David McNamee. Brownlee przekleństwem. Frodeno wybawieniem
Trafił na okres, kiedy w brytyjskim triatlonie rządzili bracia Brownlee. Przez to nigdy nie był największą gwiazdą brytyjskiej reprezentacji, ale miał za to doskonałych partnerów treningowych. Sprzyjało to dwóm rzeczom: rozwojowi i frustracji.
David McNamee, który był dwukrotnie trzeci podczas mistrzostwa świata Ironman na Hawajach przygodę z triatlonem rozpoczął w wieku 17 lat. Podczas New Year’s Day Triathlon w Edynburgu. Jest to rozgrywany rokrocznie zimowy triatlon, który jak sama nazwa mówi, odbywa się w Nowy Rok. Zawodnicy rywalizują na dystansie 400 m pływania, czyli ośmiu długości na miejscowym basenie, trasa kolarska ma 16,5 km, a biegowa 5,63 km. Nie był to jedyny występ Szkota na tych zawodach, później, bo w 2008 roku udało mu się je wygrać.
Przeważnie wygrywał
McNamee dorastał w Ayrshire w Szkocji, triatlon nie był tam zbyt popularny, kiedy więc zaczął startować w lokalnych zawodach, przeważnie je wygrywał. Został zauważony przez brytyjski związek triatlonu i włączony w jego struktury. Brytyjscy zawodnicy byli wtedy w światowej czołówce triathlonu, dzięki czemu inwestowano w ten sport duże pieniądze. McNamee nie mógł więc narzekać na warunki, które sprzyjały rozwojowi sportowemu. Oprócz tego, że pod względem sprzętowym i około treningowym niczego mu nie brakowało, to trafił on także na okres, kiedy w brytyjskim triatlonie rządzili bracia Brownlee.
Wprawdzie przez to nigdy nie był on największą gwiazdą brytyjskiej reprezentacji, ale miał doskonałych partnerów treningowych, co na pewno sprzyjało rozwojowi. Choć jak sam mówi, trening z takimi zawodnikami motywował do ciężkiej pracy, to jednak świadomość tego, że nigdy nie dojdzie się do takiego poziomu jak bracia, potrafiła frustrować.
Zderzenie na rowerze z kolegą
Szkot nigdy nie wszedł do ścisłej czołówki, stających regularnie na podium, zawodników ścigających się w wyścigach ITU. Notował jednak solidne rezultaty, meldując się niejednokrotnie w czołowej dziesiątce zawodów. Jako jeden z niewielu zawodników ITU potrafił pobiec 10 km podczas zawodów taktyką negative split. Świadczyło to o tym, że potrafi dobrze dostosować swoje tempo do zawodów. W lutym 2014 roku na treningu kolarskim zderzył się z kolegą, co poskutkowało upadkiem i złamaniem kości w nadgarstku. W wyniku operacji wstawiono mu dwie metalowe płytki w rękę. McNamee przez pewien czas po wypadku nie potrafił tą ręką wykonywać najprostszych czynności, jak wsadzenie klucza w drzwi, zrobienie kawy, a do otwierania słoików musiał używać otwieracza. Udało mu się jednak wrócić do niezłej formy na rozgrywane w lipcu 2014 roku igrzyska wspólnoty narodów. Zajął na nich niezłe siódme miejsce, zwyciężyli oczywiście bracia Brownlee, podium zamknął reprezentujący Południową Afrykę Richard Murray.
W wieku 26 lat porzucił „olimpijkę”
To był jednak koniec przygody Szkota ze ściganie w formule zawodów z draftingiem. Miał wtedy tylko 26 lat, co jest dość młodym wiekiem na porzucenie dystansu olimpijskiego i przerzucenie się długi dystans. To zmiana nie tylko pod względem sportowym, ale także logistyczno-życiowym. Krajowe związki przeważnie nie wspierają zawodników ścigających się wyłącznie w wyścigach organizowanych przez prywatne firmy, jakimi są zawody pod egidą Ironman czy Challange.
