Rozmowa

Augustyniak: Ciągnie wilka do lasu

Rok temu w Malborku zakończył karierę PRO w tri. W tym czasie Krzysztof Augustyniak m.in.: rozwijał inne pasje, ale nie zapomniał o triathlonie.

Minął już nieco ponad rok od zakończenia przez Ciebie kariery zawodnika PRO w triathlonie. Jak spędziłeś ten czas?
Bardzo szybko minął ten rok. Od momentu zakończenia kariery sportowej jako zawodnik PRO, z pewnością znalazłem czas na odpoczynek, którego bardzo potrzebowała moja głowa i ciało. Oczywiście więcej czasu spędziłem z rodziną. Choć będzie zawsze go za mało, zwłaszcza gdy ma się małe dzieci, a one szybko dorastają. Co ważne, aby nie przegapić ich potrzeb i rozwoju. Ten rok był ciężki dla mnie i mojej rodziny, gdyż nasz synek Piotruś przeszedł poważną operację głowy, a to nie koniec jego problemów. Każdy dzień to czas poświęcony nie tylko na zabawie z synami Piotrusiem i Wojtusiem, ale również na rehabilitacji Piotrusia, aby jego życie było lepsze.  Do tego wszystkiego luka, która powstała w wyniku braku intensywnych treningów wypełniła również praca zawodowa w firmie CCC.

W jakim stopniu zmienił się Twój tryb życia od czasu zakończenia kariery PROsa?
Wstaję o tej samej godzinie co wcześniej z tą różnicą, że już nie idę na 6:00 na basen, a do pracy. Potem mam obowiązki rodzinne, a resztę dnia wypełniają inne tematy na pozór bardzo prozaiczne, ale konieczne do wykonania. 

Czy mimo tego pozostajesz w jakieś intensywności treningowej?
Plan w głowie był taki, aby po przerwie po Malborku wrócić do treningów, ale nie więcej niż 50 procent wcześniejszej objętości. Tu system się wysypał. Brak celów w postaci startów i chęć odpoczynku sprawiła, że nie po drodze były mi treningi. Jedynie co jakiś czas  wyskoczyłem ze znajomymi na rower albo sam poszedłem biegać, ale to nic regularnego. Obecnie już się to zmieniło i jestem w lekkim, ale systematycznym treningu. To bardzo mnie cieszy.

Na co poświęciłeś ten czas zaoszczędzony na tej intensywności treningowej, którą utrzymywałeś w czasie czynnej kariery?
Należę do ludzi ambitnych, przynajmniej za takiego się uważam. Dlatego angażuję się na 110% wszystkiego, czego się podejmę i bez względu na to, co robię w życiu. Oczywiście nie tylko pracą człowiek żyje i wolny czas poświęciłem na realizację marzeń, zachcianek oraz tego, czego wcześniej nie robiłem właśnie z braku czasu. Na razie postawiłem 1 ul z moimi pszczółkami, od których się uczę i poznaję strukturę pszczelej rodziny, a jest czego się uczyć. Pozostając w temacie wody i dwóch kółek, to jestem w trakcie robienia kursu nurkowania. Choć w wodzie spędziłem bardzo dużo czasu, to dalej mnie ciągnie i ciekawi świat podwodny. Co do dwóch kółek, to od dziecka marzyłem o motocyklu. Od jakiegoś czasu już stał w garażu. Dopiero teraz, gdy nie trenuję, mam więcej sytuacji, aby wsiąść i pojeździć na moim GS.

Czy mimo zakończenia kariery śledzisz nadal to, co dzieje się w triathlonie?
Oczywiście, staram się obserwować to, co się dzieje na arenie naszej krajowej jak i zagranicznej, jeśli chodzi o zawody. Z pewnością śledzenie ułatwiają mi media społecznościowe: FB i Instagram. 

Rok temu o „sportowej emeryturze zawodnika PRO” poinformowałeś po zawodach w Malborku. Czy śledziłeś tegoroczne zmagania MP na długim dystansie?
Ta niedziela nie była dla rodziny (śmiech). Oczywiście przesiedziałem przed laptopem 12 godzin, śledząc rywalizację zawodników w Malborka. Na koniec czułem się również zmęczony, choć nie startowałem.

Jak tam obserwujesz innych zawodników, to nie pojawia się myśl w głowie o powrocie?
Ogłaszając zakończenie kariery jako PRO, powiedziałem, że nie odchodzę z triathlonu. Mówiąc te słowa, miałem na myśli, że będę brał udział w zawodach, ale jako AG, bawiąc się tri, a drugi, że mam pomysł stworzenie własnego team. Przez długi czas nie ciągnęło mnie w ogóle do zawodów. Choć podczas startu w Gdyni jak kibicowałem własnych zawodnikom,  pojawiła się pierwsza myśl, co ja robię z tej strony taśmy (śmiech). Powinienem się ścigać, a nie kibicować. Przyznam, ciągnie wilka do lasu i w miniony weekend startowałem w Garmin Gravel Race Świeradów Zdrój na dystansie 68km, a to potwierdziło, że mimo przejścia na przysłowiową emeryturę, nadal będę brać udział w zawodach.

Jak jest trudno odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości dla Ciebie po spędzeniu ponad 20 lat w triathlonie?
Wbrew pozorom nie było aż tak ciężko. Może dlatego, że czuję się spełniony jako zawodnik dzięki temu, co osiągnąłem w sporcie, zdobywając wielokrotnie medale Mistrzostw Polski na różnych dystansach od sprintu po Ironman przez te wszystkie lata. Choć sport był nie tylko moją pasją i pracą, dzięki której mogłem utrzymać rodzinę. Równolegle też działałem zawodowo, aby pewnego dnia nie obudzić się z przysłowiową ręką w nocniku, nie mając na siebie pomysłu i planu.

Czy w sezonie 2022 planujesz stanąć na starcie jako zawodnik AG?
Tak, rywalizacja płynie w moich żyłach i ciężko to zmienić. Więc widzimy się w sezonie 2022 na trasach zawodów triathlonowych i nie tylko, ale oczywiście jako AG.

Jakie obecnie masz plany oraz cele zawodowe oraz pozasportowe?
Najważniejszym moim celem jest rodzina, moja żona Justyś i dwóch synów Piotruś i Wojtuś. I w dużej mierze wszystko, co robię, to z myślą o rodzinie, aby zapewnić bezpieczeństwo rozumiane na różne sposoby. Jeśli chodzi o plany zawodowe, to nie będę zdradzał, ale jestem ambitny. Nie lubię stać w miejscu, bo bierne czekanie sprawia, że człowiek się cofa, gdy inni idą do przodu. 

Czy w przyszłości planujesz rozwinięcie jakiegoś projektu związanego z triathlonem, gdzie będziesz mógł wykorzystać nabyte doświadczenie?
Od ośmiu lat jestem trenerem triathlonu w LaboSport. Doświadczenie i wiedza, jaką zdobyłem nie tylko jako zawodnik, ale również jako trener przez te wszystkie lata, pozwoliły mi bez cienia wątpliwości stworzyć własny klub Augustyniak Triathlon Team (ATT), który traktuję bardzo poważnie. Choć jest to świeży temat i wiele osób jeszcze nie słyszało o ATT, to z pewnością w sezonie 2022 nie raz o nas usłyszycie. Korzystając z okazji, zapraszam na naszego FB i Instagrama, jak również, jeżeli ktoś ma ochotę przyłączyć się do Augustyniak Triathlon Team,  to zapraszam.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X