Rozmowa

Małżeństwo ze slotami na Samorin 2024

Dla Mateusza Grzybka i Eweliny Tarnawy start w Challenge Salou był wyjątkowo udany. Oboje zdobyli sloty do Samorin na przyszły sezon.

Jak czujecie się po Challenge Salou?
Ewelina Tarnawa: Czuję się super! Był to dla mnie start kontrolny przed Ironmanem w Vitoria-Gasteiz, więc podchodziłam do niego spokojnie. Na drugi dzień nawet nie było zakwasów co znaczy, że mogłam pobiec troszkę mocniej.
Mateusz Grzybek: Jestem bardzo zadowolony, muszę przyznać, że wyścig ułożył się perfekcyjnie! Zawsze przed startem wizualizuję sobie każdy aspekt. Chyba lepiej być nie mogło, bo wszystko poszło zgodnie z planem, a do tego dopisało szczęście, co też jest ważnym elementem każdego wyścigu

Czy stawaliście na starcie z myślą o walce o sloty na Challenge Samorin 2024?
Ewelina: Szczerze mówiąc, nie myślałam o tym. Bardziej zależało mi na sprawdzeniu mojej formy.
Mateusz: Przed każdym wyścigiem plan jest taki sam – robić swoje, pilnować odżywiania i trzymać się rozpisanych temp. Nie nakładamy na siebie dodatkowej presji, wiemy na co na stać, a koniec końców możemy kontrolować tylko to, co jest zależne od nas. Co do Samorin – zawsze chcieliśmy tam wystartować. Wiele osób, które tam były, zachwalały organizację wyścigu, trasę i samo miejsce. Cieszymy się, że będziemy mogli przekonać się na własnej skórze, jak tam jest.

Jak zawody przebiegały z Waszej perspektywy?
Ewelina: Zaczynając od pływania: Woda ciepła i bez fal to przepis na życiówkę i tak też było. Mimo kilku kopniaków i uderzeń w głowę udało się utrzymać stałe tempo w tej “pralce”. Kilka razy musiałam się zatrzymać, żeby poprawić okularki, bo ktoś mi je zdjął. Superszybkie strefy zmian i skok na rower z niemiłą niespodzianką. Ktoś “uprzejmy” zrzucił mi łańcuch i jak się później okazało nie tylko mi, ale rower to moja mocna strona, więc szybko odrobiłam straty i dojechałam do T2 w mgnieniu oka. Jeśli chodzi o bieg, to było bardzo ciężko. Żar lał się z nieba, a do tego dokuczał ból brzucha po wirusie, który przechodziłam tydzień przed startem. Otuchy dodawał Mateusz, który kibicował na każdej nawrotce i motywował do walki o drugie miejsce. Ogólnie start uważam za bardzo udany. Dostałam wspaniałe nagrody za najlepszy czas na rowerze wśród kobiet i najszybsze strefy zmian. Nie powiem, to też lekko motywuje. Muszę też wspomnieć o wspaniałej organizacji i wolontariuszach, bo wykonali świetna robotę.
Mateusz: Szybkie (jak na mnie) pływanie sprawiło, że wychodząc z wody, wiedziałem, że strata do prowadzących nie może być zbyt duża. Trzymanie watów na rowerze, pilnowanie strategii żywieniowej i odpowiednie nawadnianie dało efekt, gdyż w T2 wylądowałem w czubie stawki (choć polegałem tylko na moich odczuciach, ponieważ nie miałem nikogo na trasie, kto mógłby mi krzyknąć, jak to wygląda według trackingu). Bieg to już czysta przyjemność, gdyż czułem się bardzo dobrze. Trzymałem tempo, a na każdym z 4 kółek zyskiwałem przewagę nad rywalami. Po raz kolejny potwierdził się fakt, że moje ciało najlepiej reaguje na wysiłek w wysokiej temperaturze przy pełnym słońcu (w pewnym momencie termometr wskazywał 26 stopni!)

Co czuliście, wbiegając na metę?
Ewelina: Wielką ulgę, że to już koniec i radość z wyniku. Wiedziałam też, że Mateusz już czeka i za kilka chwil będziemy razem świętować, co bardzo mnie cieszyło.
Mateusz: Wielką satysfakcję, że wszystko poszło zgodnie z planem. Czułem też, że może być z tego miejsce na podium.

Jakie wyciągnęliście wnioski po tych zawodach?
Ewelina: Mam nawet w punktach:

– musze kupić nowe okularki do pływania, bo stare łatwo spadają i parują już za bardzo

– zdecydowanie trzeba naprawić przerzutki

– musze lepiej smarować szyję, żeby pianka nie obcierała

– praca nad mentalem podczas biegania

– kocham rower, trzeba pomyśleć nad dyskiem
Mateusz: Konsekwencja popłaca. To mój trzeci start w sezonie, zawsze trzymam się tego, co założę sobie przed wyścigiem z trenerami z IM Inspiration i jak dotąd funkcjonuje to bardzo dobrze.

Czy wspólne wywalczenie slotów na tę samą imprezę stanowi dodatkowy atut przez takim startem?
Mateusz: Tak, chcieliśmy wystąpić razem na Hawajach w tym sezonie, ale wiadomo, że po zmianach organizacyjnych w najbliższym czasie nie będzie takie opcji. Zdecydowanie startując razem motywujemy się nawzajem, łatwiej też ogarnąć wszystko logistycznie, bo mamy takie same rutyny przedstartowe i we dwójkę wszystko idzie sprawniej.

Udało Wam się w pełni zregenerować po tych zawodach?
Ewelina: Regeneracja była bardzo szybka, a już w sobotę wyścig rowerowy 3Nacions. Zobaczymy, jak nóżki poniosą na 140km przez Hiszpanię, Andorę i Francję z 2600m przewyższenia.
Mateusz: Ja dopiero dzisiaj doszedłem do siebie (piątek), w końcu odzyskałem świeżość w nogach, bo na wcześniejszych treningach, mimo że były na bardzo niskiej intensywności, wszystko szło bardzo ciężko

Mateusz, dla Ciebie już sezon 2024 zapowiada się niezwykle ciekawie, bo wystartujesz w dwóch mistrzowskich imprezach. Czy już myślami jesteś przy kolejnym roku startowym?
To prawda, 2024 rok będzie bardzo ciekawy. Najpierw start w Samorin, a później MŚ Ironman na Hawajach. Nie wybiegam myślami tak daleko w przyszłość, skupiam się na tym co jest tu i teraz. Obecnie realizuję metodę małych kroków i całą uwagę poświęcam tylko i wyłącznie na następny start.

Jakie macie kolejne plany startowe oraz cele na ten sezon?
Ewelina: Wyścigi, w których planujemy wystartować to – Ironman Vitoria-Gasteiz w lipcu, podczas którego Ewelina będzie walczyła o slota na Hawaje, później Ironman 70.3 Gdynia no i główny start sezonu – MŚ Ironman w Nicei (Mateusz). W przypadku Eweliny, druga część sezonu będzie zależeć od tego, jak potoczy się wyścig w Vitoria/Gasteiz. Cele jak zwykle takie same — zrealizować założony na poszczególny wyścig plan.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X