Rozmowa

Tomasz Spaleniak: Gorszy dzień? Robię solidny trening

Tomasz Spaleniak wyszedł z głębokiego dołka. Po przetrenowaniu, które określił rodzajem depresji, nie ma już śladu. Świadczą o tym dwa ostatnie sezony, w których poprawiał wyniki i odnosił sukcesy. Czuje się mocniejszy niż przed załamaniem.

Marcin Dybuk: Za Tobą sezon  2018. Jaki był?
Tomasz Spaleniak: Bardzo udany. Jako zawodnik wypracowałem postęp w pływaniu, jeździe na rowerze i biegu. Na zawodach triathlonowych efektem tego był poprawiony rekord życiowy na dystansie 1/2IM, na którym się specjalizuje (4:01:28, 9.092018 Malbork). Dla mnie to bardzo ważne, bo na poziomie 4h na tym dystansie każdy sekunda jest cenna. Pokonywanie własnych granic jest moją największą motywacją. Na dodatek cudowne upalne lato sprawiło, że ten sezon tym bardziej pozytywnie zapamiętam. Równie cenne były osiągnięcia moich podopiecznych triathlonistów. Wyzwań było wiele. Debiuty na różnych dystansach, walka na Mistrzostwach Świata i Polski, rywalizacja o kwalifikacje na kolejne Mistrzostwa Świata czy Norseman. Było wiele przeżyć w minionym sezonie.

 

Co jest najmocniejszą stroną Tomka Spaleniaka?
Jeśli by porównywać trzy dyscypliny triathlonowe to bieg. Ale ta różnica z każdym rokiem maleje. Znacząco poprawiłem jazdę na rowerze. Wyniki na pływaniu może w wolniejszym tempie, ale systematycznie się poprawiają. Ale patrząc bardziej ogólnie, to chyba moja wrodzona cecha upartości pomaga mi w sporcie. Dzięki temu mogę wytrwale dążyć do przodu.

Dwa solidnie przepracowane sezony, dobre starty. Jednak nie zawsze tak było. Musiałeś się podnieść
Przed laty moja ambicja (czy może brak odpowiedniej świadomości) doprowadziła mnie do przetrenowania. A dla tych, którzy tego nie przeszli, tylko dodam, że jest to stan umysłu i ciała. Jakiś rodzaj depresji. Ale winę biorę na siebie. Dostałem ogromną nauczkę i dużo doświadczenia przez to zebrałem. Przeczytanie rozdziału w książce o fizjologii nt. przetrenowania to ciekawa teoria. Co innego samemu to przejść. Niestety, dłużej się wychodzi z przetrenowania, niż do niego dochodzi. Właściwie to prawie trzy lata/sezony potrzebowałem, aby dojść do optymalnych możliwości. Minione dwa sezony potwierdziły, że już wszystko jest OK. Oprócz tego w sezonie 2015 i 2016 miałem wypadki na rowerze, które kończyły się złamaniami kości. Jednak teraz jestem już pewien, że całkowicie wyszedłem z głębokiego dołka i jestem silniejszy niż przedtem.   

Najpiękniejszy moment sezonu 2018 to…
Cały sezon, czy cały rok był bardzo dobry. Poza jednym wyjątkowym dniem na zawodach w Suszu, kiedy to musiałem zejść z trasy z powody wyziębienia. Było wiele udanych startów, treningów moich czy moich podopiecznych. Bardzo je doceniam. Ale jeśli miałbym jakiś moment wyróżnić, to może nie jako „najpiękniejszy”, ale  „szczególny” wybrałbym dzień zawodów w Malborku. Był to mój najlepszy start na dystansie 1/2IM. Jednocześnie zakończenie sezonu i wtedy było można na spokojnie podsumować cały miniony sezon. Moment na refleksje i satysfakcje z osiągnięć.

A najtrudniejszy moment?
Zdecydowanie wspomniane zawody w Suszu. Był to mój docelowy start, na który przygotowałem wysoką formę. Wtedy to były te pojedyncze dni w roku, kiedy po okresie upałów wróciło dotychczasowe „polskie lato”, czyli deszcz, 8-10 st. C. Już podczas odcinka pływackiego w piance neoprenowej było mi chłodno. Na rowerze wychłodzenie ciała szybko postępowało. Do tego stopnia, że po ok. 20km jazdy nie byłem w stanie utrzymać prosto kierownicy, traciłem władzę nad ciałem. Nie miałem żadnego wyboru i pierwszy raz w życiu zszedłem z trasy triathlonu. Było to bolesne, bo był to mój priorytetowy start.

Rozpocząłeś działalność na własną rękę. Założyłeś firmę Endure Team, ukończyłeś kurs Trisutto, zacząłeś pracę z zawodnikami, którzy odnieśli kilka ciekawych wyników. Opowiedz coś więcej na ten temat.
Właściwie, to pomagam innym w treningu już od kilku lat. A od 2016 roku rozpocząłem działalność. Skłoniły mnie do tego efekty jakie osiągam z podopiecznymi, doświadczenie jakie zebrałem w praktyce i teorii. A co najważniejsze, czuje do tego pasje. Doskonale współgra to z moimi poczynaniami jako zawodnik. Chociaż nie ukrywam, że czasami nie można zrobić tyle ile by się chciało. Priorytet to zadbanie o innych. Nasz Team świetnie się rozwija, grupa wciąż rośnie. Mamy w składzie ambitnych zawodników, a zarazem wspaniałych ludzi, którzy tworzą doskonałą atmosferę. Z perspektywy tych dwóch lat uważam, że była to bardzo dobra decyzja o rozwinięciu Teamu.

