Rozmowa

Jacek Jędrasiewicz: Jadę do Utah, aby powalczyć o wygraną

Notuje dobre starty w obecnym sezonie, który zwieńczy bojem podczas mistrzostw świata Ironman 70.3. Jacek Jędrasiewicz pojedzie do USA, aby zawalczyć o zwycięstwo.

Jak oceniasz starty w tym sezonie?
Dałbym sobie 7 punktów na 10. Udało mi się ukończyć 7 połówek, na większości wyścigów odznaczałem się bardzo dobrymi czasami roweru. Poprawiałem stopniowo każdy element od biegu po strefę zmian, ale nie spełniłem żadnego z założonego celu na 2022 rok.

Z których wyników jesteś najbardziej zadowolony?
Najlepiej wspominam start w Gdyni, tam zabrakło mi jedynie 51s do osiągnięcia pierwszego z założeń na 2022, czyli ½ IM poniżej 4 godzin, ale poprawiłem czas z 2021r o 17 min.
Na wyróżnienie zasługuje jeszcze start w Poznaniu i Suszu. Tam pokazałem się z dobrej strony, na rowerze uzyskując kolejno pierwszy (2:04:12) i drugi(2:05:42) czas open.

Co jest tajemnicą Twoich sukcesów?
Wiele lat treningów rowerowych i biegowych w Jeleniej Górze, gdzie wypracowałem  wydolność i technikę kolarską. 

W triathlonie jesteś od roku. Jak wyglądały początki?
Prawdę mówiąc, zacząłem cztery lata temu. Niestety przez chorobę byłem wykluczony ze sportu na ponad dwa lata. Drugi raz zacząłem triathlonową przygodę w marcu ubiegłego roku i było to dosyć przyjemny powrót. Po niespełna 5 miesiącach przestałem się topić w wodzie, pobiegłem najszybsze 5km w życiu i zakwalifikowałem się do Utah.

Ten okres treningów przed chorobą traktujesz poważnie, czy dopiero zacząłeś to liczyć od zeszłego roku?
Uważam, że cztery lata temu zacząłem poważnie poprawiać technikę. Traktuję tamten okres jako poprawę umiejętności w poszczególnych dyscyplinach składających się na triathlon. Pierwsze pół roku przed chorobą było dla mnie ważne w kontekście ograniczenia niepotrzebnych ruchów trakcie biegania czy pływania.

Jak wyglądał proces powrotu do triathlonu po chorobie?
Przez pierwsze parę miesięcy musiałem regularnie robić badania krwi oraz wątroby. Monitorowałem własne zdrowie z tego względu, że sport mógł przeciążyć mój organizm i spowodować, że potencjalny nawrót choroby wykluczałby mnie z aktywności fizycznej na lata.

Jak radziłeś sobie mentalnie podczas walki z chorobą?
Mimo że musiałem zawiesić treningi, dostałem mnóstwo wsparcia od dziewczyny oraz trenera. Dlatego to nie była dla mnie tak bolesna przerwa. Ten okres wykorzystałem na tym co mogę zrobić i w jakim czasie, aby wrócić do sportu, kiedy będę już zdrowy. 

Co Cię przekonało do rozpoczęcia przygody z triathlonem?
Będąc nastolatkiem, uprawiałem kolarstwo górskie oraz kolarstwo szosowe. Zaznaczam, że obie te dyscypliny obfitują w różne problemy techniczne. Niejednokrotnie miałem różne defekty na zawodach. Dlatego triathlon wydawał mi się takim sportem, gdzie żadne tego typu problemy nie wykluczają z dalszej rywalizacji. Mój pierwszy start w triathlonie był spowodowany chęcią zrobienia czegoś ciekawego.

W którym momencie życia pierwszy raz pomyślałeś o triathlonie?
Kiedy miałem wylecieć do USA. Pamiętam, że zapisałem się na Ironman Miami. To było pięć lat temu. Od tego startu wszystko się zaczęło.

Jak wspominasz ten start w Miami?
Było bardzo ciężko ze względu na pogodę i brak przygotowania. Myślę, że w pewnym stopniu to mogło przypominać warunki na Hawajach, ponieważ było gorąco i wilgotno. Cieszę się, że przetrwałem ten wyścig. Po tamtym starcie uświadomiłem sobie, że muszę poprawić dużo elementów.

Jaką rolę w całej tej triathlonowej przygodzie odgrywa brat, który też jest triathlonistą?
Brat pokazał mi w jakich miejscach powinienem startować, aby poprawiać wyniki. Nie ukrywam, że z nim zapisałem się na tamte zawody w Miami.

Udaje Wam się czasem trenować razem?
Każdy z nas skupia się na sobie. Do tego mieszkamy w totalnie różnych miejscach. Ja mieszkam w Warszawie, a Paweł w Poznaniu. Więc jedynie wymienialiśmy się opiniami o startach. Choć obecnie brat nie startuje w triathlonie.

Pod czyim okiem trenujesz?
Hadi Nəbizadə

W jakich okolicznościach rozpoczęła się Wasza współpraca?
To był przypadek. Moja narzeczona podczas rozmowy z koleżanką dowiedziała się, że jej chłopak jest trenerem. Dostałem do niego kontakt. Umówiliśmy się na pierwszy trening. Od tamtego czasu razem pracujemy. Z mojej perspektywy współpraca przebiega bardzo dobrze. Moje treningi w fenomenalny sposób przekładają się na wyniki, z których jestem zadowolony. Trener świetnie analizuje dane z treningów i umie mnie skutecznie przygotować do konkretnych zawodów. Dodatkowo wspiera mnie mentalnie. Pomaga rozpisywać dietę przedstartową. Do tego razem analizujemy starty. Nie mam zastrzeżeń. Uwagi może mieć mój trener, ponieważ często lubię zmieniać plany, kiedy coś nie idzie po mojej myśli. Wydaję mi się, że trener jest jednym z najlepszych trenerów w kraju i jednym z najbardziej niedocenianych.

Jak łączysz sport z życiem prywatnym i zawodowym?
Od wielu lat pracuję w jednej dziedzinie. Wydaje mi się, że mam sporo doświadczenia, które umożliwia mi lepsze zaplanowanie czasu pod kątem treningu i pracy. Nie widzę żadnych problemów w łączeniu pracy w IT ze sportem. Jeśli chodzi o życie prywatne, to nie picie alkoholu oraz wieczorne treningi w jakimś stopniu ograniczają kontakty towarzyskie. Choć udaje się czasem spotykać ze znajomymi.

Twoim głównym celem na ten sezon są MŚ Ironman 70.3 Utah pod koniec października. Z jakim nastawieniem staniesz na starcie?
Na pewno chcę tam ustanowić dobry wynik. Nie ukrywam, że zamierzam tam wygrać (śmiech). Choć jeśli będę w pierwszej dziesiątce, to też nic się nie stanie. Mam duży szacunek dla rywali i wiem, że będzie spora konkurencja w mojej kategorii wiekowej.

Czy masz już jakieś długoterminowe cele?
Chciałbym skupić się na poprawie czasów na poszczególnych dystansach m.in.: 1/2IM. Jeśli chodzi o Hawaje, to nie chcę tam jechać, dopóki nie będę miał realnych szans powalczenia o zwycięstwo. Obecnie nie czuję, żebym był na to gotowy.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X