A na mistrzostwach świata chciałaby zdobyć medal
Szykuje się na zbliżające wyzwanie, jakim są mistrzostwa świata w Abu Dhabi. Agata Staniek przyznaje, że jednym z marzeń jest wywalczenie medalu na takiej imprezie.
Za nieco ponad miesiąc wystartujesz w mistrzostwach świata w Abu Dhabi. Jak przebiegają przygotowania do tych zawodów?
Przygotowania są na pewno bardziej wymagające, niż były. Choć raczej myślę tutaj o głowie i nastawieniu. Formę, którą wypracowałam do tej pory, już teraz tylko szlifuję.
Czy to są jedne z najważniejszych zawodów dla Ciebie w tym sezonie?
Oczywiście że tak. Są to w końcu mistrzostwa świata!
Z jakim nastawieniem staniesz na starcie tej mistrzowskiej imprezy?
Na pewno będę podekscytowana. Będę chciała pokazać się z jak najlepszej strony, co na pewno wpłynie na lekkie zdenerwowanie. Mam nadzieję, że to będą same pozytywne emocje.
Jak przebiegają przygotowania logistyczne do tych zawodów?
Na ten moment jeszcze zbyt wiele rzeczy jest niewiadomych. Logistyką zajmują się znajomi, którzy lecą razem z nami tam startować. Za to jestem im przeogromnie wdzięczna. Świetnie, że mi tak pomagają, w innym razie mogłabym się pogubić.
Czy masz jakieś obawy związane ze startem w tej mistrzowskiej imprezie?
Staram się myśleć pozytywnie oraz wszelkie obawy i stres odłożyć na drugi plan.
Zbierałaś już informacje nt. potencjalnych warunków atmosferycznych, czy trasy, na której przyjdzie Ci się mierzyć?
Skupiłam się tylko na tym, że będzie bardzo ciepło. Tutaj w Polsce wstawałam o czwartej rano, żeby nie biegać w gorączkach. Tam będę musiała się przestawić na inne temperatury. A co do trasy to jestem typem człowieka, który lubi być zaskoczony. Więc wszystko okaże się na miejscu. Nie analizuję. Nie chcę się nakręcać. Trener wie, jak układać mi treningi i tego się trzymam.
Sprawdzałaś już listę startową w kategorii wiekowej, czy raczej skupiasz się na sobie?
Zdecydowanie skupiam się na sobie. Nie sprawdzam list przed żadnym startem i tak samo jest w tym wypadku.
Na czyje wsparcie będziesz mogła liczyć przy trasie?
Leci ze mną moja przyjaciółka i to ona będzie wspierać oraz relacjonować cały start.
Z jakimi oczekiwaniami udasz się w listopadzie do Abu Dhabi?
Chciałabym, aby to był mój najlepszy start w sezonie. Jadę tam spędzić super czas i dać z siebie wszystko.
Ilu czasu planujesz na aklimatyzację na miejscu zawodów?
Cały mój wyjazd będzie trwał tylko tydzień. Więc ta aklimatyzacja będzie trwać 3, maksymalnie 4 dni.
Czy to będzie dla Ciebie debiut na imprezie mistrzowskiej rangi?
Tak, w sierpniu debiutowałam na MP a w listopadzie będę debiutowała na MŚ. Super czas w moim życiu.
Jak trafiłaś do triathlonu?
Triathlonem interesował się mój były trener od pływania Marcin Jaśkiewicz. Więc miałam styczność z tym sportem. Potem na studiach, gdzie poznałam Bartka Sarbaka i to on przybliżył mi całą dyscyplinę.
-
Czytaj też: Magda Lenz: Kolejny krok to przejście do PRO
Jak układa się Wasza dotychczasowa współpraca?
