli się zawodnicy, o których do dzisiaj słychać w triathlonie, m.in. Maciek Bodnar, Miłosz Sowiński, Michał Podsiadłowski czy… Olga Kowalska 🙂
Czytaj także:
Tomasz Kowalski i jego recepta na sukces
Jak zmieniała się myśl szkoleniowa z upływem lat? Dostrzegasz coś takiego?
Zdecydowanie dostrzegam, myślę że to naturalna sprawa. Dotyczy to zarówno kwestii stricte treningowych, jak i umiejętności miękkich. Co roku analizuję skuteczność konkretnych rozwiązań, co roku coś zmieniam i „rozpoznaję walką”. Zawodnicy, którzy pracowali ze mną kilka lat temu mogli by się dzisiaj naprawdę zdziwić! Osobnym tematem jest ewolucja technologiczna – w momencie, w którym zaczynałem pracę nie wiem czy był w polskim triathlonie choć jeden miernik mocy czy studio bikefittingu.
W jaki sposób starasz się tych zawodników przygotować do warunków, które będą panować na Hawajach?
Co roku staram się jak najlepiej edukować zawodników w zakresie aklimatyzacji jeszcze przed wyjazdem, sposobu trenowania już na miejscu oraz doboru intensywności do panujących warunków. Kwestie takie jak odżywanie czy nawadnianie zaczynamy przerabiać na treningach już 2-3 miesiące przed startem na Kona. Duża część wykorzystywanej wiedzy jest powszechnie dostępna i opiera się na interpretacji opublikowanych badań naukowych, inne kwestie wynikają z naszych unikalnych doświadczeń. Przede wszystkim wykorzystujemy treningi pod dachem, saunę oraz gorące kąpiele. Zresztą aklimatyzacja nie dotyczy wyłącznie Hawajów. Mamy jesień, a przecież sporo Polaków wystartuje niedługo w Marrakeszu, Turcji, Bahrajnie, Dubaju czy RPA bezpośrednio z „chłodnych” przygotowań.
Jaką radę dałbyś Zawodnikom marzącym o kwalifikacji na Hawaje?
Po pierwsze: zadbaj o poziom sportowy – w niektórych kategoriach wiekowych jest łatwiej, w innych trudniej, ale pełen dystans zawsze wymaga porządnego przygotowania. Nie jestem obiektywny, ale praca z dobrym trenerem pomoże w tym obszarze 🙂
Po drugie: bądź cierpliwy – wejście na odpowiedni poziom to często kwestia mądrej pracy przez lata, a nie ostrego katowania się przez kilka miesięcy. Ale najpierw trzeba w triathlonie przez te lata wytrwać! Myśl o swojej przygodzie ze sportem długofalowo, dbaj o małe sukcesy po drodze, szukaj frajdy w codziennym treningu, stwórz wokół siebie przyjazne i wspierające środowisko.
Po trzecie: wybierz odpowiednie zawody – weź pod uwagę prywatny kalendarz, żeby wybrać właściwy termin oraz swoje mocne i słabe strony, żeby ścigać się na „swojej” trasie, w „swoich” warunkach.
Po czwarte: żywienie, nawadnianie, dobór intensywności czy dopasowanie sprzętu to nie są szczegóły – to podstawa. Odrób pracę domową w tych obszarach!!!
Marcin Dybuk
materiały prywatne
Czytaj także: