Rozmowa

Wywalczył slota na czworaka #polskieHAWAJE2020

Jest triathlonistą od ośmiu lat. W tym roku udało mu się spełnić marzenie i wywalczyć slota na MŚ Hawaje. Jakub Sobolewski opowiada TriathlonLife.pl o godzeniu treningów z życiem rodzinnym oraz starcie w Tajwanie.

Wywalczyłeś kwalifikacje na Hawaje podczas Ironman Tajwan, gdzie zająłeś piąte miejsce w kategorii wiekowej. Czy byłeś zadowolony z występu?
Pomimo dramatycznej końcówki, były to jedne z najlepszych zawodów w moim wykonaniu. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dałem z siebie ponad 100 procent, a linię mety przekroczyłem dosłownie na czworaka. Jednocześnie, z uwagi na warunki atmosferyczne panujące na trasie, był to też jeden z najtrudniejszych startów.

Jak na Ciebie wpłynęła decyzja organizatorów dotycząca pływania?
Dzień przed zawodami organizatorzy podjęli decyzję, że z uwagi na temperaturę wody w oceanie przekraczającą 26 stopni C, zakazane będzie pływanie w piankach. Ponieważ nie jestem najlepszym pływakiem, w pierwszej chwili trochę mnie to zaniepokoiło. Jednak na szczęście te obawy nie miały potwierdzenia w rzeczywistości i z pierwszego etapu zawodów byłem bardzo zadowolony.

Sobolewski

Zobacz też:

Metalkas Ocean Lava Triathlon Polska: Długość ma znaczenie!

Jak poszło dalej?
Rower był po prostu rewelacyjny. Mogę powiedzieć, że złapałem tutaj flow. Podjąłem bardzo dobrą decyzję, decydując się na jazdę w kasku szosowym, co pewnie okupiłem trochę wolniejszym tempem. Jednakże stwierdziłem, że komfort i odpowiednia wentylacja głowy, zaprocentują w dalszej części wyścigu. Przyjęta taktyka okazała się słuszna. Pomimo gorszej aerodynamiki udało mnie się i tak wykręcić ponad 240 wat, a do T2 wbiegłem na trzeciej pozycji. Rozpoczynając bieg, postanowiłem skupić się na pilnowaniu pozycji. Wiedziałem, że w mojej kategorii będą cztery lub pięć slotów. Dlatego biegłem trochę szybciej, niż zakładałem. Cały czas miałem też kontrolę nad wyścigiem i plasowałem się w okolicach 2-4 miejsca. Niestety od 30 kilometra tempo zaczęło trochę spadać. Konkretna ściana nastąpiła na ostatnich trzech kilometrach, kiedy to już tylko głowa decydowała o tym, że biegłem dalej. Końcowe metry to już prawdziwy dramat.

Dlaczego?
Dosłownie pięć metrów przed metą nastąpiło coś, czego nie zapomnę do końca życia.  Świadomość, że za chwilę przekroczę linię mety, spowodowała chwilę rozluźnienia. Nogi ugięły się pode mną i się przewróciłem. Próbowałem się podnieść przy pomocy bocznych barierek. Jednak nie byłem w stanie. W pewnym momencie zacząłem się toczyć w kierunku mety i w efekcie wyścig ukończyłem na czworaka. To było najdłuższe 30 sekund w moim życiu. Kiedy po wyścigu żona pokazała mi filmik z mojego finiszu, to nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać.

Czym były spowodowane problemy na końcowej części trasy?
Na pewno wpłynęła na to ogromna wilgotność, która wynosiła 85 procent. Do tego było gorąco i wiał mocny wiatr, który przeszkadzał zwłaszcza na rowerze. Jednak dla każdego warunki były ciężkie. Oprócz warunków atmosferycznych trudności były też zapłatą za zbyt szybkie tempo wobec założeń przedstartowych. Gdyby dystans był trochę dłuższy, to bym nie ukończył tamtego wyścigu.

Sobolewski

Czytaj także:

Lucyna Śliż przyznaje, że triathlon nie raz był powodem kłótni, ale…

Czy jakieś popełnione błędy mogły mieć też wpływ na tak duże problemy w końcowej fazie wyścigu?
Na rowerze czułem się znakomicie, a odżywianie i nawadnianie było prawidłowe. Jednak na biegu ten element nie zagrał do końca. Wziąłem co prawda pięć żeli, ale inaczej niż zazwyczaj więcej piłem wody, a nie izotoników i coli. Prawdopodobnie w końcówce zabrakło kalorii.

Jaka była Twoja reakcja po przekroczeniu linii mety?
Nie byłem nawet w stanie się cieszyć i myśleć o tym, który przekraczam linię mety. Spędziłem trochę czasu w namiocie medycznym. Wziąłem kroplówkę, żeby szybciej dojść do siebie po tym ciężkim wyścigu. Dopiero po kilkunastu minutach dowiedziałem się, że ukończyłem zawody jako piąty zawodnik w kategorii wiekowej. Czwarte miejsce przegrałem przez ten mój nieszczęsny finisz o 21 sekund. Na szczęście finalnie okazało się, że było pięć slotów. Więc udało się wywalczyć przepustkę na Hawaje.

W jakim stopniu tamte zawody przypominały to, co możesz zastać na Hawajach?
Ironman Taiwan reklamuje się, jako zawody, które najbardziej przypominają Hawaje. Warunki pogodowe są bardzo zbliżone – palące słońce, wiatr i wilgotność. Na razie trudno mi to ocenić, ale bardzo się cieszę, że będę miał okazję to porównać.

W jaki sposób fakt, że to był Twój drugi start na Tajwanie, pomógł Ci podczas tamtego startu?
Podjąłem kilka lepszych decyzji niż w zeszłym roku. Jednak myślę, że byłem przygotowany na wywalczenie slota już na poprzednich zawodach na Tajwanie. Najbardziej istotna była wcześniejsza aklimatyzacja. Wiedziałem również, jakie mogą być warunki. Byłem na nie przygotowany. Opłaciło się też postawienie na komfort i wygodę. Pamiętam, że w zeszłym roku od 70 kilometra mocno gotowała mnie się głowa w kasku czasowym.

Sobolewski

Przeczytaj też:

Dlaczego trening pływacki powinien być wszechstronny?

Dlaczego podczas pierwszych zawodów na Tajwanie nie udało się wywalczyć slota na Hawaje?
Przez ostatnie cztery dni poprzedzające tamte zawody spałem łącznie 16 godzin. To było spowodowane zbyt późnym przylotem na miejsce zmagań. Dodatkowo miałem problemy z samolotem. Z uwagi na tajfun odwołano mi planowany lot, ale na szczęście dużym wysiłkiem udało się dotrzeć na miejsce. Całe to zamieszanie spowodowało jednak, że musiałem odsypiać na lotniskach, co negatywnie płynęło na aklimatyzację na Tajwanie. Przy drugim starcie bardzo pomocna była rada od Mikołaja Lufta, który mówił mi, żeby przy takich zmianach stref czasowych/klimatycznych brać melatoninę.

Zostało Ci jeszcze kilka miesięcy do startu na Hawajach. Czy masz już przygotowany plan przygotowawczy?
Nie, nie myślałem jeszcze o tym. W ostatnich sezonach nastawiałem się głównie na zawody odbywające się w drugiej części roku. Dlatego konkretną pracę zaczynałem dość późno, bo w okolicach marca-kwietnia. Podobnie było z przygotowaniami do tegorocznego Ironman Tajwan. Dzięki treningom w Ironman Inspiration Roberta Karasia wszystko fajnie i na czas zagrało, tam też podciągnąłem głównie rower i pływanie. Więc pozostanę przy dotychczasowym trybie, kiedy w okresie wakacyjnym można wykonać największą pracę. Do Hawajów będę przygotowywał się na miejscu, bazując na tym, co wypracowałem przez ostatnie lata.

Jak wspominasz początki w triathlonie?
Zacząłem uprawiać triathlon od 2012 roku, czyli tuż przed skokiem popularności tego sportu w Polsce. Zadebiutowałem na 1/2IM w Suszu. Bo wtedy nie było jeszcze tak szerokiego wyboru lokalizacji oraz dystansów. Moim założeniem przy pierwszych zawodach było to, żeby je ukończyć. To się udało i byłem zadowolony z tamtego startu. W kolejnym roku poprawiłem debiutancki czas o 20 minut i stopniowo uzyskiwałem lepsze wyniki.

