Rozmowa

Marek Barczewski szykuje się do wyścigu w Kirgistanie

Na co dzień jest dietetykiem i zajmuje się marketingiem. W triathlonie od 11 lat. Marek Barczewski czuje się spełniony sportowo, lecz nie przestaje stawiać sobie kolejnych celów.

Jak sobie radzisz z panującą pandemią koronawirusa?
To jest trudna sytuacja, w której każdy z nas stara się odnaleźć na własny sposób. Obecnie trenuję około 7-10 godzin w tygodniu. To jest moja standardowa objętość z normalnego cyklu treningowego. Mam teraz całkiem sporo czasu, bo pracuję zdalnie i oszczędzam dużo czasu na dojazdach do pracy.

Jak wyglądają treningi w rozłożeniu tych godzin treningowych?
Większość tego czasu spędzam na trenażerze. Jeżdżę pięć razy w tygodniu. Nawet czasem  dwa razy dziennie, do tego staram się 2 razy w tygodniu biegać około 5 km po 100 metrowej pętli dookoła działki oraz trochę ćwiczę siłowo. Trenuję sześć razy w tygodniu, a jeden dzień robię sobie wolny.

W jaki sposób obostrzenia wpływają na treningi?
Od poprzedniego sezonu skupiam się głównie na duathlonach, a triathlony robię dla przyjemności. Więc brak możliwości pływania zupełnie nie pokrzyżował mi planów przygotowawczych. W tej chwili trudno jest mi wykonać skuteczny trening biegowy, ale liczę, że jest to chwilowy problem i z czasem będziemy mogli wszyscy wrócić do normalnych treningów. Mieszkam w tej chwili w domu na skraju niedużego miasta. Mam obok stadion lekkoatletyczny i niezbyt ruchliwą drogę, na której w ciągu ostatniego miesiąca treningów spotkałem może z trzy osoby idące pieszo. Mimo to na czas wprowadzonych obostrzeń zrezygnowałem z biegania „na zewnątrz”.

Jakie jest Twoje stanowisko wobec krążących opinii o losie tego sezonu?
Nie jest to pierwsza pandemia w historii ludzkości, ale z pewnością mamy bezprecedensową sytuację pod kątem tego, jak to wpływa na wydarzenia sportowe. Jedni mówią, że sezonu nie będzie, inni twierdzą, że druga część sezonu jest do uratowania. Moim zdaniem jest to wróżenie z fusów. Jedyne, co możemy zrobić, to cierpliwie czekać, obserwować rozwój sytuacji, a jeśli chodzi o treningi w miarę możliwości i chęci powinniśmy robić swoje.

barczewski

Zobacz też:

Kuba Chłosta wzoruje się na Janie Frodeno. Chce wygrać na Hawajach

Jakie miałeś cele na ten sezon?
W czerwcu chciałem wystartować w mistrzostwach Europy w cross-duathlonie, ale prawdopodobnie te zawody się nie odbędą. Oprócz tego Enea Bydgoszcz Triathlon, Lotto Triathlon Energy w Bełchatowie i parę startów duathlonowych oraz cross-duathlonowych. Jednak moim głównym celem na ten sezon jest Silk Road Mountain Race, czyli liczący ponad 1800 km długości i 30 km przewyższenia wyścig rowerowy non-stop dookoła Kirgistanu. W tym czasie zawodnicy muszą być samowystarczalni pod kątem noclegów, napraw roweru i wszystkich innych sytuacji, jakie mogą ich spotkać. Startuję tam w parze z Jakubem Kubińskim. W tej chwili cały czas czekamy na rozwój sytuacji i informację, czy odbędą się zaplanowane na sierpień zawody.

Jaki miał być ten sezon dla Ciebie?
Sezon 2020 jest moim jedenastym rokiem zabawy w triathlon. Jeszcze w październiku ubiegłego roku postanowiłem sobie, że ten sezon odpuszczę i zrobię rzeczy, na które zawsze miałem ochotę, ale nie było, jak pogodzić ich z przygotowaniami do triathlonu. W grudniu udało się z niezłym rezultatem ukończyć bieg górski Winter Trial Małopolska na dystansie 64 km i 3900 m w pionie. W połowie kwietnia planowałem pobiec treningowo maraton w Belgii. Niestety, został odwołany. Tam chciałem powalczyć o złamanie trzech godzin. Mój pierwszy i ostatni maraton zrobiłem 12 lat temu, w wieku 18 lat. Więc byłby to powrót po długiej przerwie. Można powiedzieć, że wybrałem sobie idealny sezon na zrobienie przerwy od poważnego ścigania, chociaż oczywiście wolałbym, żeby to wszystko potoczyło się inaczej.

W jaki sposób ta sytuacja z pandemią koronawirusa utrudnia Tobie pracę dietetyka?
Niewiele osób myśli w tej chwili o zmianie diety zarówno pod kątem odchudzania, czy też poprawy wyników sportowych. Mam jednak wrażenie, że im dłużej pozostaniemy bez ruchu,  tym więcej pracy będę miał, gdy już wszystko wróci, nazwijmy to: „do normy”.

Czy Twoje żywienie około treningowe w jakimś stopniu się zmieniło w porównaniu w normalnym tygodniu?
Dla mnie praca zdalna okazała się sporym ułatwieniem. Mam niedaleko do kuchni oraz więcej czasu na przyrządzanie posiłków oraz jedzenie bez pośpiechu. Moja dziewczyna też dobrze gotuje. To wszystko niespodziewanie przełożyło się na osiągnięcie wagi startowej bez większych zmian i wyrzeczeń.

Czy przed triathlonem miałeś kontakt z innymi sportami?
Zacząłem od siłowni, którą zbudowaliśmy z kolegami, gdy miałem 13 lat. Następnie sześć lat uprawiałem wyczynowo wioślarstwo.

barczewski

Czytaj także:

Izabela Sobańska: Zadebiutuję w Ironman

W jakich okolicznościach znalazłeś się w triathlonie?
Chcąc opłacić studia dietetyczne, musiałem znaleźć pracę. Wioślarstwo to sport drużynowy, więc jeśli mnie nie było, to cała moja osada (pływałem na czwórce podwójnej) nie mogła normalnie zejść na wodę. Do tego treningi wiązały się z licznymi wyjazdami na obozy. Wtedy postanowiłem zrezygnować z wioślarstwa, ale nie ze sportu. Lubiłem biegać, dużo biegaliśmy w klubie, a potem nawet startowałem w barwach szkoły i Torunia na zawodach lekkoatletycznych na 800 i 1500m. Jednak nie wyobrażałem sobie tylko biegać. Lubiłem jeździć na rowerze. Więc naturalnym wyborem był triathlon. Pozostało tylko nauczyć się pływać.

Kiedy pierwszy raz miałeś styczność z tym sportem?
Pierwszy raz spotkałem się z triathlonem podczas relacji z Igrzysk Olimpijskich w Sydney w 2000 roku. W moim mieście trenowała legenda tego sportu: śp. Andrzej Majchrzakowski. Widywałem go czasami,  jak jechał na rowerze na trasie Toruń-Bydgoszcz. Do tego doszły relacje i filmy z triathlonu na Hawajach. To mnie przekonało.

Kiedy zadebiutowałeś?
Zacząłem treningi 1.01.2010 roku. W ramach postanowienia noworocznego zaplanowałem sobie start półtora roku później na połówce w St. Polten, ale koszty okazały się zbyt duże, jak na studencką kieszeń. Więc wybrałem Susz w czerwcu 2011 roku.

Jak było?
Fantastycznie. Moim planem było złamanie 6 godzin, a wykręciłem 5:00:03. Po starcie byłem potwornie zmęczony i niesamowicie szczęśliwy.

Jak to się dalej potoczyło?
Podchodziłem zawsze do zawodów ze sporym respektem. Chciałem startować, będąc w wysokiej formie. Więc zakładałem, że kolejny start zrobię dopiero za jakiś czas, ale wtedy Jakub Kubiński namówił mnie na start w Mistrzostwa Polski w Górznie. Potem pojawiły się kolejne zawody, a teraz łącznie ukończonych triathlonów i duathlonów mam na koncie pewnie około setki.

barczewski

Zobacz także:

Ola Marianek: Chcę wystartować w cyklu Ironman na każdym kontynencie!

