Wiadomości

Co wydarzyło się w Tatrach i dlaczego Krzysztof nie aktywował plecaka?

Krzysztof miał plecak z poduszką lawinową, gotową do uruchomienia. Pozostaje pytanie, dlaczego jej nie aktywował – piszą w raporcie słowaccy ratownicy.

Od śmierci Małgorzaty Kąckiej i Krzysztofa Ślęzaka minęły dwa tygodnie. Triathloniści zginęli w Tatrach. W pierwszej chwili serwisy informowały, że troje skialpinistów postanowiło w sobotę, 13 lutego 2021 roku zjechać z Kopy Kondrackiej. Jednak to nie do końca była prawda. Małgorzata i Krzysztof, kiedy pogoda znacznie się pogorszyła postanowili przerwać wyprawę.

Raport słowackich ratowników

W raporcie przygotowanym przez słowackich ratowników, którzy pierwsi dotarli do porwanych przez lawinę możemy przeczytać:

„Na grzbiecie stwierdzają, że pogoda jest znacznie gorsza, niż się spodziewali, i z powodu porywistego wiatru postanowili wrócić do Doliny Kondratowej. Jednak we mgle zeszli nie na północ, ale na południe, na stronę słowacką. Podczas pokonywania Kopy Kondrackiej, po bardzo twardym śniegu, zaczął on pękać. Ponieważ taki śnieg jest bardzo kruchy, napięcie w nim rozprzestrzenia się na duże odległości. Twardy śnieg zaczął się łamać 20–30 m nad nimi, pęknięcie rozprzestrzeniło się na długość 200 m. Jego grubość wynosiła od 40 do 80 cm. Ciekawostką jest to, że rozerwanie nastąpiło prawie przy grani, gdzie nachylenie sięgało tylko 20–25 stopni. (…) Lawina zabrała ze sobą całą trójkę skiturowców. Osiągnęła dużą prędkość na bardzo stromym zboczu (…). Całkowita długość lawiny osiągnęła po powierzchni 1450 m!!! (…) Około godziny pierwszej w nocy wykopano dwie osoby z lawiny, niestety bez żadnych oznak życia. Znajdowały się pod śniegiem przez około 12 godzin i na głębokości 50–80 cm”.

Pogrzeb Krzysztofa

Informacja o śmierci triathlonistów mocno poruszyła nasze środowisko. Przed tygodniem, w sobotę 13 lutego rodzina i przyjaciele pożegnali w Zakopanem Gosię. W piątek, 26 lutego miał miejsce pogrzeb Krzysztofa Ślązaka.

W tym samym dniu krakowskie wydanie „Gazety Wyborczej” opublikowało tekst, w którym zadaje sobie pytanie „Dlaczego Krzysztof nie użył plecaka z poduszką lawinową?”. Autor Bartłomiej Kuraś zwraca uwagę na dwa zdania, które są w raporcie ratowników:

„Mężczyzna towarzyszący kobiecie na Kopie Kondrackie miał plecak z poduszką lawinową, gotową do uruchomienia. Pozostaje pytanie, dlaczego jej nie aktywował”.  

Dlaczego nie odpalił poduszek w plecaku?

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” próbuję zrozumieć, dlaczego Krzysztof nie odpalił poduszek w plecaku. “Pytam o to znajomych znających się na górach. Nie mają na to prostej odpowiedzi. Może nie zdążył zareagować na schodzące masy śniegu? Może zawiódł sprzęt? To jednak mało prawdopodobne. Dzień wcześniej szkolił się pod okiem ratownika TOPR, doświadczonego przewodnika górskiego i instruktora narciarstwa wysokogórskiego” – pisze Kuraś.

Jakub Brzosko, bo o nim mowa podzielił się wrażeniami ze spotkania z Krzysztofem na Facebooku:

„Krzysia poznałem w piątek rano w Kuźnicach. Od kilku dni korespondowaliśmy, zastanawiając się nad tym, co można ewentualnie zrobić w Tatrach w podanym przez niego terminie. Analizując sytuację lawinową oraz pogodową, nie miałem dobrych wieści dla niego. To jedno. Po drugie jako przewodnik zawsze chcę kogoś poznać, sprawdzić jego umiejętności, kondycję, przygotowanie na wyprawę w góry, zanim podejdziemy do jakichś bardziej ambitnych celów. Przez telefon rozmawialiśmy o ewentualnych opcjach, jeśli nie uda się jakaś skitura, to popracujemy nad bezpieczeństwem w górach, poćwiczymy z ABC [sprzęt lawinowy – red.]. I tak też się stało. (…) W rozmowie Krzysiek opowiadał o swoich pasjach, o czasie, jaki spędzał z różnymi ludźmi w górach, także przewodnikami IVBV, o swoich szkoleniach, planach. Rozmawialiśmy o Islandii, która potwierdzam, że jest pięknym miejscem na ziemi. Prowadziliśmy luźne i serdeczne rozmowy, z których także wywnioskowałem, że zdecydowanie Krzysiek jest doświadczonym w górach człowiekiem, znakomitym narciarzem, który od dziecka jeździł na Kasprowym Wierchu z rodzicami. (…) Postanowiłem, aby potrenować z chłopakami w rejonie Hali obsługę i działanie z ABC, przeanalizować algorytm działania z podziałem na 3 fazy poszukiwania. Pamiętam, jak powtarzaliśmy sobie numery do TOPR, jak rozmawialiśmy o tym, aby zawsze przed ruszeniem z pomocą zadzwonić do służb ratunkowych, a potem trenowaliśmy zasypania człowieka w lawinie i sprawne odnalezienie poszkodowanego. (…) Cieszyło mnie, że Krzysiu jest zaopatrzony w lawinowy plecak ABS – zdecydowanie był świadomy tego, co robi w górach, dbał o własne bezpieczeństwo i innych osób, będących z nim w górach (…).

Pytanie dlaczego  nie aktywował plecaka pozostanie bez odpowiedzi.

Opracował Marcin Dybuk

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X