Rozmowa

Sabina Bartecka: Białystok testem przed najważniejszym startem

MP w Białymstoku nie były jej planowanym startem. Sabina Bartecka szukała zawodów na przetarcie przed najważniejszym wyścigiem, czyli Bydgoszczą Borównem na pełnym dystansie.

Niedawno wzięłaś udział w swoich pierwszych zawodach kolarskich Nowy Targ Road Challenge. Jak wspomnienia?
To był mój pierwszy wyścig kolarski, w dodatku trzyetapowy. Więc było mnóstwo emocji. Trzy dni kolarskich zmagań, kilkaset kilometrów do pokonania oraz setki zawodników z całej Polski. Z uwagi na brak zawodów do Nowego Targu przyjechało mnóstwo znakomitych kolarzy, aby przepalić nogę na górskich, wymagających trasach. To było jedno z największych kolarskich wydarzeń tego roku. Wyścig składał się z trzech etapów. W ciągu trzech dni zmagań kobiety pokonywały: 166 kilometrów i 2860 metrów przewyższeń, mężczyźni 222 km i 3920 m przewyższeń. W pierwszym dniu zmagań odbyła się czasówka po malowniczej drodze rowerowej VeloDunajec wzdłuż brzegu jeziora czorsztyńskiego na odcinku Frydman – Niedzica. Drugi etap to był odcinek łączący Białkę Tatrzańską, Dursztyn, Trybsz, Kacwin oraz górę Litwinkę. I ostatni trzeci  etap z górską pętlą Bukowina Osiedle- Piekielnik- Odrowąż.

Co Cię urzekło w tych zawodach?
Przede wszystkim widoki, wręcz zapierające dech w piersiach, ale też niepowtarzalna atmosfera wyścigu. Lubię się ścigać. Uwielbiam wyprzedzać na podjazdach i czuć wiatr podczas zjazdów. Z tego względu, że zawody trwały trzy dni, było mnóstwo emocji.     

W którym momencie spadły Twoje morale do krytycznego poziomu?
Drugi etap zaczął się dla mnie pechowo. Na starcie mierzono nam temperaturę ciała, a dziewczyny odjechały, nie czekając, aż wszystkie przejdą pomiar, bo najpierw miała być runda honorowa, a dopiero później ostry start. W tych zawodach kobiety startowały osobno. Zostałyśmy w trójkę. Przyblokowały nas jeszcze auta zamykające wyścig. Kiedy zorientowałam się, co się stało, od razu zaczęłam gonić oddalający się peleton, ale dziewczyny coraz bardziej się oddalały, a mnie pozostała samotna jazda do mety. Dojechałam do mety na czwartym miejscu ze stratą pięciu minut do trzeciej i drugiej zawodniczki.

bartecka

Zobacz też:

Natalia Bihun: Szykuję ciało na wpierdziel

Jak wtedy postanowiłaś zmienić podejście?
Nie ukrywam, że byłam załamana. Myślałam, że jest już po zawodach. Postanowiłam jednak powalczyć. Pomogły mi słowa obcej osoby, która się ze mną skontaktowała przez FB. Dostałam takiego kopa motywacyjnego, że udało się odbudować morale. Założyłam koszulkę mocy. Pomalowałam usta na różowo i postanowiłam pokazać, że mam power w nogach! Etap III (81 km i 1400 up) pozwolił mi poczuć na nowo radość ze ścigania się w grupie, zakosztować ucieczek, gonitwy za rywalkami, pokazał po raz kolejny, że górki mnie kochają, a zjazdy mogą być świetną zabawą. Na to czekałam: po prostu mocne ściganie! Dobre myśli przyciągają pozytywne rzeczy. Więc udało się nie tylko odrobić straty, ale jeszcze zdobyć drugie miejsce za ten etap i wskoczyć w generalnej klasyfikacji K3 na drugą pozycję! W sobotę wydawało mi się to kompletnie niemożliwe.

Ostatecznie skończyłaś z trzema miejscami na podium. Co wyciągnęłaś z tej lekcji kolarstwa?
Wszystko może się zdarzyć, dopóki piłka jest w grze. Trzeba walczyć do końca i nigdy nie wolno się poddawać! No i jeszcze to, że jestem wojowniczką! Wyścig ukończyłam z trzema pudłami! Jednak największe zwycięstwo mam w sercu! Walczyłam do końca i wygrałam sama ze sobą!

Jak przebiegały treningi do jutrzejszych MP w Białymstoku?
Po niedzielnych zawodach w Kórniku, gdzie startowałam na dystansie 1/4 IM, miałam jeden dzień odpoczynku. Później realizowałam założenia treningowe. 22 sierpnia czeka mnie najważniejszy start w sezonie: Ocean Lava Bydgoszcz – Borówno na dystansie pełnym. Więc cały plan treningowy jest oparty o ten wyścig. Start w Białymstoku nie był planowany. Wyszedł niespodziewanie, podobnie jak wyścig kolarski w Nowym Targu, czy udział w zawodach w Kórniku. Szukałam zawodów przed Borównem, aby sprawdzić sprzęt i poczuć atmosferę zawodów. Nie lubię startować w ważnych zawodach „na sucho”.    

Czy układasz taktykę przed startami?
To zależy od zawodów. Na dystansach krótkich ma być mocno. Natomiast na długich pilnuję odżywiania, aby były siły na walkę do końca. 

Jaki masz plan na najbliższe zawody w Białymstoku?
Popłynąć lepiej niż w Kórniku, jeszcze szybciej jechać na rowerze i biec ile sił w nogach.

Z jakim nastawieniem udasz się na MP na dystansie olimpijskim?
Optymistycznym. Kiedy na świecie szaleje koronawirus, już sam udział w zawodach jest powodem do radości. Nie liczy się pogoda, nawet wynik, ale to, że można wystartować i ścigać się z innymi.  

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X