Co uważasz za największy sukces w dotychczasowej karierze w triathlonie?
Sezon 2019 był z pewnością tym najlepszym. Wywalczyłem wicemistrzostwo Europy w duatlonie na dystansie sprinterskim, a w mistrzostwach świata rozgrywanych w Hiszpanii w tej samej konkurencji zająłem ósme miejsce w mocno obsadzonej stawce. W zeszłym roku wygrałem open Powerman Greece na dystansie 5-30-5. Mam też na koncie 6 czy 7 medali mistrzostw Polski z triathlonu i duathlonów. Miło też wspominam trzecie miejsce open na Enea Bydgoszcz Triathlon. Można powiedzieć, że startuję tam przed własną publicznością, a to cieszy podwójnie.

Jesteś dietetykiem sportowym. W jaki sposób to pomaga w triathlonowej pasji?
Żywienie jest jednym z kluczowych czynników, mających wpływ na nasze wyniki sportowe oraz regenerację. Wiem, bo sprawdziłem na sobie, jaka jest różnica w jakości nie tylko treningów, ale i w codziennym funkcjonowaniu, gdy jesteśmy na śmieciowym jedzeniu oraz jak to wygląda, kiedy wprowadzimy zbilansowany i wartościowy plany żywieniowy. Gdy zaczynałem trenować, ważyłem 80 kilogramów. Obecnie moja waga startowa wynosi 64 kg. Jednak największe postępy widzę wśród moich klientów. Część z nich prowadzę nie tylko pod kątem żywienia, ale i treningów. To daje mi pełen obraz tego, jaki to jest duży postęp.

Czy łatwiej jest rozpisywanie własnej diety, czy swoim klientom?
Rozpisać łatwiej jest sobie, gorzej z trzymaniem tej diety (śmiech). A tak na poważnie, to sam robię, to intuicyjnie. Miałem okres, w którym starałem się trzymać rozpiski, ale zdecydowanie w swoim przypadku wolę improwizację.

Jak powinna wyglądać dieta w triathlonie?
Jeśli mówimy o amatorach, to należy zwrócić uwagę, że treningi to tylko pewien wycinek naszych codziennych obowiązków. Żywienie około treningowe jest niezwykle istotne w kontekście, chociażby regeneracji, ale dietę trzeba dostosować do całego planu dnia i wszystkich obowiązków, które nas czekają. Chcę przez to powiedzieć, że nie ma jednej uniwersalnej diety dla triathlonisty. Każda powinna być dopasowana indywidualnie.

Czym się przede wszystkim różni dieta triathlonisty od przedstawicieli innych dyscyplin?
Różnica polega na tym, że jako triathloniści często trenujemy dwa razy dziennie. Więc mamy dwa posiłki przed treningowe (chyba że pierwszy trening jest na czczo) oraz dwa po treningowe. Potrzebna jest większa ilość kalorii. Musimy też więcej też czasu poświęcić na jedzenie i niestety na przygotowanie tych posiłków. Dlatego staram się, aby wszystkie posiłki, które rozpisuję, były pełnowartościowe i na ile to możliwe łatwe w przygotowaniu.

Na bazie zawodowych doświadczeń, jakie błędy żywieniowe zazwyczaj popełniają triathloniści?
Większość triathlonistów, przedstawicieli innych dyscyplin oraz osób odchudzających się je zbyt mało i nieregularnie. Do tego dodałbym jeszcze fast-foody i inne produkty bez żadnych wartości odżywczych. Może to brzmi trochę niedorzecznie, ale największym problemem moich klientów jest zbyt mała ilość kalorii w diecie. Chcą schudnąć, ale dalsze obcinanie kalorii tylko hamuje ten proces. Przez małą ilość energii w diecie nie są też w stanie wykonać założonych zadań treningowych. Bo po prostu brakuje im paliwa. Posłużę się przykładem: ważę 64kg, a spożywam dziennie około 3000kcal. Miałem klientów ważących 80-85kg, którzy poświęcali w tygodniu mniej, więcej tyle samo czasu na treningi co ja. Jednak funkcjonowali przy spożyciu 1800-2000kcal na dobę. Zmagali się z nadmierną ilością tkanki tłuszczowej, której nie byli w stanie się pozbyć.

