Rocknrolla Triathlon – prywatna inicjatywa
Odwoływanie lub przenoszenie zawodów powoduje, że zawodnicy szukają innych alternatyw. Jedną z nich okazał się Rocknrolla Triathlon.
– Z powodu odwołanego startu (pełny dystans Diablaka) postanowiłem samodzielnie zorganizować takie wydarzenie. Na początku na tradycyjnej trasie Diablaka. Jednak nie było zbyt wielu chętnych – mówi Michał Szczyrbowski, który postanowił na FB zorganizować prywatne wydarzenie.
Czytaj także:
Ewa Bugdoł: Pandemia czasem nowych wyzwań
– Więc wyszła opcja dystansu długiego IRONMAN-a, ale gdzieś w okolicach domu. Od słowa do słowa znalazło się kilka osób, które chciały też wystartować, ale na połówce i ćwiartce – dodaje Szczyrbowski.
Przebieg wydarzenia
– 20.06. o 7 rano wraz z Sewerynem Gruczelakiem weszliśmy do wody w Dziergowicach na piaskowni, aby przepłynąć 3,8km. Po czym ruszyliśmy na rowery, żeby pokonać 180 kilometrów, a na koniec standardowo przebiec maraton 42,195km. Na około 30 kilometrze przebiłem dętkę – wspomina Michał Szczyrbowski. – Myślałem, że mnie rozerwie ze złości, ale szybko wymieniłem ją z pomocą przypadkowych ludzi z salonu z motorami w Pilchowicach i pojechałem dalej. Spotkałem się z kolegą na trasie w lesie w Książenicach i pojechaliśmy razem. Punkt kontrolny pod domem i dalej na pętle. Po kilku kilometrach kolejna dętka. Już płakałem i śmiałem się na przemian. Wymieniłem i pojechałem. Nie miałem przebitego koła miesiącami, a tu taki pech. Niecały kilometr dalej trzecia poszła i koniec marzeń na dany moment. Na początku czułem złość i niedowierzanie – opowiada.
Zobacz też:
Garwoliński klimat przypadł wszystkim do gustu
Jednak to nie był koniec. Michał postanowił spróbować jeszcze raz. Tak w ciągu tygodnia doszło do drugiej odsłony Rocknrolla Triathlon.
Samotna próba
– Postanowiłem spróbować jeszcze raz podejść do dystansu długiego po tygodniu. Tym razem sam. Wszedłem do wody o siódmej i popłynąłem 3,8km. Następnie przyszedł czas na rower (3 dętki i reszta majdanu zapakowana), który odbył się bez przygód – relacjonuje Szczyrbowski.
Zajrzyj do:
Sierpińska: Triathlon nie jest zbyt popularny w Norwegii
-Tyle, że w upale to nie było łatwe. Pokonałem 180 kilometrów ze średnią prędkością 30,4 km/h i przewyższeniem około 650 metrów. Następnie bieg, który mnie wykończył. Walczyłem z tymi 42 kilometrami lekko ponad pięć godzin. Całość, czyli 226 km pokonałem w 12:33. Mega cieszę się, że wszystko się udało i mogę zająć się innymi sprawami. Przede wszystkim rodzina odetchnęła z ulgą, że tata zmęczony, ale zadowolony – kończy Michał Szczyrbowski.
Zapraszamy do galerii Rocknrolla Triathlon
Przemek Schenk
foto: Iwona Wrożyna