Rozmowa

Założył klub triathlonowy dla studentów

Przemysław Schenk: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z triathlonem?
Jan Krakowski:
Przez cztery lata trenowałem lekkoatletykę u trenera Jerzego Słowikowskiego. Biegi sprinterskie. Pierwszy raz o triathlonie usłyszałem, kiedy dowiedziałem się o jednej z największych tego typu imprez Ironman World Championship na Hawajach. Byłem pod wrażeniem, gdy zobaczyłem zawody. Zacząłem czytać oraz interesować się tym sportem. Krążyła mi po głowie myśl, że fajnie byłoby spróbować sił w triathlonie. Pierwsze zawody, w których brałem udział to Herbalife Triathlon Gdynia 2013. Wówczas wystartowałem w aquathlonie. Po tamtym starcie wiedziałem, że nadal chcę to robić. Rok później na tych samych zawodach zadebiutowałem na dystansie połowy Ironmana. Od tego czasu startuję na różnych dystansach i w ten sposób moja przygoda z triathlonem dalej się rozwija.

 

 

 – Jak długo trenujesz tę dyscyplinę sportu?
– Treningi triathlonowe rozpocząłem w sierpniu 2013 roku po zawodach w aquathlonie. Muszę przyznać, że pomogło mi wcześniejsze uprawianie biegów sprinterskich, gdzie zwracano uwagę na odpowiednią rozgrzewkę, prawidłowe rozciąganie oraz aspekty siłowe. To wszystko teraz procentuje. Czuję, że gdybym nie miał tej podstawy, to byłoby mi teraz o wiele trudniej.

Jakie są Twoje największe sukcesy?
– Dla mnie największym sukcesem jest samo ukończenie zawodów, tak jak dla każdego amatora. To najbardziej podoba mi się w triathlonie. Moim największym sukcesem jest zajęcie 2. miejsca na zawodach w Enea Bydgoszcz Triathlon w kategorii wiekowej 18 – 24 lat na dystansie ½  Ironmana oraz zajęcie 3. miejsca w Castle Malbork Triathlon na tym samym dystansie. Oba wyniki osiągnąłem w tym roku.

– Co spowodowało, że zdecydowałeś się na założenie klubu sportowego o profilu triathlonowym?
– Kiedy zaczynałem przygodę z triathlonem, zauważyłem, że są dwa rodzaje klubów sportowych. Pierwsze, w których trenują m.in. młodzi ludzie, ale są one dla osób profesjonalnie zajmujących się triathlonem. Druga to kluby mające dość wysokie opłaty miesięczne i w nich trenują z reguły osoby starsze, mające odpowiednie środki. Brakowało mi takiej organizacji dla amatorów oraz studentów, którzy nie mają środków finansowych na wysokie składki klubowe, ale chcieliby rozpocząć treningi triathlonowe. To było głównym powodem założenia Invictus 3City. Razem trenujemy oraz dzielimy się doświadczeniem.

– Jakie są cele tej inicjatywy?
– Chcemy dawać przykład i pokazywać, że warto uprawiać sport. Każdy może znaleźć dla siebie odpowiednią dyscyplinę sportową. Głównym celem organizacji jest chęć pokazania naszej przygody z trochę innej perspektywy. Nie trzeba mieć dużych pieniędzy, aby zacząć trenować oraz sprawić, aby młodsi też go pokochali. Nawzajem udzielamy sobie rad. Oczywiście są one bardziej amatorskie, ale razem w grupie jest łatwiej i nabieramy coraz większego doświadczenia. Kiedy dostajemy wiadomości, że zainspirowaliśmy kogoś do ruszenia się z przysłowiowej kanapy, że ktoś zaczął trenować i zmieniać życie na lepsze to dla nas największa motywacja do dalszego działania.

 

 

– Kto może dołączyć do Invictus 3City?
– Jesteśmy otwartą organizacją. Na początku główną ideą był triathlon, lecz teraz mamy w swoich szeregach różnych pasjonatów sportu. Nie ograniczamy się tylko do triathlonu, choć dalej jest on głównym motywem naszej organizacji. Mamy w szeregach m.in. rolkarzy. Do nas może dołączyć każda osoba, która chciałaby wspólnie z nami trenować lub dzielić się doświadczeniem. Jesteśmy otwartym zespołem. Zwłaszcza na osoby młode.

– Z jakimi trudnościami, jako założyciel klubu, zmagasz się na co dzień?
– Jesteśmy małą organizacją, która cały czas się uczy, więc nasze ewentualne porażki są lekcją na przyszłość. Staramy się aktywnie działać i tworzyć nowe inicjatywy. Ostatnio publikujemy dużo ciekawych artykułów. Paweł, Łukasz, Maciek i Rafał robią fantastyczną robotę. Dodatkowo wzajemnie się wspieramy i motywujemy, co powoduje, że jest między nami coraz lepsza więź. To sprawia, że można robić coraz to lepsze rzeczy. Problemem w triathlonie, jak to w małych organizacjach bywa, są ograniczone zasoby materialne. Triathlon jest dość kosztowną dyscypliną. Sprzęt jest drogi. Trzeba mieć rower, piankę, a także wiele przydatnych akcesoriów. Dodatkowo, dość wysoki jest koszt opłat wpisowych, gdyż organizatorzy muszą wykonać dużo ciężkiej pracy, aby wszystko zorganizować. Pewnie, gdybyśmy mieli większe fundusze, działalibyśmy mocniej, jednakże cały czas staramy się pokazywać, że z mniejszym budżetem, też można działać.

– Dziękuje za rozmowę

Przemysław Schenk,
Ateneum Szkoła Wyższa w Gdańsku

Foto materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X