Jak triathlon wpływa na Twoją pracę?
Wiele osób zwraca uwagę na wygląd dietetyka. Myślę, że gdybym był otyły, to nie wzbudzałbym takiego zaufania, ale oczywiście najważniejsza jest i tak wiedza oraz  umiejętność jej przekazania, a następnie zmotywowanie klienta do wprowadzenia zmian. Gdybym nie trenował, ciężko byłoby utrzymać dobrą formę fizyczną. Mam też wielu triathlonistów, którzy przyszli do mnie, bo szukali dietetyka z doświadczeniem w triathlonie, a tych nie ma zbyt wielu. Oprócz dietetyki zajmuję się też marketingiem w naszej sieci dietetycznej Przyjazny Dietetyk. Odpowiadam za dział social media i bloga w sklepie Rowertour.com. Pracowałem kilka lat w CentrumRowerowe.pl. Pomagam też przy reklamach takich zawodów jak: Enea Bydgoszcz Triathlon, PKO Bydgoski Festiwal Biegowy oraz przy kilku innych wydarzeniach. To wszystko nie miałoby miejsca, gdyby nie triathlon i ludzie, których spotkałem po drodze.

Skąd czerpiesz motywację do dalszych treningów oraz startów?
Trudno powiedzieć. To stało się nawykiem. Do startów nie muszę się motywować zewnętrznie. To jest zawsze doskonała zabawa, adrenalina i możliwość spotkania się ze znajomymi.

barczewski

Posłuchaj też:

Tomek Socha polubił starty na długim dystansie. Zaliczył już dziewięć IM

Pod czyim okiem trenujesz?
Przez trzy sezony trenowałem pod okiem Huberta Króla, który był świetnym trenerem, ale mój dynamicznie zmieniający się plan dnia utrudniał wykonywanie zaplanowanych treningów. Obecnie sam przygotowuję sobie plany treningowe.

Czym jest dla Ciebie triathlon?
Hobby, przyjemność, nałóg, świetna zabawa.

Patrząc na własne doświadczenia, z jakimi wyrzeczeniami wiąże się uprawianie triathlonu?
Czytają na łamach waszego portalu wywiady z innymi bardzo mocnymi amatorami,  doszedłem do wniosku, że moje 7 do 10 godzin treningów w tygodniu wypada naprawdę blado. Nie wymaga, to układania całego dnia pod daną jednostkę treningową. Więc nie mogę powiedzieć, że z czegoś rezygnuję dla triathlonu. Może jedynie z innych sportów. Na przykład więcej czasu chciałbym móc poświęcać na wspinaczkę skałkową.

W jaki sposób rodzina pomaga i wspiera Cię w triathlonowej przygodzie?
Na pierwszą ramę czasową i koła, które ściągnąłem z Chin, pieniądze pożyczył mi brat. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Obecnie jestem już samowystarczalny, ale ich wsparcie mentalne jest bardzo ważne. Gdy wiem, że moja dziewczyna czeka na mecie, mam motywację, żeby się tam szybciej pojawić. Dużym wsparciem są też dla mnie sponsorzy. Romet, Shimano Polska, SISU, Rowertour.com czy Winora-Staiger GmbH.

Jakie masz cele oraz marzenia związane z triathlonem?
Moim największym marzeniem było zdobycie medalu na mistrzostwach Europy albo świata. Sądziłem, że będę musiał poświęcić więcej czasu, aby to osiągnąć. Teraz czuję, że już jestem spełniony sportowo, ale nie chcę rezygnować z kolejnych marzeń. Bo lubię stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Może pierwsza trójka na mistrzostwach świata lub złoto mistrzostw Europy, ale nie jest to ściśle określony plan. Chciałbym też kiedyś nauczyć się pływać i zrobić taką formę, aby w wodzie móc nawiązać równą walkę z najlepszymi zawodnikami i nie musieć ich gonić na rowerze i biegu.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
rozmowa przeprowadzona 3.04.2020
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X