Skąd wziął się pomysł, aby wystartować w triathlonie?
O tym sporcie usłyszałem, będąc jeszcze dzieckiem. Trochę zaintrygowało mnie połączenie takich trzech dyscyplin i wówczas zakodowałem sobie w głowie, że chciałbym kiedyś podjąć się takiego wyzwania. Ta młodzieńcza chęć wróciła do mnie po latach.

Sobolewski

Zajrzyj do:

Lekarz zabronił mu lecieć na Hawaje. Nie posłuchał

Czy to jest pierwszy sport, który uprawiasz?
Wcześniej grałem w piłkę nożną, ale kiedy przestałem, to zaczęło mi brakować sportu. Stąd wzięło się najpierw bieganie, a po kilku latach triathlon, który w Polsce zaczynał być coraz bardziej rozpoznawalny i popularny. Jednak oprócz triathlonu, moją drugą sportową pasją są biegi narciarskie.

Czym dla Ciebie jest triathlon?
Na pewno triathlon pełni rolę odskoczni od pracy. Kiedy kończę obowiązki zawodowe, to myślę o założeniu butów biegowych lub wskoczeniu na rower. Lubię się zmęczyć, ale jednocześnie mnie to relaksuje. Znajduję się wtedy we własnym zamkniętym świecie. Po prostu czuję się znacznie lepiej, kiedy się ruszam.

Co jest najważniejsze w godzeniu treningów oraz startów z obowiązkami zawodowymi, rodzinnymi?
Na pewno kluczowa jest tutaj cierpliwość i wsparcie ze strony mojej żony i trójki dzieci, którym chciałem raz jeszcze za wszystko bardzo podziękować. Przygotowania do Ironmana są czasochłonne, trzeba wypływać, wybiegać i wyjeździć odpowiednią liczbę godzin. Dlatego wyrozumiałość i pomoc ze strony najbliższych jest najważniejsza. Do tego dochodzi oczywiście odpowiednia organizacja czasu w skali dnia i tygodnia. Czasami wykonuję treningi w różnych dziwnych miejscach i porach.

Czy rodzina czasem towarzyszy Ci w treningach?
Tak, podczas wybranych treningów biegowych towarzyszy mi żona jadąca obok na rowerze lub razem ze mną biega starszy syn. Idąc na basen, staram się zabierać ze sobą dzieci. Chciałbym, aby moje dzieci zostały zachęcone do ruchu i aktywnego trybu życia.

Czy starszy syn próbował iść już w ślady ojca w triathlonie?
Tak, Mati startował już kilkukrotnie na dystansie sprinterskim i supersprinterskim, a oprócz tego startuje w zawodach biegowych.

Sobolewski

Czytaj też:

Adam Nizio: To było niesamowite przeżycie

Ile razy w tygodniu udaje się Tobie przeprowadzać treningi?
Przy ostatnich przygotowaniach do Ironmana przez sześć dni wykonywałem po dwa treningi, przeznaczając siódmy dzień na odpoczynek. Zazwyczaj to był poniedziałek.

W jaki sposób regenerujesz się pomiędzy treningami?
Generalnie nie jestem w stanie czasowo znaleźć miejsca na typową regenerację. Dlatego pozostaje rozciąganie po treningu i w miarę możliwości jak najdłuższy sen. W momencie naprawdę dużych obciążeń tuż przed zawodami. Czasem korzystam z rozluźniającego masażu.

Czy to już koniec sezonu startowego?
Sezon triathlonowy zakończyłem startem na Tajwanie, ale planuję jeszcze pobiec maraton 15 grudnia w Maladze.

Czy Hawaje będą Twoim priorytetem w kolejnym sezonie?
Tak, ten start będzie stanowił wisienkę na torcie sezonu 2020, jak również mojej całej dotychczasowej przygody z triathlonem. Dlatego chciałbym je ukończyć z uśmiechem na ustach.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

1 komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X