Współpraca jest idealna. Naprawdę nie mam się czego czepiać. Jest trenerem, ale przede wszystkim przyjacielem. Kiedy ma jakieś zastrzeżenia, mówi wprost, ale kiedy ma pochwalić to nawet miłe słowo potrafi powiedzieć (śmiech). Doceniam takie normalne podejście, na spokojnie. To właśnie Bartek pokazał mi, jak można się bawić tym sportem, a przy okazji czerpać tyle radości i satysfakcji z wykonywanych treningów.
Czy przed triathlonem miałaś kontakt ze sportem?
Tak, pływałam osiem lat w klubie UKS Orka Mogilno. Ale sport towarzyszył mi od najmłodszych lat. Od podstawówki po liceum o profilu sportowym.
Jak wyglądały początki w triathlonie?
Mój pierwszy start był totalnie bez przygotowań. Wcześniej pływałam, niby wiedziałam, czym jest trenowanie, ale tutaj zderzyłam się z czymś zupełnie innym. Dużo więcej jednostek treningowych. Musiałam to zgrać z całym planem dnia. Było ciężko, ale jak widać, wszystko da się ułożyć.
Jak wspominasz tri debiut?
Debiut był ciekawy. Myślę, że to dobre określenie (śmiech). Bałam się pływania, ale wyszło okej. Strefa zmian szybka, bo wtedy jeszcze nie miałam pianki. Wsiadłam na rower, na starą szosę od dziadka i mówię: niech się dzieje, co chce. Przejechałam i tyle. Potem ruszyłam na bieganie. Ubaw, ruszyłam tempem, które zdołałam utrzymać jakieś 300 metrów, a przez kolejne 4 km walczyłam o przetrwanie. Zdecydowanie bieganie wtedy było moja zmorą.
Czym zafascynował Cię triathlon?
Myślę, ze największym plusem jest różnorodność. Kiedyś, jak pływałam, pamiętam tylko zimną wodę, kafelki i ściany basenowe. Teraz, jak nie mam ochoty na basen, to idę na rower albo pobiegać. Można mocno manewrować, a żeby głowa była czysta, to jest bardzo potrzebne.
Jaki był dla Ciebie najbardziej wymagający start do tej pory?
Każdy jest wymagający, ale myślę, że debiut na 1/4IM w Bydgoszczy był jednym z trudniejszych startów mimo super trasy. Jednak to dłuższy dystans, a ja lubię te sprinty.
-
Przeczytaj też: Podwójna mistrzyni w duathlonie z marzeniem o długim dystansie
Jak godzisz treningi z obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi?
Myślę, że jest to kwestia dobrej organizacji dnia. Wszystko można pogodzić. Pracuję w szkole i na basenie. Więc przedpołudnia i późniejsze popołudnie mam zajęte. Trenuję w godzinach 4-7 rano i pomiędzy jedną praca i drugą. To dużo wyrzeczeń, ale póki sprawia mi to tyle radości, nie mam zamiaru odpuszczać. Co do rodziny i przyjaciół – każdy mnie wspiera. Nie mam jeszcze dzieci. Więc korzystam z przespanych nocy i zdecydowanie mniej imprezuję.
Ile czasu w ciągu tygodnia poświęcasz na treningi?
Jest to mocno zróżnicowane, ale na ten moment między 8-12 godzin. Jak tylko wydysponuję sobie więcej czasu, ruszamy dalej po więcej.
W czym odnajdujesz motywację do dalszych treningów i startów?
Jestem nakręcona cały czas. Każda, nawet mała poprawa i progres napędzają mnie do działania! Mam wokół siebie wielu wspaniałych ludzi, którzy cały czas we mnie wierzą i wspierają dobrym słowem.
Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Jedno właśnie się spełnia. Jadę na mistrzostwa świata! Chciałabym przede wszystkim nadal się tym dobrze bawić, a może w przyszłości uda się jeszcze reprezentować kraj na arenach międzynarodowych. Skoro mogę marzyć, to myślę, że medal takich mistrzostw świata byłby spełnieniem marzeń, choć znam własne miejsce w szeregu. Jeszcze wiele rzeczy przede mną.
Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne