Wiadomości

Robert Wilkowiecki: Mam już kolejny cel

Miesiąc minął od historycznego wyczynu Roberta Wilkowieckiego, czyli pobicia stacjonarnie „rekordu świata” na pełnym dystansie. Teraz zawodnik przygotowuje się do walki o mistrzostwo Polski. 

Robert Wilkowiecki był gościem w programie “Poranek z Polsatem Sport”. Podczas audycji wrócił pamięcią do historycznego wydarzenia, kiedy zmierzył się stacjonarnie z Ironmanem.

Czytaj: Wilk złamał 8 godzin w Ironman. Co za wynik!


– Ten okres był dziwny. Każdy przechodził jakieś załamanie. Kiedy się otrząsnęliśmy, to została pobudzona kreatywność. Mimo to sport zawodowy dalej jest w dużym stopniu zamrożony – mówił w programie Robert Wilkowiecki. – Z pomysłem pokonania domowego Ironmana przyszedł mój trener, który równocześnie jest organizatorem imprez triathlonowych. Było dużo chęci do zrobienia czegoś fajnego. Przygotowując się do normalnych startów, zastanawialiśmy się, co to może być. Dla sportowca ważny jest cel. Wystarczy przestawić sobie myślenie, że taki wyścig stacjonarny też jest formą rywalizacji. Dla mnie dużą motywacją był fakt, że nie robię tego tylko dla siebie. Przyświecał mi większy cel, czyli zbiórka charytatywna dla Fundacji Fizjotriterapia, która bardzo mocno mnie motywowała – dodał Wilkowiecki.

wilku

Jednym z gości programu był dziennikarz Polsatu, a także triathlonista amator Maciej Dowbor, który podczas „domowego” wyzwania Roberta Wilkowieckiego m.in.: komentował z Filipem Szołowskim część pływacką. Jakie wrażenie na nim wywarł wyczyn popularnego „Wilka”?

Przeszedłem kryzys

– Na ten wyczyn patrzyłem podwójnie. Z jednej strony dla ludzi, którzy uprawiają sport, to było niezwykle istotne, bo w końcu coś się wydarzyło. Dla mnie to wydarzenie stało się  sygnałem, że Robert znalazł wyzwanie na podtrzymanie formy. Fajnie to wyszło – komentował Maciej Dowbor. – Przechodziłem potworny kryzys motywacyjny. Bo wyglądało na to, że nie dojdą do skutku żadne zawody w tym roku. Jestem w takim wieku oraz dotknięty taką liczbą kontuzji, że pojawiało się myślenie o odpuszczeniu tego sezonu. Patrząc na wyczyn Roberta, to był dla mnie fajny moment oraz sprawdzian charakteru. Mówiąc szczerze, sam Ironman dla doświadczonego i regularnie trenującego triathlonisty, nie jest wielkim wyzwaniem, ale zrobienie go w odpowiednim tempie i w takich warunkach jest czymś wyjątkowym. Dlatego ten „domowy Ironman” był bodźcem dla mnie oraz wielu osób w Polsce do utrzymania się w reżimie treningowym – przyznał Dowbor.

dowbor


Jakie obecnie plany sportowe ma Robert Wilkowiecki, skoro powoli odmrażane są zawody? Oto też został zapytany podczas programu.

Światełko w tunelu

– Jestem w ciągłym kontakcie z dyrektorem sportowym PZTri, który jednocześnie jest moim trenerem. Więc jest światełko w tunelu dla zawodów. Imprezy rangi mistrzowskiej zwłaszcza w triathlonie olimpijskim mają odbywać się w Polsce – zdradzał Robert Wilkowiecki. – Więc pojawił się kolejny cel i przygotowuję się mocno do tego. Normalne zawody są już na horyzoncie – dodaje Wilkowiecki.
A jak wygląda sytuacja u Macieja Dowbora z gotowością do wystartowania w zawodach?

Debiut w tym tygodniu

– Padłem ofiarą braku wiary oraz własnego lenistwa i informacji, które do mnie docierały o nikłych szansach na zorganizowanie jakichkolwiek zawodów. Już za dwa dni mam debiut w tym roku. Wystartuję w Garwoline, czyli w zawodach na 150 osób – ujawnił Maciej Dowbor. – To jest taki powrót do korzeni, gdzie zawody były kameralne i przyjeżdżało się do małej miejscowości, aby wystartować. Więc trochę wracamy do tych czasów. Mam już rozpisany plan startów. Więc jest motywacja i wzrosła liczba jednostek treningowych w ostatnich tygodniach. Jednak nie da się zrobić formy w 14 dni i niestety, przespałem trochę ten czas pandemii – zakończył Dowbor. 

Przemek Schenk
foto: Polsat Sport

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X