Daniel Jakimiuk. Z Bogiem przez triathlon
Od kiedy uprawiasz triathlon i ile czasu tygodniowo poświęcasz na treningi?
Przygotowania do pierwszego triathlonu zacząłem w październiku 2014, więc trenuję już ponad cztery lata. To będzie mój piaty tri sezon, z tym że ten w 2015 to było po prostu zapoznanie się z dyscypliną na zasadzie, zobaczę czy to dla mnie :). Aktualnie trenuję od 15 do 20 h tygodniowo.
Co jest Twoją najmocniejszą stroną, a co najsłabszą i co robisz, aby wyeliminować tę najsłabszą?
Moja najmocniejsza strona, to bez żadnej dyskusji bieganie, życiówka na 10 km to 33:27, a ostatnie duathlony pokazały, że na rower wsiadam w czubie :). Najsłabsze jest pływanie, na pewno dlatego, że pływać nauczyłem się jak miałem 18 lat (śmiech). Teraz mocno pracujemy nad poprawą razem z trenerem Wojtkiem Łachutem, w tym tygodniu mieliśmy 4 wspólne sesje na basenie, a więc się rozpędzamy :).
Czym się zajmujesz zawodowo?
Z zawodu, a bardziej z "wyuczenia" jestem inżynierem budownictwa, ale nie pracuję w zawodzie. Aktualnie wskoczyłem na głęboką wodę i otworzyłem w Szklarskiej Porębie sklep biegowo – triathlonowy – Natural EPO Multisport. Nie powiem, nie jest łatwo.
Jaki trening jest Twoim ulubionym, a do którego musisz się zmuszać?
Najchętniej jeżdżę na rowerze, ale jeśli trening jest na dworze, na trenażer już nie wsiadam z takim zapałem. Najbardziej muszę się zmuszać do pływania, ale powoli to się zmienia, bo co raz lepiej mi się pływa 🙂
Jak przepracowałeś zimę?
Całą zimę spędziłem w Szklarskiej Porębie. Trenowałem zaczynając od 12-13 h/tyg, a kończąc na 21 h w najbardziej objętościowym tygodniu. Najwięcej pracy zrobiłem na rowerze. Żadnych obozów, swój obóz zacząłem w Szklarskiej w 2017, wtedy właśnie się tu wprowadziłem.
Jakie stawiasz sobie cele na sezon 2019?
Dwa cele już częściowo wykonałem zostałem Mistrzem Polski w kategorii w duathlonie na sprincie i na dystansie średni. Częściowo, bo tylko w kategorii. Walczyłem o zwycięstwo wśród wszystkich amatorów. W Rumi byłem 3 OPEN, a w Czempiniu 5. Jeszcze brakuje na rowerze. Kolejne cele to Mistrzostwa Polski na 1/2 IM, tu w kategorii będzie ciężko, bo przyjdzie mi walczyć z takimi zawodnikami jak Sergiusz Sobczyk, Sebastian Karaś, czy Paweł Miturś. Drugi poważny cel, który będzie za razem zupełnie nowym doświadczeniem to Mistrzostwa Polski i mój pierwszy raz z pełnym dystansem w Malborku. Cel? Cel to zbliżyć się, a może złamać 9 h.
Jakie masz sportowe marzenia?
Jakichś sprecyzowanych marzeń nie mam, po prostu chcę się doskonalić i ścigać się z najlepszymi, bark w bark
Jak często startujesz i w jakich zawodach: triathlonie, duathlonie, biegach? Skąd czerpiesz energię na to wszystko?
Cały sezon jak do tej pory zawsze trwa od maja do września, startuję w duathlonach i triathlonach. W sumie jest to za zwyczaj 8-10 startów w sezonie. W biegach startuję tylko na wiosnę w okolicach marca. W tym roku były to dwa biegi: 5 i 10 km. Jak będę się dobrze czuł to może pobiegnę jeszcze jakiś półmaraton na jesień. Siłę… Hmmm, pewnie dla wielu będzie to śmieszne, ale wierzę, że siłę czerpię z góry od Boga. Moja przygoda z tri, zaczęła się w połączeniu z odnajdywaniem drogi do Boga… Z Bogiem przez Triathlon
Jak się regenerujesz?
Staram się spać po 8-9 h i 1-2 razy w tygodniu chodzę na odnowę do fizjo – Michała Michałków. Są to kaftany, wirówki i masaże. Po za tym czasem zaaplikuję jakieś BCAA , ale przede wszystkim zdrowe jedzenie.
