Rozmowa

Sylwester Kuster: Najważniejsi są moi podopieczni

Nie ukrywa, że ten sezon był nieudany. Musiał przedwcześnie zakończyć zmagania. W tym momencie skupia się na innych rzeczach, niż własne przygotowania do startów. Chce między innymi opracować system treningów, który będzie odpowiadał naszej strefie klimatycznej.

Czy jesteś zadowolony z przebiegu tego sezonu?
Sezon był bardzo nieudany. Choć zdobyłem tytuł mistrza Polski w deuathlonie. To jest miły akcent, bo tego medalu brakowało w mojej „złotej kolekcji”. Jednak nie było mi dane dotrwać do końca sezonu.

Dlaczego?
Pod koniec czerwca brałem udział w kraksie. W wyniku tego zdarzenia zerwałem więzadła w stawie barkowym. Złamałem wyrostek barkowy i zwichnąłem bark. To była bardzo bolesna kontuzja.  Przez pierwszy tydzień każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Głównie przez splot nerwowy, na który uciskał przesunięty obojczyk i opuchlizna.  Ja chciałem szybko wrócić do mocnego treningu. To dodatkowo osłabiło regeneracje stawu.

Ile czasu potrwa rehabilitacja?
Teraz już wiem, że czeka mnie kilka miesięcy rehabilitacji barku.

Jakie masz teraz główne założenie?
Główne założenia to powrót na właściwy tor w treningu. W ostatnich sezonach zmieniłem mój trening na mniej tlenowy. Bardziej skupiony na akcentach.

Czy to przyniosło pozytywny skutek?
W moim przypadku to nie zadziałało. Jestem zwolennikiem dobrze zrobionej bazy tlenowej, podszytej elementami techniki i szybkości, a dopiero później intensywności. To na mnie działało najlepiej. Unikałem kontuzji, a organizm miał czas na adaptacje. Choć na efekty czasem trzeba czekać. W tym okresie należy być cierpliwym. Kolejną rzeczą jest trening wysokogórski, który chciałem przetestować, a potem obserwować efekty.

Czy pomimo kontuzji udało się wykonać cały plan w tym sezonie?
Nie wykonałem wszystkiego na 100 procent. Bo organizm mocno się buntował po wcześniejszej radykalnej zmianie w treningu. Widziałem, że moje ciało potrzebuje czasu. Spokojnie czekałem, obserwując reakcje na trening.  Zrobiłem, co mogłem. Wyglądało to dobrze.

Zobacz też:

Szymon Dolega: Pomagamy realizować marzenia

Nad jakimi elementami skupiałeś się w tym sezonie?
Głównie skupiałem się na zwiększeniu możliwości wysiłkowych organizmu. bardzo dawno już nie byłem w stanie wejść na 30 godzin treningu w tygodniu. Kiedyś taka częstotliwość była normalna w skali roku.

Przez kontuzję nie miałeś zbyt wielu startów. Mimo, to który uznajesz za najlepszy w tym sezonie?
Myślę że fajnie wyszedł duathlon i dwa tygodnie później miałem Puchar Europy w Quarterii.  Tam zawaliłem zmianę. To zaważyło na wyniku końcowym. Jednak ten start dawał mi poczucie, że sezon może być całkiem udany.

Które starty należały do tych najważniejszych?
Najważniejsze były dla mnie MP na Olimpijce. Jednak przez kontuzje nie wystartowałem w tych zawodach.

Co było dla Ciebie w tym sezonie największym rozczarowaniem?
Myślę że największym rozczarowaniem był wyjazd w wysokie góry do Sierra Newada. Nie potrafiłem się po nim pozbierać. Na zawodach czułem, że startuję na pół gwizdka. Wtedy nie mogłem dać więcej z siebie. Myślę, że wyjazd od razu na 2200 metrów n.p.m  to był strzał w kolano. Bezpieczniej było by pojechać najpierw na mniejszą wysokość. Z drugiej strony jest to doświadczenie, które zebrałem.

