Rozmowa

Wąsowski: Kibic krzyknął, przestań się wozić i daj jej zmianę

Sezon zalicza do udanych i już wyznaczył sobie cel na kolejny. Rafał Wąsowski  jest ambitnym amatorem, dla którego triathlon jest pasją. O początkach sportowych, sezonie 2019, treningach i nie tylko opowiada w rozmowie z TriathlonLife.pl.

Jak wyglądała Twoja sportowa droga, która doprowadziła Cię do triathlonu?

Moje początki z triathlonem były dość szablonowe. Do drugiej klasy gimnazjum trenowałem pływanie, w liceum trochę grałem w siatkówkę. Na studiach stopniowo wyciszałem  aktywność sportową na rzecz tej imprezowo-alkoholowej. Na drugim lub trzecim roku studiów udało mi się przekroczyć magiczną barierę 100 kilogramów.

Czy wtedy wróciłeś do sportu?

Można tak powiedzieć. Zacząłem chodzić na siłownię i biegać. Do tego dwa razy w tygodniu chodziłem na treningi sekcji pływackiej UG. Bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. Zaczynałem od kilkukilometrowych marszobiegów. Stopniowo zacząłem pokonywać coraz dłuższe dystanse. We wrześniu 2012 roku przebiegłem pierwszy półmaraton. Rok później  kontynuowałem przygodę z bieganiem, zaliczyłem kilka biegów ulicznych i aquathlon w Gdyni. Pod koniec września ukończyłem Maraton Warszawski. Jakoś w międzyczasie kupiłem pierwszą szosówkę i zacząłem jeździć na rowerze. Pamiętam, że do maratonu przygotowywałem się już z myślą o tym, że w kolejnym roku chciałbym wystartować w triathlonie.

Czego najbardziej obawiałeś się przez pierwszymi zawodami?

Najbardziej obawiałem się stref zmian. Debiutowałem na dystansie olimpijskim w maju 2014 w Olsztynie. Od początku raczej uczciwie podchodziłem do treningów, więc dystanse olimpijskie nie robiły na mnie większego wrażenia. Ale myśli o przebieraniu się z pianki, wsiadaniu na rower, zakładaniu kasku spędzały mi sen z powiek przed startem.

Jak wspominasz debiut?

Było wesoło. Pływanie poszło mi super. Popłynąłem około 20 minut. Na rowerze było już trochę gorzej.

Rafał Wąsowski

Zobacz też:

Kamil Damentka i jego walka z kontuzją i kryzysem

Dlaczego?

Zaraz po wyjściu z wody rozpętała się ulewa z gradem. Pamiętam, że na pierwszej pętli jechałem z jakąś dziewczyną z czołówki i ledwo trzymałem jej koło. To był wyścig z draftingiem. Któryś z kibiców krzyknął, żebym się nie woził i dał jej zmianę, a ja zaciskałem zęby, żeby tylko mi nie odjechała. Chwilę później oczywiście zostałem z tyłu. Z kolei na ostatniej pętli jechaliśmy w kilkuosobowej grupie. Zawodnik przede mną zjechał na bok, ściął mi koło i wylądowałem na asfalcie. Jakoś się pozbierałem, jednak na biegu byłem już tak zmęczony, że kiedy nikt ze znajomych kibiców nie patrzył, przechodziłem do marszu żeby odpocząć. Niesamowicie się umordowałem, ale spodobał mi się triathlon.

Dlaczego wybrałeś triathlon jako kolejny sportowy przystanek?

Nie wiem. To był chyba taki naturalny ciąg do sportów wytrzymałościowych. Epickie filmiki z Hawajów w Internecie też zrobiły na mnie wrażenie.

Czego nauczył Ciebie triathlon?

Triathlon nauczył mnie przede wszystkim, że ciężka i systematyczna praca przynosi efekty. Uświadomił mi, że nie ma dróg na skróty i trzeba zawsze mierzyć siły na zamiary.

Czy masz sportowy autorytet?

