Rozmowa

Paulina Kotfica: Poznań i tam kończymy

Enea IRONMAN 70.3 Poznań będą ostatnimi zawodami w karierze Pauliny Kotficy. Po 20. sezonach wyczynowego uprawiania sportu, utytułowana triathlonistka powiedziała „dość”.

Jak Twoje samopoczucie po zawodach w Gdyni? Na ile poważne były dolegliwości zdrowotne, które uniemożliwiły Ci ukończenie zawodów? Wszystko już w porządku?
Dziękuję, z dnia na dzień jest coraz lepiej. Niestety jakoś tydzień przed zawodami w Gdyni złapałam infekcję. Sądziłam, że szybko przejdzie, ale im bliżej startu, tym moje samopoczucie było coraz gorsze. Wiadomo, że na zawodach takiej rangi i z takimi przeciwniczkami trzeba być gotowym na 100%, ja niestety tego dnia nie byłam. Bardzo żałuję, naprawdę mi tego szkoda, bo atmosfera, jaka panuje na trasie biegu w Gdyni jest niesamowita.

​​Przed Tobą zawody w stolicy Wielkopolski, jak oceniasz trasę w Poznaniu? Miło będzie wystartować w miejscu, gdzie rozpoczęła się historia polskiego triathlonu?
Widziałam mapki. Trasa kolarska zapowiada się na bardzo ciekawie, na pewno wolno tam nie będzie – dobra nawierzchnia, szeroka szosa, a jeśli do tego wiatr będzie łaskawy, może to być wyjątkowo szybki etap. Dla mnie te zawody są o tyle interesujące, że nigdy nie byłam nad Jeziorem Kierskim, myślę więc, że wybrałam sobie idealne miejsce i moment na ostatni start w karierze – tam, gdzie wszystko się zaczęło. Pisałam nawet pracę magisterską o historii triathlonu. Więc niewątpliwie fajnie będzie zobaczyć miejsce, o którym tyle się czytało.

Jaki masz plan na start w Poznaniu? Czy rzeczywiście będzie to swoiste pożegnanie ze startami w kategorii PRO i ostatnie zawody w karierze?
Zdecydowanie tak. Jak już wcześniej w wywiadach mówiłam, zawody w Poznaniu będą moim ostatnim startem w kategorii PRO. Tym bardziej się cieszę, że mają one rangę mistrzostw Polski. A plan jest taki, żeby zmęczyć się tak bardzo, by już mi do głowy nie przychodziła nawet jedna myśl o kolejnych wyścigach. Chcę zapamiętać te ostatnie w karierze zawody jak najlepiej, mam nadzieję, że obejdzie się bez przygód i będą to miłe wspomnienia, które zostaną ze mną na długo.

Co wpłynęło na decyzję o przejściu na „sportową emeryturę”?
Przede wszystkim życie rodzinne. Mam dwóch małych synów i teraz na nich chcę się skupić. Wiedzą oczywiście, że mama jest sportowcem i musi wychodzić na treningi, wyjeżdżać na zawody, ale wiem także, że potrzebują spędzać ze mną więcej czasu. Przyda się nam wszystkim też trochę spokoju i takiego uregulowanego, przewidywalnego życia. Od kiedy urodził się drugi syn, nasze funkcjonowanie sprowadzało się do jednej wielkiej logistyki, żeby połączyć życie rodzinne z treningami, niekiedy bardzo długimi i wyjazdami na zawody. Z tego między innymi powodu trening nie sprawia mi już takiej frajdy, jak kiedyś. W moim przekonaniu, kiedy zawodnik zaczyna czuć coś takiego, warto, żeby pomyślał, co dalej i czy na pewno chcę za wszelką ceną trzymać się sportowej kariery. Sama długo o tym myślałam, roztrząsałam za i przeciw, ale ostatecznie uznałam, że po prostu potrzebuję w końcu odpocząć.

