Rozmowa

W czym tkwi SIŁA Kuźni Triathlonu?

Wszystko zaczęło się od działania „poczty pantoflowej” i pierwszego spotkania w gronie pięciu osób. W szczytowych momentach w klubie trenowało nawet 150 zawodników. Rafał Pierścieniak w rozmowie z TriathlonLife.pl opowiada o początkach , działalności i podejściu do zawodników.

Skąd wzięła się idea założenia Kuźni Triathlonu?
Idea założenia klubu triathlonowego zrodziła się wraz z początkiem dynamicznego rozwoju triathlonu w Polsce. Samo powstanie Kuźni Triathlonu było dość naturalnym krokiem. Napływające osoby do dyscypliny aktywnie poszukiwały wsparcia na każdym polu związanym z triathlonem, również pomocą trenerską.

Kiedy oficjalnie powstała grupa?
Jako datę utworzenia klubu przyjmujemy 2 października 2011 roku. Wcześniej ogłosiliśmy „pocztą pantoflową” zaproszenie na spotkanie, gdzie chcieliśmy przedstawić koncepcje grupy triathlonowej dla amatorów. Nie było to takie łatwe, bo Facebook nie był tak popularny, jak dzisiaj. Za to liczba osób w dyscyplinie była zdecydowanie mniejsza. Na spotkaniu nie byliśmy sami, choć nie było więcej, niż pięć osób, w tym jedna jest z nami do dziś.

Kto był prowodyrem założenia Kuźni Triathlonu?
Klub stworzyliśmy wspólnie z Karolem Barwikowskim. Wcześniej wspólnie przez 10 lat trenowaliśmy w UKS G-8 Bielany pod skrzydłami Czarka Figurskiego. To był okres, kiedy w Polsce królował dystans sprinterski oraz olimpijski. Właśnie na takich dystansach się ścigaliśmy. Obydwoje zdobywaliśmy medal MP oraz byliśmy członkami kadry narodowej.   

Jak wyglądały początki działalności grupy?
Początki grupy były bardzo ciekawe, bo całkowicie przecieraliśmy szlaki na tym polu. My jako organizatorzy życia takiej grupy, ale też zawodnicy, którzy posiadali dużo mniejszą ilość informacji o triathlonie. Obecnie dzięki różnym portalom osoby, które dołączają do triathlonu, mają praktycznie pełną wiedzę na jego temat. Czasami mamy wrażenie, że tylko im przeszkadzamy.

Kuźnia Triathlonu

Zobacz też:

Lucyna Śliż przyznaje, że triathlon nie raz był powodem kłótni, ale…

Ile wówczas było członków należących do Kuźni Triathlonu?
Przez pierwsze dwa lata nasz klub liczył od 10 w porywach do 20 osób. Po dwóch latach ta liczba zaczęła gwałtownie rosnąć. To było powiązane z rosnącą popularnością dyscypliny. W późniejszych okresach było nas nawet 150 osób regularnie uczęszczających w treningach grupowych w trakcie jednego tygodnia.

Czy myśleliście, że ten projekt rozwinie się na taką skalę?
Kiedy byliśmy zawodnikami to wszystko wyglądało inaczej. Zawody zawsze odbywały się w małych miejscowościach. Liczba startujących rzadko przekraczała 100 osób, a zainteresowanie triathlonem praktycznie nie istniało. Ciężko było nam sobie wyobrazić taki wzrost zainteresowania dyscypliną w tak krótkim czasie, a co za tym idzie rozwój naszego klubu.

Co oprócz rosnącej popularności triathlonem przyczyniło się do waszego sukcesu?
Szczere zaangażowanie trenerów w pracę, która wynika z pasji do triathlonu. Użyłem słowa „praca”, ale tak naprawdę my kompletnie tego nie traktujemy jako obowiązek. Nie możemy często się doczekać, kiedy pójdziemy na trening. Jesteśmy wiarygodni w tym, co robimy, bo zajmujemy się tą działalnością dla przyjemności. Celem Kuźni Triathlonu nigdy nie było pomnażanie zysków. Wiele rzeczy, które przynosiły finansowe straty, ciągnęliśmy przez długi czas. Wiedzieliśmy, że nie będziemy zarabiać na tych aktywnościach, ale chcieliśmy je robić, bo czuliśmy, że to jest ważne.