Ile godzin tygodniowo trenuje Tomasz Spaleniak i jak rozkładają się akcenty?
To zależy. Solidny tydzień treningowy w okresie bezpośredniego przygotowania startowego to 16-20h. Akcenty trudno określić, ale są to 2-3 mocniejsze jednostki na dyscyplinę. Jednak to są tylko oszacowania. Dla mnie nie liczy się ile ktoś trenuje, ale jak. Nie przykładam dużej wagi do samych objętości.

Jak się regenerujesz podczas sezonu?
Najczęściej zajmując się trenowaniem podopiecznych J Stawiam przede wszystkim na podstawowe metody w regeneracji, czyli sen, odżywianie, czy zwykły odpoczynek dla ciała i umysłu. Poza sauną nie stosuje żadnych innych specjalnych metod czy zabiegów. Nawet masaży.

Jesteś także doradcą dietetycznym. Jaki wpływa ma to na Twoje wyniki sportowe?
Daje mi to ogromną świadomość jak wpływa odżywianie na sportowca. Często nie jesteśmy świadomi, że nie zaspokajamy potrzeb energetycznych organizmu przy dużym treningu. Oczywiście trudno określić liczbami efekty dobrej diety. Jednak wierzę w to, że przyspiesza regeneracje, pozwala uzyskać i utrzymać wagę startową. Wspomaga uzyskiwanie dobrej dyspozycji na treningu. Sama dieta nie daje wyników na zawodach, ale pozwala lepiej zapracować na te wyniki. Poza tym patrzę na odżywianie bardziej szeroko. To jest polisa na zdrowie.

Jak nie trenujesz sam lub kogoś to co robisz w wolnym czasie?
Trudno powiedzieć, bo jest takiego czasu mało. Triathloniście często towarzyszy zmęczenie i przez to trudno o jakieś twórcze zajęcia. Wystarczającą atrakcją jest najzwyklejszy odpoczynek. Wyjazdy zdarzają się u mnie jedynie na zawody lub obozy. Czasami coś poczytam (chociaż najczęściej związane jest to z tematyką sportową) albo obejrzę odcinek dobrego serialu.

Jakie masz plany na sezon 2019, a może są one związane z jeszcze dłuższym terminem?
Jak zwykle u mnie – przesuwanie swoich granic możliwości dalej. By walczyć o tytuł Mistrza Polski na dystansie 1/2IM.

 

Czy masz idola sportowego?
Co raz mniej go widać, ale zawsze podziwiałem Andreasa Raelerta. Wyniki sportowe swoją drogą. Olimpijczyk, rekordzista świata (były) na dystansie IM, 3x podium na Hawajach. Ale bardziej mnie ujął swoją osobą. Zawsze uśmiechnięty, kiedy wygrywa i kiedy ktoś jest od niego lepszy. Pogratuluje rywalom, nawet wtedy, kiedy sam nie ukończy zawodów. Miałem okazje parę razy go widzieć na żywo. Któregoś razu prawie nie zdążył wstawić roweru do strefy zmian, bo rozdawał autografy i rozmawiał z fanami. Miałem też ogromne szczęście biec z nim ramie w ramie przez 15 km podczas Herbalife Triathlon Gdynia w 2014. Niesamowita historia, jak ze snu, biec u boku idola.

Ile lat uprawiasz triathlon i jak do niego trafiłeś?
Trenuje od 2009 roku. Trafiłem do tego sportu szukając wyzwań. Zwykłe spokojne życie, według mnie nie jest ciekawe. Potrzebuje jakiejś formy samorealizacji. Szybko przerodziło się to w pasje. Wierzę w przeznaczenie i wtedy tak miało się stać.

Co Ciebie motywuje do ciężkiego treningu i podczas zawodów? To jest to samo, czy może dwie różne rzeczy?
Na treningu motywuje mnie to, że przełoży się on na wyniki na zawodach. Na zawodach rywalizacja robi swoje. Pogoń za rywalami, chęć zajęcia jak najwyższego miejsca jest wystarczająca. Ale czasami zdarza się, że prowadzi się z bezpieczną przewagą. Wtedy staram się sprawdzić, ile jestem w stanie z siebie tego dnia wydusić. Na ile bardzo wyjść ze strefy komfortu. Przy okazji wywalczyć najlepszy splity dyscyplin. Czasami można wygrać potężną walkę z samym sobą i być daleko w stawce, a czasami nie bardzo się napracować i wygrać klasyfikacje. Dlatego staram się to przekazywać podopiecznym zawodnikom. Aby doceniali nie miejsce jakie zajęli, ale to ile wysiłku włożyli na treningach i na zawodach.

Pływalnia jest zamknięta, na zewnątrz leje jak z cebra, a plan treningowy zabrania biegania. Co robisz w takim dniu?
Jest jeszcze rower, trenażer, więc nie widzę problemu J Na poważnie, to pogoda, przeszkody nie powodują osłabienia naszej motywacji do treningu. To reakcja na różne sprawy to powoduje. Staram się nie być zależny od czynników zewnętrznych. Nie radzę nikomu oczekiwać, że droga do jakiegokolwiek celu będzie od startu do mety łatwa i prosta. Poza tym, to właśnie pokonywanie tych przeszkód daje później satysfakcje. Ale każdego dopada czasami gorszy dzień. Wtedy moim sposobem jest solidny, mocny trening. Po skończeniu inaczej patrzy się na gorszą pogodę czy inne problemy dnia codziennego.

Na jakie pytanie czekasz, a którego jeszcze nikt Ci nie zadał?
Co w życiu osiągniesz?

Odpowiedz na pytanie, które sam byś sobie zadał?
Wszystko, w co uwierzę i zapracuje.

 

Marcin Dybuk
Foto: Triathlon Energy, archiwum prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X