Czytaj także: Robert Wilkowiecki, rekordzista Polski na dystansie długim wprowadza zmiany w życiu
Zawodnicy startujący więc w tej formule sami muszą znaleźć sponsorów. Na decyzję Davida miało też wpływ to, że jego ręka nigdy nie wróciła do stuprocentowej sprawności i po prostu kierownica czasowa była wygodniejsza i jazda w pozycji, w której można oprzeć ciężar ciała także na łokciach po prostu bardziej komfortowa.
Debiut na Hawajach na 11 miejscu
Pierwszym jego wyścigiem na dłuższym niż olimpijski dystans był Challange Dubai w 2015 roku. Silnie obsadzone zawody, gdzie z powodu wysokich nagród startowało aż 61 zawodników pro, Szkot ukończył na 21. miejscu. Starował wtedy na pożyczonym rowerze. Choć jak sam mówi, dystans 70.3 nie różni się tak bardzo od olimpijskiego i dopiero pełny dystans Ironman jest prawdziwym sprawdzaniem. Podczas pierwszych takich zawodów, w RPA, już po 120 km trasy kolarskiej David opadł z sił i na ostatnich 60 km stracił ponad 20 minut. Jednak już kolejny wyścig na pełnym dystansie udało mu się wygrać, był to Ironman Bolton w 2015 roku, dało mu to także prawo startu na Hawajach.
Trening z Frodeno i pudło na Hawajach
Zajął tam wtedy niezłe 11. miejsce i jako jedyny pobiegł maraton poniżej 2 godzin i 50 minut. Niestety w kolejnym roku podczas mistrzostw świata Ironman Szkot nie zaprezentował się zgodnie ze swoimi założeniami i skończył zawody na 13. miejscu. W 2017 roku zaczął trenować wspólnie z Janem Frodeno oraz Nickiem Kasteleinem w Gironie, do której się przeprowadził.
Czytaj także: Jan Frodeno zdradza skąd czerpie motywację
Jego najsłabszą stroną było kolarstwo. Dlatego w tym właśnie roku postawił szczególnie na poprawę tej dyscypliny. Kluczowym treningiem, który wykonywał dwa razy w tygodniu, była jazda na bardzo niskiej kadencji.
50 obr/min po 5 minut, powtarzał ten interwał 5-8 razy podczas jednej jednostki treningowej.
W 2017 roku udało się mu zostać najwyżej sklasyfikowanym Brytyjczykiem w historii mistrzostw świata w Kailua–Kona, zajął 3. miejsce, ustępując tylko Patrickowi Lange i Lionelowi Sandersowi. Nie przeszkodziła mu w tym nawet usterka miernika mocy, przez którą podczas części kolarskiej zawodów musiał jechać na wyczucie. Kolejny rok nie rozpoczął się jednak po myśli pochodzącego z Irvine triatlonisty. Tuż przed rozgrywanym w Kalifornii Ironman Oceanside rozchorował się i nie mógł wystąpić. Niedługo potem wygrał zawody na dystansie 70.3 w Marabelli, a w Barcelonie na tym samym dystansie ustąpił tylko Javierowi Gomezowi. Jednak podczas startu w Ironman Austria znów był chory i skończył dopiero na 15. miejscu. Na szczęście pech opuścił go podczas mistrzostw świata na Hawajach i udało mu się powtórzyć sukces z poprzedniego roku. Skończył zawody na najniższym stopniu podium.
Roku 2019 Szkot nie może zaliczyć do udanych, Ironman South Africa zakończył dopiero na 11. pozycji, trochę lepiej poszło mu podczas Challange Roth, gdzie był 5. Mistrzostw świata w tym roku niestety nie ukończył, nie rozpoczął nawet etapu biegowego, po zawodach powiedział:
“To był ciężki tydzień na “Big Island”. Granica między najlepszą formą a byciem chorym jest bardzo cienka”
David McNamee jest jednak świetnym triatlonistą z ambicjami sięgającymi tytułu mistrza świata, do tego ma dopiero 31 lat, więc pewnie jeszcze nie raz o nim usłyszymy w kontekście walki o najwyższe lokaty w Kailua–Kona.
Rafał Amborski
Foto FB David McNamee