Co odróżnia Kuźnię Triathlonu od reszty grup sportowych w tej dyscyplinie?
Ciężko mi mówić, jak wygląda życie innych grup triathlonowych. My staramy się wspierać nie tylko tych, którzy walczą o te najwyższe cele  podczas zawodów, ale szanujemy bardzo pracę tych, dla których triathlon to po prostu fajna forma spędzania wolnego czasu. Przez te osiem lat obserwujemy, że osoby zbyt zaangażowane w osiąganie jak najlepszych wyników wypadają z dyscypliny.  I często jest to twarde lądowanie. Staramy się to wypośrodkować. Pamiętamy,  że mamy do czynienia ze sportowcami amatorami, a nie kandydatami na IO.

Czy były jakieś obawy związane z prowadzeniem grupy triathlonowej?
Rozpoczęcie działalności klubu triathlonowego nie jest trudne, bo bariera wejścia na rynek jest mała. Na starcie nie trzeba zaczynać od jakiś dużych inwestycji. Obaw nie mieliśmy, ale tak samo, jak zawodnicy stresują się podczas startów, tak samo to napięcie nie omija też nas.

Kuźnia Triathlonu

Zajrzyj do:

Czarnożyński: MŚ w Nowej Zelandii priorytetem!

Kto należy do kadry trenerskiej Kuźni Triathlonu?
Głównie naszymi trenerami są byli triathloniści, ale nie tylko. Z naszych obserwacji wynika, że zbyt duże doświadczenie triathlonowe, potrafi utrudnić przekazywanie komunikatów dla osób początkujących, ale nawet tych średniozaawansowanych. Dla przykładu: nie miałeś nigdy wrażenia na studiach, że wykłady u prowadzących z największą liczbą tytułów naukowych był dla Ciebie najmniej zrozumiały? Dlatego staramy się dobierać trenerów do konkretnych grup zaawansowania. Nasz team trenerski tworzy 10 osób.

Gdzie na terenie Polski działacie?
Działamy głównie na terenie Warszawy, ale jesteśmy też w Poznaniu oraz na Śląsku. Na razie nie mamy aspiracji rozwoju naszych oddziałów w kolejnych miastach.

Skupiacie się tylko na triathlonie, czy mogą u Was trenować przedstawiciele innych sportów?
Nasze treningi mają za zadanie przygotować zawodników do zawodów triathlonowych, ale w naszej grupie jest bardzo dużo osób, które w ogóle nie startują! Mimo to potrafią czerpać radość z fundamentu, jaki niesie sport, czyli krzewienie kultury fizycznej.

Większy nacisk jest kładziony na grupowych treningach, czy indywidualnym podejściu do każdego zawodnika?
W Kuźni Triathlonu staramy się dawać zawodnikom to, czego potrzebują. Wśród nas są osoby myślące o kwalifikacji na mistrzostwa świata Ironman na Hawajach. Wtedy najczęściej korzystają z indywidualnego planu treningowego. W nim szyjemy trening idealnie dopasowany do danej osoby. Oprócz nich są też osoby, które chodzą z nami na treningi pływackie, a resztę treningów organizują sobie we własnym zakresie.

Kuźnia Triathlonu

Czytaj także:

Magdalena Lenz celuje w medal MŚ w Nowej Zelandii

Kto może dołączyć do Kuźni Triathlonu?
Tak naprawdę każdy znajdzie u nas miejsce dla siebie. Jednak od dwóch lat ze względu na ograniczoną liczbę miejsc w naszych grupach nie prowadzimy aktywnych naborów. Głównie dołączają do nas osoby z polecenia osób trenujących już u nas w klubie.

Co jest najważniejsze w działalności Kuźni Triathlonu?
Staramy się budować społeczność w klubie i stwarzać warunki do nawiązywania kontaktów między zawodnikami. To nie jest trudne, bo spędzają ze sobą dużo czasu. Wiadomo, nic tak nie łączy, jak wspólne przeżywanie „bólu” na treningach. Dlatego obok treningów staramy się organizować też spotkania poza obiektami sportowymi. Tam można poznać pozostałych członków klubu.

