Rozmowa

Rafał Medak: Od pięciu lat współpracuję z Suttonem

– Jesteś trenerem, ale także zawodnikiem. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z triathlonem?
– W 2003 roku kiedy rozpocząłem prace w Barclays Bank w Londynie moim pierwszym szefem był bardzo dobry biegacz. To on mnie wciągnął w treningi biegowe w klubie.  Więc coś tam biegałem, ale moja przygoda z triathlonem zaczęła się od poważnego złamania nogi. Przez kilka miesięcy nie mogłem biegać. Już wtedy byłem trochę „uzależniony” od sportu, więc skonsultowałem się ze znajomym lekarzem, który doradził mi abym pływał i ćwiczył na rowerze stacjonarnym.  Przypadek chciał, że do naszego zespołu został  przyjęty nowy pracownik, były triathlonista. Jak się dowiedział, że zacząłem pływać i trenuje rower zaproponował mi start w triathlonie. Było to chyba 15 lat temu i jak to mówią reszta jest historią.

Rafał Medak cz. 1: Zawodnik to nie auto. Nie wzmocnisz go z dnia na dzień.

– W jakiej dyscyplinie czujesz się najmocniejszy?
– Zdecydowanie rower. To chyba wynik mojego biegania na nartach w dzieciństwie. Podobnie jak kilku znajomych Skandynawów, którzy też biegali na nartach, od momentu, kiedy wsiadłem na rower byłem stosunkowo mocniejszy, pomimo że tak naprawdę, to na rowerze wczesnej nie jeździłem.
 

 

– A w jakiej najsłabszy? 
– To dobre pytanie. Pływanie i bieganie są na podobnym średnim poziomie. O ile na biegu i w pływaniu jestem w stanie się poprawić odpowiednio trenując, to przy tej samej ilosci treningu efekty na rowerze przychodzą stosunkowo łatwo i szybko na tle dwóch pozostałych dyscyplin.  Najsłabszy jednak jestem w zjeżdżaniu na rowerze z góry. Jak przekraczam 60 km na godzinę, to zapala mi się czerwone światło i hamuje.  Ale mam na to sposób. Na zawodach komputer mam ustawiony tak, że nie wyświetla prędkości.  Jak nie widzę jak szybko jadę, to potrafię czasem rozpędzić się do 80 km na godzinę, a nawet szybciej. Ale to tylko na zawodach.

– Ile godzin tygodniowo trenujesz? 
– Przez ostatnich 6 miesięcy trenowałem niewiele 5-7 godzin. Ten rok był nietypowy. Miałem wiele na głowie. Prowadzenie zawodników, okresowa praca w bankowości i liczne podróże zdecydowały, że muszę odłożyć mój trening na plan dalszy. Jednak treningu mi brakuje i w najbliższym czasie mam zamiar wrócić do regularnego reżimu. Natomiast w latach kiedy kwalifikowałem się na Hawaje (2011-2016) trenowałem od 12-15 godzin tygodniowo, do 20-25 w okresach bezpośrednio przed kluczowymi startami. Zawsze pracowałem z trenerem. Ostatnich pięc lat z Brettem Suttonem.  Mój układ treningów i akcenty zależały od cyklu treningowego i na jakie zawody się przygotowywałem, jak również ile miałem czasu na trening.
 

 

– Jak się regenerujesz podczas sezonu? 
– Sen i zdrowa żywność w odpowiednim czasie, o odpowiedniej kompozycji i ilości oraz masaż sportowy to najlepsze metody na efektywna regeneracje.  Nie używam żadnych urządzeń. Nie biorę  suplementów. Jeżeli mam ekstra 15 minut, to staram się nadgonić różne obowiązki, aby dłużej pospać.

– Jak nie pracujesz, to co robisz?
Wolnego czasu mam niewiele, ale lubię czytać i to nie tylko o triathlonie. Dokształcam się w wolnym czasie. Śledzę nowe trendy. Analizuje wyniki. To pozwala mi wyciągać różne wnioski i wzbogacać mój warsztat jako trener. Czasami warto, także wiedzie co nie działa 🙂 Lubię też słuchać muzyki.

– Jakie masz plany na sezon 2019? A może są one związane z jeszcze dłuższym terminem?
Jeżeli chodzi o prowadzenie trenerskie, to cele są zawsze takie same. Jestem odpowiedzialny za długoterminowa poprawę formy i wyniki moich wszystkich zawodników. Moim długoterminowym celem, 5-10 lat – mam nadzieję, że szybciej – jest wytrenowanie zawodników elity, którzy będą walczyć o podium w zawodach międzynarodowych włącznie z pierwsza dziesiątka na Hawajach i Mistrzostwach Świata 70.3. Wierze, że wśród moich zawodników będą też Polacy, bo utalentowanych zawodników w kraju nie brakuje. Stąd też zrodził się pomysł Triangle Sports. W tym sezonie wytrenowałem Polaka Mariusza Olejniczaka, o którym mówiłem wcześniej, a który zajął 6 miejsce w kategorii wiekowej i 56 w klasyfikacji ogólnej na Hawajach i Mistrza Świata w kategorii M35-39 w 70.3 w RPA, Chrisa Standidge z Wielkiej Brytanii (24-ty w klasyfikacji ogólnej). Ponadto moja zawodniczka PRO – Annah Watkinson – była 21-wsza na tych samych mistrzostwach w RPA.

 

 

– Powiedź coś więcej o projekcie Triangle Sports…
– Razem z żoną Alicją i Rafałem Hermanem niedługo ruszamy z inicjatywa „Team Triangle Sports”. Uruchomiliśmy już Fan Page na Facebooku. Będzie on zrzeszał zarówno amatorów jak i zawodników Pro/Elita, których prowadzimy.  W ramach tego Teamu będziemy chcieli też pomóc 2-3 utalentowanym zawodnikom z Polski osiągnąć ich potencjał, aby docelowo mogli się ścigać z powodzeniem na zawodach rangi międzynarodowej i na mistrzostwach świata. 

– Na koniec mam nietypowe pytanie. Na jakie pytanie czekasz, a którego jeszcze nikt Ci nie zadał?
– Dlaczego wziąłeś się za trenowanie innych, czy starty Ci nie wystarczały?”

– To proszę odpowiedź na to pytanie…
Taka moja przewrotna natura. Jak już coś osiągnę, zdobędę szczyt możliwości w jednej dziedzinie, to zaczynam się rozglądać za nowymi wyzwaniami. Tak też było z triathlonem. Jak już zakwalifikowałem się sześć razy na Hawaje, kilka razy ukończyłem Ironmana na podium w kategorii wiekowej i przepracowałem kilka lat z kilkoma renomowanymi trenerami triathlonu na świecie, to coraz bardziej zacząłem interesować się trenowaniem innych.  Muszę przyznać, że wyniki moich podopiecznych, w pewien sposób, cieszą mnie bardziej niż moje własne.
 

Marcin Dybuk, TriathlonLife.pl

Foto materiały prywatne

 

Czytaj także:

Mariusz Olejniczak najszybszy Polak na Hawajach, trenowany przez Rafała Medaka
 

Rafał Medak: Zawodnik to nie samochód. Nie wzmocnisz go z dnia na dzień

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X