Rozmowa

Krzysztof Augustyniak: Z brązu cieszyłem się jak ze złota ROZMOWA

Zajął trzecie miejsce na dystansie pełnym podczas niedawnych zawodów w Malborku z czasem 8:38:48. Walczył nie tylko z zawodnikami i trudnymi warunkami, ale też z defektem roweru. Krzysztof Augustyniak w rozmowie z TriathlonLife.pl opowiada o Castle Triathlon Malbork oraz podsumowuje sezon 2019.

Jak oceniasz start w Castle Triathlon Malbork?
Wbiegając na metę jako trzeci cieszyłem się z brązu jak ze złota. Zwłaszcza po tym wszystkim co mnie spotkało na trasie kolarskiej. Zrobiłem, co mogłem tego dnia zrobić, aby zająć tak wysokie miejsce. Wiem, że mimo długich lat w triathlonie ciągle się rozwijam. Z każdym rokiem jest progres. Start w Malborku tylko to potwierdził. Więc nie zwalniamy i walczymy dalej.

Czy warunki na trasie sprzyjały czy przeszkadzały?
Kto mnie zna, to wie, że lepiej toleruję wysokie temperatury. Wiem, że każdy ma takie same warunki podczas startu. Choć pogoda nie była wymarzona, to w ferworze walki nie myślałem o temperaturze i deszczu, który nam towarzyszył.

Zobacz też:

Krzysztof Augustyniak: Daje sobie czas na starty do 40-tki

Na czym się skupiałeś?
Na wykonaniu pracy najlepiej jak potrafię. Realizowałem założenia przedstartowe.

Wielu zawodników miało różne problemy m.in.: z rowerami. Jak to było w Twoim przypadku?
Widziałem wielu zawodników stojących na poboczu, którzy próbowali naprawiać rowery. Pech dopadł także mnie. Przebite przednie koło na 22 kilometrze sprawiło, że musiałem podjąć szybką decyzję. Choć nie wiedziałem, czy ona była słuszna.

Jak to oceniasz z perspektywy czasu?
Teraz wiem, że jazda na przebitym kole przez 22 km była słuszną decyzją. Cieszę się, że nie zwątpiłem w siebie i nie uległem bezsilności. Tylko walczyłem dalej mimo przeciwnościom losu.

Jakie wyciągnąłeś wnioski po tamtym starcie?
Ciężko mówić o wyciagnięciu jakichkolwiek wniosków, gdy do słowa dochodzą zdarzenia losowe i złośliwość rzeczy martwych. Takim było złapanie kapcia w kole. Wiem jedno, że poziom z każdym rokiem jest wyższy. Aby liczyć się w top trzy, to należy pokonywać dystans  na poziomie 8:25:00. Oczywiście zakładając, że trasa nie jest skrajnie trudna, a warunki atmosferyczne ciężkie.

Ile czasu zajęła Tobie naprawa roweru?
Ciężko jednoznacznie ocenić ile minut straciłem na dojazd 23 kilometrów na kole bez powietrza do strefy i wymianie koła. Do tego dochodzą też jazda w trudnych warunkach i  pogoń za rywalami już na naprawionym kole. Na pewno był to cenny czas. Jednak teraz, to już nie ma większego znaczenia.

W jakim stopniu to wpłynęło na Twoją dalszą postawę? 
Ciągle się zastanawiam, w jaki sposób to zrobiłem i co mną kierowało w tamtej chwili. Odpowiedź jest prosta. Ja taki jestem, że nie odpuszczam. Nawet w ciężkich sytuacjach walczę do końca.

Od kogo nauczyłeś się takiego nastawienia?
Tego nauczyłem się dzięki tacie, który jest moim trenerem.

Czy start w Malborku był dla Ciebie ostatnim akcentem w tym sezonie?
Na ten sezon wystarczy ścigania. Zrobiłem, wszystko co chciałem.

Czy jesteś zadowolony z tego sezonu?
Uważam ten sezon za bardzo udany. Rozpocząłem od wygranej na międzynarodowych zawodach Ocan Lava Montegro. Startowałem w Garmin Iron Triathlon, gdzie ostatecznie zająłem piąte miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec cyklu. Zaliczałem udane starty, na których osiągałem największe prędkości w karierze. Do tego wygrałem na 1/3 IM podczas Triathlon Sława. Kończyłem sezon w Malborku. Tam potwierdziłem wysoką formę i charakter.

Czy oprócz problemów z rowerem miałeś jeszcze jakieś kryzysy?
Miałem drugi kryzys, którego mogłem się spodziewać. Pojawił się na ostatnim okrążeniu biegu. Tym bardziej, że nogi były bardzo zmęczone po rowerze. On kosztował mnie wiele sił po wielominutowej stracie związanej z przygodą z kołem i pościgiem za rywalami. Cały bieg przebiegł równo i zgodne z założeniami. Jednak ostatnie okrążenie mimo utrzymania, aż do mety równego tempa, kosztowało mnie najwięcej sił i energii.

Po zakończeniu sezonu nad czym obecnie się skupiasz?
W chwili przekroczenia linii mety w Malborku zakończyłem sezon startowy. Tym samym rozpocząłem odpoczynek po całym sezonie. Obecnie chcę poświęcić czas rodzinie, synom. Oczywiście będzie to aktywny odpoczynek.

W jakiej formie?
Na przykład wycieczki rowerowe, czy wypady na basen itp. Tak więc zawieszamy nogi na hak od treningów, ale nie od sportu.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Czytaj także:

SUB9. Najszybsi Polacy na dystansie długim AKTUALIZACJA

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X