Jakie są cele prowadzenia tej grupy sportowej?
Najbardziej medialnymi przekazami są oczywiście wyniki sportowe. My jako byli zawodnicy też często angażujemy się w projekty rozwoju sportowego naszych zawodników. Dlatego chcemy, żeby kolejni nasi zawodnicy pojechali na MŚ Ironman na Hawajach!

Jakie są najbliższe oraz dalsze plany rozwoju Kuźni Triathlonu?
Wewnątrz klubu działamy według wypracowanego przez te osiem lat schematu treningów, testów kontrolnych, obozów, spotkań, plebiscytu na zakończenie sezonu etc. Co roku staramy się rzucać dodatkowe wyzwanie naszym zawodnikom. W 2018 roku sztafetowo przepłynęliśmy z Polski do Szwecji wpław, a od 2016 roku organizujemy przejazdy kolarskie do innych miast.

Gdzie już byliście?
Byliśmy już m.in. w Wilnie oraz w Pradze, a kolejny cel to Berlin. Prowadzimy coraz więcej treningów dla firm. Pracujemy od kilku lat z takimi markami  jak PZU, Accenture, Oracle czy E&Y. Działamy nie tylko na terenie Warszawy. Nasi trenerzy prowadzą treningi biegowe na przykład w Krakowie.

Kuźnia Triathlonu

Przeczytaj też:

Dominika Kozak z powodzeniem łączy dwie role

Z której dyscypliny najłatwiej przejść do triathlonu?
To trudne pytanie, bo przejście z każdej dyscypliny niesie za sobą plusy i minusy. Jednak dużą korzyść mają osoby pływające w przeszłości lub dobrze biegające. Zdecydowanie z trzech dyscyplin, jakie tworzą triathlon, najłatwiej wytrenować rower.

Jak oceniasz sezon 2019 w wykonaniu zawodników Kuźni Triathlonu?
W mijającym sezonie mieliśmy reprezentantów na MŚ 70.3 w Nicei oraz na mistrzostwach świata Ironman na Hawajach. Jednak nie zapominamy o 20 osobach, które ukończyły w tym roku pełen dystans Ironman oraz o zawodnikach debiutujących w triathlonie.

Kto najbardziej zaskoczył pozytywnie?
Ciężko wskazać jedną osobę, bo każdy ma własną historię i słabości, z którymi wygrał. Podczas podsumowania sezonu wręczamy statuetki w różnych kategoriach. Jedną z nich jest progres roku. Muszę przyznać, że zwyciężczyni tej kategorii Agnieszka Fijołek-Warszewska zdobyła też mój głos. Poprawiła czas na ½ IM z 5:24 na 4:50 oraz zadebiutowała na dystansie IM z czasem 10:27:34. To dało jej drugie miejsce w kategorii wiekowej.

Czy planowane są jakieś zgrupowania przygotowawcze do kolejnego sezonu dla zawodników Kuźni Triathlonu?
Kuźniowe obozy to jest stały punkt programu naszych przygotowań. Organizujemy do 10 wyjazdów w ciągu roku. Mamy konsultacje pływackie, obóz zimowy z biegówkami, obóz w ciepłym klimacie w marcu, weekendy triathlonowe, Kuźnia Tour, czyli przejazdy kolarskie oraz  obóz letni. Na ten ostatni można zabrać dzieci, które mają własne treningi podczas treningów rodziców. To jest świetna forma wspólnego spędzenia czasu.

Czy wcześniej były organizowane podobne wyjazdy?
Pierwszy obóz zorganizowaliśmy w 2013 roku. Od tego momentu to jest stały element życia naszego klubu. Łącznie do tej pory zorganizowaliśmy już ponad 50 obozów!