Mam, a są nimi Michael Phelps i Roger Federer. Z tych triathlonowych autorytetów, to należą do nich Jan Frodeno i Craig Alexander. Lubię też śledzić poczynania Lionela Sandersa, ale to raczej w ramach ciekawostki.

Jaką rolę triathlon pełni w Twoim życiu?

Triathlon w moim życiu pełni rolę czasochłonnego hobby, które daje mi bardzo dużo radości i sprawia olbrzymią frajdę. Może nawet słowo pasja byłoby bardziej na miejscu. Nie muszę zmuszać się do treningów. Bardzo lubię to, co robię.

Czym zajmujesz się zawodowo?

Jestem pracownikiem biurowym w firmie świadczącej usługi dla zakładów ubezpieczeń.

Rafał Wąsowski

Czytaj też:

Maciej Hawrylak: W cztery lata osiągnąłem wszystko, co chciałem


W jaki sposób triathlon wpływa na życie prywatne?

Myślę, że pozytywnie. Na roztrenowaniu chyba robię się upierdliwy. Wtedy żona pyta mnie,  kiedy w końcu zacznę trenować i wychodzić z domu.

Jak godzisz czasowo wszystkie obowiązki?

Zauważam taką prostą zależność, że im więcej mam obowiązków i spraw do załatwienia, tym lepiej organizuję sobie czas. Staram się tak ustawiać życie, żeby triathlon był na drugim planie. Jednak z drugiej strony w miarę możliwości podchodzę do sportu profesjonalnie.

W jakim stopniu przeważnie udaje się Tobie realizować wszystkie założenia treningowe?

Zazwyczaj udaje mi się realizować plan treningowy w 100 procentach. Jednocześnie nie zaniedbuję życia prywatnego, towarzyskiego i zawodowego. Wszystko jest kwestią odpowiedniego ustalania priorytetów i planowania.

Czy ktoś w rodzinie oprócz Ciebie próbował sił w tym sporcie?

Nie, ale wszyscy mi kibicują i często jeżdżą ze mną na zawody. Najbliżej triathlonu jest chyba mój Tata, który też ma za sobą przeszłość pływacką. Obecnie sporo biega i jeździ na rowerze. Jednak nie mogę go namawić na start. W przyszłym roku chyba postawię go przed faktem dokonanym i po prostu zapiszę na jakieś zawody.

Jakie miałeś założenia przed tym sezonem?

Chciałem zakwalifikować się na Mistrzostwa Świata w Nicei, zdobyć medal na mistrzostwach Polski oraz pobić życiówkę na połówce Ironmana.

W jakim stopniu udało się zrealizować te założenia?

Udało się tak w… 80 procentach. Zakwalifikowałem się na Mistrzostwa Świata. Zdobyłem dwa medale MP. Nie pobiłem życiówki na połówce. Mimo to wydaje mi się, że wiem już, co muszę zrobić aby łamać 4:10 i zbliżać się powoli do granicy czterech godzin.

Jak oceniasz ten sezon?

Zrealizowałem główne cele, więc nie mogę narzekać.

Rafał Wąsowski

Przeczytaj także:

Anna Tomica: Jestem szczęśliwa!


Z których startów jesteś najbardziej zadowolony?

Najbardziej jestem zadowolony ze startów na mistrzostwach Polski na sprincie i olimpijce,  gdzie zająłem trzecie miejsce open. To chyba moje najbardziej wartościowe wyniki w tym sezonie. Do pełni szczęścia zabrakło wygranej w jakichś zawodach, bo trzy razy byłem drugi i takiego udanego w 100 procentach startu na połówce.

Z których zawodów przywiozłeś też dobre wspomnienia?

Z każdego startu wyciągnąłbym coś fajnego. W Otepiee w Estonii było fajnie, mimo że start mi nie wyszedł. Tam na biegu naprawdę musiałem się zmuszać do wysiłku. W Gdyni z kolei zaliczyłem bardzo dobry bieg. Do tego atmosfera była fantastyczna. Cała otoczka Mistrzostw Świata we Francji też zrobiła na mnie duże wrażenie Trasa kolarska była niesamowita.