Jak wygląda Twój dzień. Rano trening, później praca i popołudniu trening czy może inaczej?
Rano trening, w pracy często trening na trenażerze , połączony z obsługą klientów w sklepie hehe. Taki komfort własnego biznesu i wieczorem trening, bo często mam 3 sesje w dzień ;).
Co byś poradził amatorom, którzy rozpoczynają dopiero przygodę ze sportem, triathlonem?
Zacząć na spokojnie, nie rzucać się od razu na ironmana, bo często widzę taką tendencję… Wstaje z kanapy i postanawiam że zrobię pełny dystans, bo to będzie wyczyn. To na pewno odradzam, bo ortopedzi tylko zacierają ręce. Na pewno też, nie ważne na jakim poziomie jesteśmy warto mieć trenera, który nas poprowadzi… Periodyzacja i nadzór to ważna spraw. Trenowałem trzy lata samotnie i wiem, że za dużo od siebie wymagałam i często za mocno katowałem :). To nie zawsze jest zdrowe i dobre. Ja na szczęście przetrwałem bez kontuzji i za to dziękuję Bogu. Kolejna rada to cierpliwość, sporty wytrzymałościowe to ciężka, cierpliwa i często miejscami monotonna praca.
Każdy Twój wpis na FB zaczyna się tak samo, od zdania „Chwała Bogu za wszystko”. Powiedź coś więcej na ten temat
Tak jak napisałem wyżej, moja przygoda z Tri zaczęła się równolegle z szukaniem drogi do Boga, a nawet może szukanie drogi do Boga, wprowadziło mnie na traithlon. Dlatego silnie wierzę, że to Bóg wskazał mi tą ścieżkę, i że to On pozwala na to co robię i mi w tym pomaga… Daje przed wszystkim zdrowie, bo bez niego żaden sportowiec za wiele nie osiągnie, daje wewnętrzną siłę, upór i determinację. Na pewno uczy pokory i cierpliwości… Często w emocjach jestem wybuchowy, często mówię o sobie… za dużo, ale wtedy mam świadomość, że to nie dobre i to właśnie przed Bogiem czuję za to wstyd. Gdybym nie miał świadomości, że on patrzy, nie żałował by wielu złych występków czy zachowań. Gdybym nie wierzył, że to On wskazał mi tą drogę, to być może łatwo bym zabłądził i z niej zszedł. Rano proszę Boga o siłę na dzień, wieczorem dziękuję za wszystko co zrobiłem. Na pewno nie jest to takie kolorowe jak piszę, bo dużo pracy jeszcze przed mną, żeby być silnym i "dobrym" człowiekiem, ale to właśnie mnie napędza, nawet jedno słowo mniej, jedna zła myśl mniej to sukces. Każdy trening to modlitwa. Wiara, modlitwa i miłość, te trzy cnoty to cel. Chwał Bogu za wszystko! Dzięki!
Marcin Dybuk
foto materiały prywatne
Kim jest siedmiu wspaniałych?
Kiedy o Mistrzostwo Polski w duathlonie w Czempiniu walczyli prosi, a dokładnie dwóch z nich: Tomasz Spaleniak i Łukasz Kalaszczyński, za ich plecami odbywał się niezwykły spektakl. Siedmiu Age Group’erów walczyło o zwycięstwo wśród amatorów. I co ciekawe niektórzy wprost mówili, że chcą być najlepsi. Walczyli jak lwy. Sytuacja podczas wyścigu zmieniała się kilka razy. Niekiedy nawet w strefie zmian. Kiedy już im się wydawało, że nie mają sił, że to już koniec, kiedy nagle czuli na plecach oddech równie wykończonego rywala, wykrzesali z siebie jeszcze więcej i walczyli do ostatnich metrów. Na metę, dosłownie wpadli i przez dłuższy czas dochodzili do siebie. A na końcu cieszyli się z dobrze wykonanej roboty i gratulowali nawzajem. Niektórzy z nich nie mogli nawet zostać na dekoracji, bo musieli wracać do domu, aby zdążyć do pracy.
Tymi zawodnikami byli: Paweł Młodzikowski, Paweł Mitruś, Marek Biegała, Robert Wojnar, Daniel Jakimiuk, Michał Czapiński, Damian Marciniak. Wszyscy zameldowali się na mecie szybciej, niż trzeci zawodnik PRO.
Michał Czapiński: Człowiek z pasją, to szczęśliwy człowiek