Rozmowa

Kalaszczyński: Celem są Mistrzostwa Polski w Malborku

Startował w Czechach, gdzie zajął drugie miejsce z czasem 4:22:59. Zrobił to prosto z ciężkiego treningu w Szklarskiej Porębie. Myśli już o kolejnych startach.

Gratuluję drugiego miejsca. Rywale łatwi nie byli…
To prawda. Musiałem się postarać, żeby wywalczyć pudło. Miałem konkurentów do solidnego ścigania. Przykładem był trzeci Petr Soukup, który podczas MŚ na Hawajach zajął drugie miejsce w M30-34 z czasem 9:05:04.

Zobacz też:

Pudło zawodów w Libercu

Jak oceniasz wyścig z  własnej perspektywy?
Przede wszystkim to był powrót do rutyny startowej, której nie było od dziesięciu miesięcy. Nie miałem wielkich oczekiwań. Łączyłem ten start z ciężkim treningiem. Dwa dni wcześniej robiłem wymagający trening kolarski – 3,5 godziny jazdy po górach oraz przepłynięcie czterech kilometrów. Dzień przed zawodami też nie próżnowałem. Specjalnie wykonywałem normalny trening. Więc dzięki tym zawodom w Libercu chciałem wrócić do rutyny startowej i po prostu się przetrzeć. Mocno popłynąć, pojechać według założeń. Właśnie w elemencie kolarskim mam najwięcej pretensji do siebie. Można było zdecydowanie lepiej pokonać tę część trasy. Drugą kwestią jest fakt, że to był ciężki rower. Do tego odczuwałem zmęczenie treningowe. 1600 metrów przewyższenia na trasie zrobiło swoje. Brakowało świeżości. Jestem zadowolony z pływania. Jakby przeliczyć na połówkę, to wychodzi czas 26:15 – 26:30, więc jest dobrym rezultatem przy obecnym treningu. Cieszę się też z biegu. Wzrasta mi motywacja, jak widzę, że wracam do wysokiej formy biegowej. Czas 1:15:03 na trasie podobnej częściowo do Sierakowa wzbudza zadowolenie. Oczywiście jest jeszcze sporo rzeczy do poprawy oraz trzeba złapać  świeżość. Pracuję dalej. Dzisiaj zrobiłem dwa treningi, choć na mniejszej intensywności. Jutro mam dzień wolny a za tydzień startuję w Bełchatowie.

W Szklarskiej Porębie jesteś od tygodnia. Nad czym się skupiasz podczas treningów?
Przede wszystkim z trenerem Tomkiem Kowalskim mamy jeden cel, czyli 6 września Mistrzostwa Polski w Malborku, a jeśli zawody w Polsce się nie odbędą, to start w Ironman Hamburg.  Skupiamy się na przygotowaniach do pełnego dystansu. Szlifowaliśmy formę w każdej dyscyplinie podczas tego obozu. Było sporo jednostek w wodzie. Do tego robiłem siłę na rowerze. Na bieganiu był tlen z jedną dłuższą wycieczką po górach. Zaliczyłem sporo spokojnej pracy około progowej.

Zapowiada się ciekawa i bardzo mocna obsada w Malborku. Interesujesz się nazwiskami na liście startowej?
Nie, nie mam pojęcia, kto będzie startować. Skupiam się na własnej robocie. Nie śledziłem list startowych. Jedynie wiem, że wybierają się tam Krzysiek Augustyniak, czy Marcin Ławicki. Na tym moja wiedza się kończy. Jeśli zawody dojdą do skutku, to na pewno stanę na linii startu w Malborku. Mam nadzieję, że będzie silna obsada i przyjadą wszyscy najmocniejsi zawodnicy.

Czytaj też:

Dlaczego Tomek Kowalski trenuje zawodników startujących na Kona

Jak oceniasz efekty pracy na treningach w tym roku?
Oceniam bardzo pozytywnie współpracę z Tomkiem Kowalskim. Szkoda, że nie mogliśmy wcześniej pokazać efektów tej pracy. Chciałem sprawdzić wypracowaną formę na zawodach. Można być mistrzem treningu, ale najważniejsze są starty. Mocno pracowaliśmy na treningach kolarskich. Poprzez różne testy trener szukał moich braków w tej płaszczyźnie. To było męczące i w kierunku trenera poleciało kilka niecenzuralnych słów. Jednak wiem, że ta praca przyniesie efekty. Jedynie brakuje świeżości. W tym sezonie nie było wiadomo, kiedy złapać oddech i w jakim kierunku pokierować treningami. Bywało ciężko, ale obecnie czuje się dobrze. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę zbierać owoce tej ciężkiej pracy.

Z jakimi założeniami pojedziesz do Bełchatowa?
Przede wszystkim, aby złapać rytm startowy. Żaden trening nie zastąpi nawet najgorszego startu. Na zawodach jest większa adrenalina. Łapie się doświadczenie oraz nabiera rutyny. Więc traktuję ten start w formie przetarcia. Chcę też trochę odbudować morale na rowerze i mocno pojechać na płaskiej trasie bez ruchu samochodowego, gdzie można skupić się jedynie na jeździe i ucieczce lub gonieniu innych zawodników. Zawody pozwalają zawsze wykrzesać więcej mocy niż nawet najlepszy trening. Więc szukam startów. Natomiast za dwa tygodnie zadebiutuję w swinrunie na zawodach w Międzychodzie, niedaleko Sierakowa.  

Rozmawiał: Marcin Dybuk
foto: Trinergy

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X