Które starty należały do tych najważniejszych?

Zdecydowanie najważniejszy dla mnie był start kwalifikacyjny w Estonii. Starty w MP były dla mnie ważne, ale oba wypadały tydzień po 1/2 IM, więc były sporą niewiadomą. Jednak za każdym razem szybko i dobrze się regenerowałem. Dlatego starty wyszły bardzo fajnie. Mieszkam w Trójmieście, więc na zawodach w Gdyni też zależało mi, aby pokazać się z dobrej strony. Generalnie każdy start jest dla mnie ważny. Zawsze staram się dać z siebie wszystko.

Gdzie masz największe rezerwy?

Myślę, że w każdej dyscyplinie mam jeszcze rezerwy. Największe są na rowerze i w bieganiu. Obecnie mocno pracuję nad bieganiem.

Czy dręczyły Ciebie jakieś poważne kontuzje w trakcie sezonu?

Na szczęście nie. To ogromna zasługa mojego trenera Sebastiana Najmowicza i fizjoterapeuty Maksa Karczewskiego. Sebastian rozsądnie gospodaruje moimi siłami na przestrzeni całego sezonu i studzi moje zapędy. Z kolei Maks reperuje mnie po najcięższych treningach i zawodach. Pozdrawiam Was chłopaki!

Czy masz już zaplanowane jakieś starty w kolejnym sezonie?

Tak, w sierpniu przyszłego roku zadebiutuję na dystansie Ironman w szwedzkim Kalmar! Wstępnie planuję też start w Mistrzostwach Polski na dystansie średnim w Poznaniu.

Rafał Wąsowski

Sprawdź także:

Dlaczego trening pływacki powinien być wszechstronny?


Kiedy zaczynasz przygotowania do sezonu?

Teraz przeciągam jeszcze trochę sezon 2019. Pracuję nad poprawieniem formy biegowej. Chcę zaliczyć jeszcze dobry występ w półmaratonie w Gdańsku 17 listopada. W grudniu planuję urlop i roztrenowanie, a od Nowego Roku ruszam z robotą do sezonu 2020.

Gdzie będziesz przygotowywać się do kolejnego sezonu?

Będę trenował w Trójmieście.

W których miejscach?

Będę biegał po nadmorskiej promenadzie, parku Reagana i Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Treningi kolarskie zimą będą odbywały się w małym pokoju przy wiatraku i Netflixie. Kiedy zrobi się cieplej, przeniosę się na legendarną Pętlę Reja i dłuższe rundy po Kaszubach. Nie mam czasu ani pieniędzy na obozy zagraniczne. Poza tym uważam, że obóz trwający tydzień lub dwa w lutym, czy marcu nijak się nie przekłada na formę w czerwcu, lipcu, sierpniu itd. To oczywiście bardzo fajne dla głowy, pojeździć na rowerze na krótko, kiedy u nas szaleje śnieg, mróz i smog, ale tylko tyle. Moim zdaniem w przypadków PROsów długie obozy w cieple zimą mają sens, a w przypadku amatorów niespecjalnie.

Więcej będzie startów krajowych czy zagranicznych?

Zdecydowanie krajowych.

Jakie starty będą dla Ciebie najważniejszymi w przyszłym sezonie?

Ironman Kalmar.

Jakie cele stawiasz na kolejny sezon?

Chcę jak najszybciej uporać się z dystansem Ironman w Szwecji i osiągnąć wynik w okolicach 4:10 na połówce. Moim celem jest też zdobycie medalu MP, najlepiej na połówce IM.

Jakie masz marzenia i cele związane z triathlonem?

Chciałbym cały czas się poprawiać, zbliżyć się kiedyś do granicy czterech godzin na dystansie 1/2 Ironmana i zrobić pełnego poniżej dziewięciu godzin. Raczej nie wybieram się na Hawaje.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X