Rozmowa

#polskieHAWAJE. Julita Sikora chciałaby się zakochać w Hawajach

Dzięki komu spróbowałaś sił w triathlonie?
Sport towarzyszył mi od najmłodszych  lat. Ale nie byłoby w moim życiu triathlonu, gdyby mój partner Artur Pupka – profesor medycyny, nie przeczytał artykułu na portalu Akademii Triathlonu. Po zapoznaniu się z nim, napisał maila do redaktora Łukasza Grassa. Tak rozpoczęła się ich przyjaźń i zainteresowanie tematem nowej dyscypliny. Początkowo obserwowałam z boku treningi Artura. Jeździłam z nim na pierwsze zawody. Poznawaliśmy nowe osoby. Zachwycała mnie energia ludzi, różnorodność w treningu, dynamika krótkich dystansów oraz walka zawodników na tych długich. Pojechaliśmy na pierwszy nasz obóz z Akademią Triathlonu. Wtedy już nie miałam wyjścia. Zaczęłam trenować.
 

Kiedy zadebiutowałaś w triathlonie?
Było to na zawodach Susz Triathlon w 2014 roku. Wtedy wystartowałam na dystansie sprinterskim.
 

Jakie masz wspomnienia z tamtych zawodów?
Pamiętam cudowną atmosferę, piękną pogodę oraz pralkę w wodzie. Po 200 metrach cieszyłam się, że mnie ominęła. Dostałam upomnienie od sędziego za zbyt wczesne rozpięcie kasku. Mimo to zajęłam drugie miejsce w kategorii wiekowej.
 

Czy po tym starcie nabrałaś jeszcze większej ochoty do kontynuowania triathlonowej przygody?
Oczywiście, chciałam być pierwsza!
 

Z jakimi dyscyplinami miałaś do czynienia przed triathlonem?
Od szóstego roku życia uprawiałam sport. Z biegiem lat zmieniały się dyscypliny: balet, gimnastyka artystyczna, aerobik z elementami tae-bo, kulturystyka, narty, tenis ziemny.
 

Czy początki w nowym sporcie były trudne?
Kiedy uczymy się nowych rzeczy, nigdy nie jest łatwo. Pierwsze bieganie to 30 minut na bieżni mechanicznej. Myślałam, że zemdleję, a przecież biegałam wcześniej godzinami na korcie! Pierwsze metry kraulem to chyba litr wypitej basenowej wody. Wpięcie butów w pedały na rowerze, to były dwie godziny stresu na osiedlowym parkingu.
 

Jakie korzyści przeniosłaś z innych sportów na triathlon?
Nigdy nie miałam problemów z wagą ciała. Nie musiałam zaczynać od zrzucania kilogramów. Wcześniejsze sporty nauczyły mnie systematyczności, konsekwencji. Lubiłam uporządkowany trening. Wiedziałam już, że technika jest ważna. Chciałam podnosić poprzeczkę. Przygotowanie fizyczne sprawiło, że pierwsze tygodnie zwiększonej aktywności, nie wiązały się jednak z szokiem i bólem.
 

Czym jest dla Ciebie triathlon?

Triathlon jest radością życia!
 

Co jest Twoją mocną płaszczyzną, a co słabszym punktem?
Bieg jest mocną stroną. Chociaż, to właśnie z tym elementem łączą się moje większe lub mniejsze kontuzje. Muszę się mocno kontrolować. Nad techniką pływania będę chyba całe życie pracować. To jeden wielki znak zapytania.
 

Czym się zajmujesz poza triathlonem?
Jestem lekarzem, specjalistą dermatologii i wenerologii. Pracuję średnio 40 godzin tygodniowo. W tym czasie przyjmuję około 160 pacjentów.
 

Wywalczyłaś przepustkę na Mistrzostwa Świata IM 70.3 w Nicei. Traktujesz te zawody, jako przetarcie przed Hawajami?
Żadnych zawodów nie traktuję treningowo. Nie kalkuluję. Na zawodach staram się zrobić wszystko co w mojej mocy. Na trasie przekraczam granice.
 

Planowany szczyt formy ma przyjść w Nicei czy na Konie?
Trener Maciej Chmura pewnie planuje mój szczyt formy na Hawaje. Nawet tego ze mną specjalnie nie konsultuje. Wie, że dla mnie każdy start, to start A. Teraz myślę głównie o sprincie w Gdyni, prawdziwa amatorka ze mnie.
 

Wywalczyłaś slota na Hawaje, podczas zawodów we Frankfurcie. Czy zdobycie przepustki było wówczas dla Ciebie zaskoczeniem?
Przed zawodami czułam się bardzo dobrze. Byłam przygotowana na wysoką temperaturę otoczenia. Dwa dni wcześniej dowiedziałam się o dodatkowych slotach do Nicei. Pomyślałam, że super byłoby zdobyć dwa sloty jednocześni. To była ogromna motywacja. Prawdopodobieństwo wywalczenia slota na Hawaje w mojej kategorii jest jednak bardzo małe. Byłam zaskoczona, że się udało. To będzie mój debiutancki start na Konie.
 

Z jakimi oczekiwaniami oraz celami udasz się na Hawaje?
Chciałabym zakochać się w Hawajach oraz przekroczyć linię mety z uśmiechem. Chce skończyć zawody z przekonaniem, że wykorzystałam wszystkie umiejętności.
 

Na co zwracasz szczególną uwagę w trakcie przygotowań do tych najważniejszych zawodów?
Staram się realizować plan treningowy, odpoczywać, dobrze odżywiać czyli żyć normalnie. Może tym razem spakuję się ciut wcześniej niż zwykle, żeby nie zarywać ostatniej nocy – śmiech.
 

Dlaczego Hawaje są marzeniem większości triathlonistów?
Już w dzieciństwie chcemy być mistrzami świata różnych dziedzin. Całe życie szukamy, próbujemy i zdobywamy kolejne szczyty. Chyba najważniejsza jest ta droga. Jeśli pojawia się okazja zostania, tym mistrzem, dlaczego nie spróbować.
 

Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

 

Czytaj także z cyklu #polskieHAWAJE:
 

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X