Kuźnia Triathlonu

Posłuchaj też:

Kontuzje! Czy da się ich uniknąć? Podcast #5

Jakie korzyści niosą za sobą takie zgrupowania?
Ostatnio toczy się duża dyskusja nad wartością i korzyści płynących z takich zgrupowań. Wiele osób próbuje przypisać temu zysk, jak z inwestycji na innych płaszczyznach, czyli czy lepiej pojechać na obóz zagraniczny w marcu, albo kupić nowe koła. Nie do końca da się to „spieniężyć”. Taki obóz to zdecydowanie zwiększenie dawki treningów, ale przede wszystkim dodatkowy czas na regenerację, którego najczęściej brakuje, gdy trenujemy stacjonarnie. To jest też doskonały odpoczynek dla głowy. To jest możliwość spędzania tego czasu z ludźmi, którzy kochają to samo, co Ty. Pamiętam, jak sam trenowałem. Taki obóz zawsze pomagał lepiej przetrwać okres pomiędzy obozami. Bo cały czas w głowie był jakiś wyjazd na horyzoncie.

Jakim zainteresowaniem cieszą się wśród zawodników obozy?
Ze względu na logistykę liczba osób na naszych obozach oscyluje od 15 do 40 osób. W tym momencie na zgrupowanie klimatyczne na Cyprze, które odbędzie się w marcu, mamy zapisanych już 30 sportowców! W lipcu do Berlina na rowerach ruszy ponad 30 osób. Mimo że zapisy prowadziliśmy tylko wewnątrz grupy. W maju jedziemy nad Gardę.  Tam ze względu na logistykę możemy zabrać 22 osoby. Zostały nam dwa wolne miejsca.

Na jakich zawodach w przyszłym roku można się spodziewać zawodników Kuźni Triathlonu?
Staramy się przed sezonem proponować kilka startów, na których startujemy dużą grupą. Tam też pojawiają się trenerzy i montujemy jakiś film z zawodów. Od lat związani jesteśmy z serią Garmin Iron Triathlon, ale nie może nas zabraknąć też na 5150 Warsaw, czy Ironman 70.3 w Gdyni. W tym roku startowaliśmy dużą grupą w Kalmar na zawodach z serii Ironman.  W przyszłym roku grupowo wybieramy się na zawody Ironman do Kopenhagi.

Które zawody będą priorytetowe?
Ciężko wskazać te jedne, ale ważnym punktem dla naszych zawodników będą nasze wewnętrzne mistrzostwa klubu. W przyszłym roku odbędą się najprawdopodobniej w Ślesinie. Ważne będą dla nas zawody na pełnym dystansie w Kopenhadze oraz Tallinie.

Słuchaj także:

Ania Lechowicz i Marcin Konieczny, mistrzowski duet. Podcast #4

Często na zawodach dopingujecie się okrzykiem „Siła”. Skąd to się wzięło?
Tak to prawda! Zawsze przed startem wspólnie mobilizujemy się do startu. Robimy grupowe zdjęcie. Ja staram się przekazać ostatnie wskazówki, a na koniec głośno wspólnie krzyczymy SIŁA! Okrzyk ten powstał już w 2013 roku, podczas obozu w Szklarskiej Porębie w trakcie wycieczki biegowej na Szrenicę. Jeden z nas, Maciej Koper głośno zagrzewał nas tym okrzykiem do szybszego zdobycia szczytu. Tak już zostało.

Jaka jest misja Kuźni Triathlonu?
Dla nas Kuźnia Triathlonu to coś więcej niż klub. To miejsce, w którym staramy się tworzyć doskonałe warunki do treningów, ale budujemy też Kuźniową społeczność. To nie są tylko spotkania integracyjne, o których już wspominałem. Od kilku lat organizujemy wewnętrzne mistrzostwa klubu w jeździe indywidualnej na czas, w pływaniu na basenie oraz open water.  W zawodach biorą udział tylko zawodnicy naszego klubu. To jest idealna okazja do jeszcze większej integracji członków naszego klubu.

Jak zmienił się typowy triathlonista przez okres, który prowadzicie klub?
Zdecydowanie jest bardziej świadomy niż kiedyś. Jest lepiej wyposażony i czasami bardziej profesjonalny od zawodników PRO. Dba się o coraz więcej detali, które kiedyś całkowicie się pomijało.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: Kuźnia Triathlonu

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X