10xIM. Robert Karaś z kosmicznym rekordem świata
Robert Karaś już na mecie. To, co się nie udało w Szwajcarii, zrobił w Brazylii, a to wszystko z kontuzją. Na trasie jeszcze dwóch Polaków.
Dwóch Polaków jest już na trasie biegowej. Pokonali 38 kilometrów w wodzie i 1800 na rowerze. Ostatni etap rywalizacji, to 420 kilometrów biegu. Limit czasowy wynosi 324h.
12:10 27.05.2023 Robert Karaś na mecie, znakomity czas
Robert Karaś pokonał 38 km w wodzie, 1800 km na rowerze oraz 420 km biegu w ok. 164 godziny, tym samym poprawił poprzedni rekord (182h) o prawie 20 godzin. Warto zaznaczyć, że ostatnie 50 kilometrów musiał przejść z powodu zapalenia mięśnia piszczelowego.
Pozostali Polacy są najprawdopodobniej dalej na trasie. Najprawdopodobniej, bo od dwóch dni jest waria wyników live. Jurand Czabański zmagał się z taką samą kontuzją, co Karaś.
Gratulujemy Robertowi Karasiowi sukcesu, a słowa uznania kierujemy dla całego jego teamu, który dołożył do wyniku ogromną cegiełkę.
Więcej o Robercie Karasiu poniżej:
19:50 24.05.2023 Dwóch Polaków na biegu. Walka Karasia z bólem
Z podawanych wyników przez organizatorów wynika, że Robert Karaś etap pływacki pokonał w 9:41:40, natomiast trasę kolarską w 68:58:43. Natomiast po pierwszym pełnym maratonie okazało, że wystąpiły u Roberta problemy zdrowotne, odnowiła się kontuzja ze Szwajcarii. Według relacji suportu triathlonisty nawet chodzenie sprawiało mu ból. Karaś próbował różnych rzeczy. Robił częste przerwy, chłodził obolałe miejsca.
– Postanowiliśmy, że przez 8 godzin będę leczyć rany, które powstały na rowerze i uniemożliwiły mi ukończenie wyścigu w Szwajcarii. Stawiamy wszyscy na jedną kartę. Leczymy się przez osiem godzin, a następnie postaram się przebiec ciągiem pozostałe 360 kilometrów. Innej możliwości nie widzę. To jest jak tortury, że co 3 godziny trzeba stanąć i okładać się lodem. Robimy regenerację i ruszam na najważniejsze wyzwanie w życiu, bo to 360 km w ciągu, a jeszcze z tymi urazami, ale damy radę… Dziękujemy, że jesteście – wyjaśniał sam Robert Karaś na Instagramie.
Finalnie Karaś wrócił do rywalizacji po pięciu godzinach przerwy.
Natomiast u Juranda Czabańskiego kryzys pojawił się na ok. 100 km przed końcem etapu kolarskiego, mimo tego postanowił jechać dalej, a warto zaznaczyć, że do tamtego momentu na sen poświęcił zaledwie trzy godziny. Po kilku kolejnych godzinach pokonał trasę kolarską i bez przerwy zaczął bieg.
Wyniki ogólne (stan na 24.05 – 19:50):
9:20 23.05.2023 – Umacnianie się Polaków na podium
Robert Karaś pokonał już 200 okrążeń, a do końca etapu kolarskiego zostało mu 40. Jego łączny czas wynosi 66:39:56. Drugi niezmiennie jest Jurand Czabański z 157 pętlami pokonanymi i z wynikiem 66:41:12. Rafał Godzwon jedzie na trzecim miejscu (129 okrążeń i 62:39:45).
Powiększanie przewagi na rowerze i problemy zdrowotne
Robert Karaś na etapie kolarskim sukcesywnie powiększał przewagę z każdym okrążeniem. Natomiast z dobrej strony pokazuje się Jurand Czabański, który utrzymuje drugie miejsce. Przez dłuższy czas za podium znajdował się Godzwon, którego suportem jest żona, która kilka dni przed samymi zawodami skręciła kostkę.
– Przede wszystkim najważniejszym wsparciem jest moja żona Marta, która zawsze mnie mobilizuje do działania i wspiera na każdym kroku – przyznawał Rafał Godzwon w rozmowie z TriathlonLife.pl w zeszłym roku po starcie na 5xIM.
Natomiast w poniedziałek doszły informacje o drobnych problemach Roberta Karasia z oczami. Choć z początku suport nie wiedział, czego była tego przyczyna.