Jak oceniasz obecny sezon startów? Forma jest, co pokazały choćby zawody w Warszawie. Czy decyzja o zakończeniu kariery po 20. sezonie startów naprawdę jest nieodwołalna?
(śmiech) Myślę, że na pewno tak! Choć przyznam, że przez krótką chwilę po starcie w Warszawie, gdzie wywalczyłam kwalifikację na mistrzostwa świata, pojawiła się myśl, żeby pociągnąć jeszcze dwa miesiące i skończyć dopiero w St. George. Ale ja już miałam w głowie wrzesień: „Poznań i tam kończymy”. Jeśli chodzi o obecny sezon, to jego początek układał się bardzo fajnie i ten pik formy przyszedł właśnie tam, gdzie miał się pojawić, czyli na wcześniejsze mistrzostwa Polski w Poznaniu, które niestety się nie odbyły. Teraz mam lekki dołek, chwilowy spadek dyspozycji, ale widzę też, że z niego wychodzę, więc na Poznań na pewno będę gotowa.

W Poznaniu staniesz też przed szansą wywalczenia tytułu mistrzyni Polski. W 2002 roku, w Twoim debiutanckim sezonie, zdobyłaś tam złoty medal mistrzostw Polski młodziczek. Apetyt na zakończenie kariery ze złotem MP jest zapewne spory? To byłaby piękna klamra.
Na pewno, szczególnie że jak dotąd jeszcze nigdy nie udało mi się wygrać mistrzostw Polski na 1/2 IM. Wywalczyłam wprawdzie kilka medali, ale żaden z nich nie był z tego najcenniejszego kruszcu… Niemniej, jak wiadomo, to jest sport, a zwłaszcza w tej dyscyplinie może wydarzyć się mnóstwo nieprzewidzianych sytuacji, wiec nie myślę o podium, tylko skupiam się na tym, żeby i moja forma, i mój sprzęt były gotowe na 4 września.

Jak mogłabyś podsumować swoją karierę w zawodowym triathlonie? Co udało Ci się osiągnąć? Co uważasz za swój największy sukces? Czy czujesz się spełnioną zawodniczką?
Jak to w życiu każdego sportowca – były chwile piękne i te gorsze. Kontuzje, kraksy, łzy zarówno smutku, jak i szczęścia. Na pewno była to wspaniała, emocjonująca ponad połowa mojego życia. Ścigałam się i reprezentowałam nasz kraj na każdym kontynencie, rywalizowałam z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Myślę, że gdy moi synowie trochę dorosną, będę miała o czym im opowiadać. A za swoje największe osiągnięcie uważam złoty medal w drużynie podczas Wojskowych Igrzysk w Rio de Janeiro, który wywalczyłyśmy wraz z Agnieszką Jerzyk i Marią Cześnik. Pierwszy raz mogłam wtedy wysłuchać na podium Mazurka Dąbrowskiego.

Jakie masz plany po zakończeniu kariery zawodniczki PRO?
Przede wszystkim pojadę na wakacje. A później wracam do pracy, do wojska. Przez 12 lat byłam żołnierzem Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego, teraz, już jako „sportowiec na emeryturze”, będę pracować w pełnym wymiarze godzin. Ze sportu nie odchodzę, chcę rozwijać naszą dziecięcą i młodzieżową Pho3nix GVT Akademię. Cieszę się, że w końcu będę miała na to więcej czasu. Przez moje własne treningi i wyjazdy na zawody oraz zgrupowania zawsze miałam poczucie, że coś w tej kwestii zaniedbałam, że mogłam coś zrobić lepiej, czegoś dopilnować. Jestem wdrożona w temat, bo już od dłuższego czasu pomagam Zbyszkowi [Gucwie – przyp. red.] prowadzić GVT. Będę też mogła w końcu biegać i jeździć rowerem dla przyjemności, szczególnie po górach, które mamy w pobliżu. Mieszkamy w pięknej okolicy, a ja nie miałam, kiedy odkrywać na spokojnie tych wspaniałych terenów. Teraz wreszcie będę mogła to zrobić.

materiał prasowy

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X