Co chciałbyś jeszcze poprawić?
Ogólnie pracuje cały czas nad polskim modelem treningu. Staram się opracować i testować różne metody.

Z jakiego powodu się tym zajmujesz?
U nas nie ma określonego systemu treningowego. Próbujemy kopiować zagraniczne metody.  Jednak patrząc po wynikach, to idzie nam słabo. Mieszkamy w Polsce. Główny problem jest taki, że chcemy trenować podobnie do Hiszpanów. Oni mają ciepło na co dzień albo Norwedzy, którzy non stop są na obozach. Nas klimat nie rozpieszcza. Do tego pieniędzy też nie ma, żeby cały czas siedzieć w cieple. Trzeba trenować po swojemu i dopasowanym systemem do naszych możliwości klimatycznych oraz finansowych. Cały czas staram się to opracować.

Myślisz już o startach w przyszłym sezonie, czy na razie najważniejsze jest zdrowie?
W tym momencie chciałbym się spokojnie wyleczyć. Nie mam presji związanej z wynikiem sportowym, narzuconej przez sponsorów. Finansuje się praktycznie sam. Wsparcie sponsorskie mam sprzętowe. Takie firmy jak Giant, Huub, Ron Wheels też nie wymagają ode mnie mistrzostwa świata. Dlatego, że realnie stawiam sprawę i nikomu nie obiecuję cudów.

W jakiej płaszczyźnie zrobiłeś największy postęp w przekroju całego sezonu?
Przed wyjazdem w wysokie góry byłem zadowolony z poprawy na rowerze. W najlepszym momencie przesunąłem moją funkcjonalną moc progową pod 340 wat przy wadze 68 kilogramów. To jest dla mnie fajny postęp. Do tego nie straciłem szybkości na biegu, co było widać na duathlonie w Rumi. Tam  w drugim biegu na 2,5 kilometrach pobiegłem naprawdę szybko. To był chyba najlepszy czas w historii tamtych zawodów. Wówczas czułem, że miałem jeszcze zapas.

Przeczytaj też:

Jakub Czaja: To był udany sezon dla CTS / ROZMOWA

Jak oceniasz obecny poziom biegowy?
Ogólnie jestem bardzo samokrytyczny. Cały czas mam w głowie rekordy życiowe takie, jak 30:30 na 10 kilometrów po rowerze na zawodach w Hong – Kongu. Do tego sporo biegów na poziomie 31-32 minut po bardzo mocnym rowerze. Te wyniki przy moim średnim pływaniu dawało punktowane miejsca na zawodach zagranicznych.  Cały czas mierze się własnymi rekordami. Choć obecnie to siebie uważam za amatora, ale ambitnego.

Na jaki typ treningu będziesz stawiać w trakcie przygotowań?
Myślę że w moim wieku oraz po tylu latach treningu, to już trzeba kłaść duży nacisk na trening kompensacyjny. Do tego chcę też poprawić dietę. Dodam spokojny trening tlenowy,  który może nie jest tak efektywny, ale w mojej ocenie pełni funkcję ochronną organizmu. Daje czas na adaptacje i zwiększa późniejsze możliwości wysiłkowe zawodnika. Jednak przede wszystkim umożliwia nieprzerwany rozwój w skali wielu lat, a nie 2-3 sezonów.

Czy masz sprecyzowany plan przygotowań do kolejnego sezonu?
Nie mam żadnych planów. Jestem ograniczony obowiązkami, które z każdym rokiem coraz bardziej zmniejszają moje możliwości treningowe. Chciałbym skupić się na pracy z podopiecznymi. Myślę, że to jest priorytetem.

Nad czym będziesz się skupiał w następnym sezonie?
W tym momencie jestem skupiony na rehabilitacji oraz pracy z moimi podpieczonymi. Oni są zdrowi i chcą trenować. Moja uwaga jest skupiona na nich. Bardzo dziękuje za wywiad.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne, Artur Podlewski

Czytaj także:

Sylwester Kuster: Podstawą jest dyscyplina i ciężka praca

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X