– Robert czuje się bardzo dobrze, jeśli chodzi o fizyczność, o mięśnie i całą resztę. Mamy problem z oczami. Nie wiadomo czy to alergiczny odczyn, czy to przewianie, bo Robert jechał chwilę bez okularów. Szukamy powodów. Będziemy reagować – twierdził suport Karasia.
Wówczas po przejechaniu 146 pętli jego czas wynosił 48:31:05. Drugi był Jurand Czabański (109 okrążeń i 48:38:08), a trzeci Rafał Godzwon (77 okrążeń i 48:27:35).
Mocne pływanie Karasia
Suport Roberta Karasia zarządzała zawodnikami przerwę na uzupełnienie płynów po pokonywaniu kolejnych 1900 metrów.
– Robert ma już za sobą ponad połowę dystansu pływackiego. Na 19 km prawie każda długość pokonuje w tym samym czasie. Stale przyjmuje płyny i żele co 1900 m. Czuje się dobrze – pisał suport triathlonisty na Instagramie.
Ostatecznie Robert Karaś kończył pływanie na pierwszym miejscu, z czasem 9h35min. To był lepszy czas od osiągniętego w zeszłym roku, kiedy etap pływacki przepłynął w 9 godzin i 44 minut. Na drugim miejscu po pływaniu był Jurand Czabański, a czwarty Rafał Godzwon.
Karaś przystępował w zdrowiu
Na trasie walczą m.in.: Robert Karaś, Jurand Czabański i Rafał Godzwon.
– Nic mi nie dolega. Jestem w 100% zdrowy oraz przygotowany. Ostatnia kontuzja była przy walce z Filipkiem (zerwane więzadło krzyżowe). Nie zrobiłem operacji, ponieważ to nie miało sensu. Przy tym wysiłku nie ma dynamicznych ruchów do boku, dlatego nie przeszkadza mi ta kontuzja. Wszystko jest dobrze. Już po trzech tygodniach zeszła mi opuchlizna po walce i mogłem przejść bez problemów cały okres przygotowawczy do tych zawodów. Trzeba tylko podejść do tego z chłodną głową, a będzie dobrze. Będzie się działo – mówił Robert Karaś podczas połączenia video w trakcie konferencji prasowej przed FAME MMA18, przed zawodami.
Akcja charytatywna przy starcie Karasia
Robert Karaś wielokrotnie działał charytatywnie, tak też jest tym razem. za każdy 1km pokonany przez Roberta Karasia podczas wyścigu FAME MMA przekaże 10 zł na zbiórkę dla Michaliny – podopiecznej Agnieszki Włodarczyk i Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą.
Dziewczynka cierpi na hipochondroplazję – rzadką chorobę genetyczną, prowadzącą do nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego, która powoduje zaburzenie rozwoju kości i karłowatość.
Lista startowa dystansu 10x Ironman
Rafał Godzwon (Polska)
Robert Karaś (Polska)
Jurand Czabański (Polska)
Beto Steal (Brazylia)
Alexandre Fontenelli (Brazylia)
Carlos Pena (Meksyk)
Vincenzo Catalano (Włochy)
Goulwenn Tristant (Francja)
Andreas Richter (Niemcy)
Prashantakumar Hipparagi (Indie)
WYNIKI LIVE TUTAJ
Przemek Schenk
foto: foto Paweł Frenczak dla CUPRA #Anotherway
Prof. dr hab. Marek Zatoń (Zakład Fizjologii i Biochemii AWF Wrocław): Nie zajmuję się takimi rzeczami. Mogę tylko przypuszczać, że kiedy ktoś ma kompleksy albo czuje się niedowartościowany, że mu nie wyszło w sporcie, to szuka sobie jakiejś dziury, w której mógłby zaistnieć. To mi się wydaje jedyną motywacją, żeby robić szaleńcze rzeczy, nawet z kontuzją. Nie sądzę, żeby to było interesujące ze społecznego punktu widzenia, raczej banalne. Zresztą, dużo takich ludzi się pojawia. Ktoś jedzie pół tysiąca kilometrów rowerem, ktoś gdzieś biegnie bez końca. Każdy niedowartościowany chce zaistnieć i kiedy nie idzie mu na basenie na sto metrów, to kombinuje z pływaniem na 50 km, żeby stać się popularnym. Skutkiem będzie blog czy jakaś inna aktywność w internecie, tam pojawią się setki tysięcy obserwujących, a on zarobi pieniądze. Tak to działa.