Rozmowa

Piotr Klupczyński wygrywał ze złamaną ręką

Jego przygoda z triathlonem trwa cztery lata. Chciał pokazać, że nie potrzeba drogiego sprzętu do osiągania dobrych wyników. O początkach, startach ze złamaną ręką i nie tylko Piotr Klupczyński opowiada TriathlonLife.pl.

Skąd wzięła się Twoja pasja do sportu?
Nigdy nie byłem dzieckiem, który wybierał komputer zamiast podwórka. Dzięki temu nie byłem typowo „zasiedzianą” osobą. Ze sportem miałem styczność od dziecka. Grałem w piłkę nożną i ręczną, koszykówkę, trochę pływałem i jeździłem na BMX.

Jak wyglądały początki z poważnym sportem?
Wszystko rozpoczęło się w 2015 roku. Wówczas otrzymałem od kolegi pakiet na Poznań Półmaraton. Z tego, co pamiętam, to wtedy nie lubiłem biegać bez celu. Preferowałem bieganie za piłką. Jak byłem młodszy, to grałem w koszykówkę. Jednak spodobała mnie się sama atmosfera i otoczka biegu. Wpłynął na to też fakt, że bez przygotowania pobiegłem w okolicach jednej godziny i 40 minut. Tak zrodziła się pasja do sportów typowo wytrzymałościowych.

Co było dalej?
Po półmaratonie w Poznaniu byłem głodny wyzwań. Dlatego pobiegłem maraton po niecałym miesiącu przygotowań. Następnie szukałem innych wyzwań. W ten sposób trafiłem na triathlon.

Kiedy dokładnie pojawił się triathlon w Twoim życiu?
Po rozpoczęciu przygody z bieganiem w ciągu roku miałem zaliczone starty na wszystkich popularnych dystansach, czyli od wyścigu na pięć kilometrów do maratonu. Jednak  potrzebowałem impulsu, który da mi motywację do dalszej systematycznej pracy. Pamiętam, że o triathlonie zacząłem myśleć, kiedy byłem świadkiem odbywających się w Poznaniu zawodów triathlonowych. To był 2015 rok.

Ile czasu przygotowywałeś się do pierwszych zawodów triathlonowych?
Kilka miesięcy. Pierwszy rower szosowy kupiłem w czerwcu. W lipcu zadebiutowałem w triathlonie. To był Enea Bydgoszcz Triathlon na 1/4IM. To są świetne zawody. Polecam je zwłaszcza debiutantom.

Piotr Klupczyński

Zobacz też:

Maciej Hawrylak: Do napisania książki zmusili mnie Internauci


Jak było?

Chciałem pokazać, że aby osiągnąć dobry wynik sportowy nie trzeba wydać kilkunastu tysięcy złotych na sprzęt. Wystarczy regularna ciężka praca i serce do walki. 950 metrów w zimnej rzece pokonałem tylko w kąpielówkach, a nie w piance za 800 złotych. Dysponowałem tylko zwinną kilkunastoletnią kolarzówką, zamiast  rowerem Full Carbon.  Na koniec ukończyłem bieg w samych kąpielówkach. To były dla mnie wyjątkowe zawody.  Wspominam je do dzisiaj. W pamięci został obraz mnóstwa kibiców, zawodników oraz cała wyjątkowa atmosfera rywalizacji. To jest coś pięknego.

Jaki wtedy uzyskałeś wynik?
Ukończyłem je w czasie 2:24. Osiągnięty wynik utwierdził mnie w przekonaniu, że warto zostać w triathlonie. Kontynuuję tę przygodę i  sprawia mi nadal radość.

Jak dalej potoczyła się Twoja tri przygoda?
Po debiucie szukałem kolejnych wyzwań. Jednym z nich był debiut na pełnym dystansie.

Kiedy zadebiutowałeś na tym dystansie?
Podczas Castle Malbork Triathlon w 2016 roku.

Jak zapamiętałeś tamten start?
Etap kolarski był dla mnie całkowitą niewiadomą. Nigdy wcześniej nie przejechałem takiego dystansu. Pamiętam, że było zimno i padało. Trochę zmarzłem. Do tego jechałem na rowerze szosowym z lemondką. Jednak pozycja nie była dopasowana na tyle kilometrów. Było dość niewygodnie. Maraton już kiedyś biegłem, ale nigdy na tak sztywnych nogach. Było ciężko, ale bardzo miło wspominam ten start. To było dla mnie coś wyjątkowego. Wówczas pokonałem trasę w 10 godzin i 26 minut. To mi dało 12 miejsce OPEN oraz pierwszą lokatę w AG.

Piotr Klupczyński

Czytaj też:

Triathlon Lipiany – historyczne zawody


Kto odcisnął na Tobie największe piętno na początku kariery sportowej?

Nie jestem osobą, która szuka idola, żeby się na nim wzorować. Raczej poszukiwałem osób z doświadczeniem sportowym, aby czerpać od nich wiedzę. Na początku mojej przygody ze sportem najbardziej pomógł mi Romek Pietrzak. Zabierał mnie na zawody pływackie OW, doradzał co robić i na co zwracać uwagę, żeby się dobrze przygotować. Pozdrawiam Romek.

Na którym dystansie czujesz się najlepiej?
¼, ½, IM

Kto czuwa nad Twoim planem treningowym?
Na ten moment plany treningowe i startowe układam samodzielnie. Jedynie konsultuje plany z trenerami w CITYZEN Poznań.

Jakie masz pasje poza triathlonem?
Interesuję się sportami walki. Nawet czasem zdarzy mnie się trenować boks lub kickboxing. Od tego roku też rozpocząłem szkolenia z zakresu analizy danych i ogólnie IT.

Jaką rolę w Twojej dotychczasowej karierze triathlonowej pełni rodzina?
Ma ogromne znaczenie. Dziewczyna, rodzice i bracia wspierają mnie od początku moich działań. Zawsze mi kibicują. Cieszę się, że mogę dzielić się radością z uprawiania sportu razem z nimi.

Piotr Klupczyński

Przeczytaj też:

Maja Bużycka nie poddawała się. Walczyła!


Czy możesz liczyć na ich wsparcie podczas każdych zawodów?

Na prawie każdych, zwykle podczas zawodów pomaga mi dziewczyna. Sprawdza, co zapomniałem i zawsze mi o tym przypomina. Proszę mi uwierzyć ona jest bardzo cennym  kompanem! Zwykle przed zawodami towarzyszy nam stres. Dlatego naprawdę o wielu  przydatnych rzeczach zdarzy mi się zapomnieć.

Jakie miałeś założenia na sezon 2019?
Były właściwie trzy. Głównym założeniem była poprawa wyników na każdym dystansie. Chciałem podjąć rywalizację na MP ½ IM Poznaniu oraz w cyklu Greatman Triathlon.

Udało się?
W większości tak, choć miesiąc przed najważniejszymi zawodami miałem wypadek i złamałem rękę. Nie poddałem się. Mimo kontuzji wystartowałem. Zawody trwały do dziesiątego kilometra części kolarskiej. Wtedy złapałem kapcia. Zszedłem z trasy. Jednak poprawiłem czasy na każdym dystansie i Greatman Triathlon wygrałem, zwyciężając w dwóch zawodach serii.

Co uważasz za najlepszy wynik minionego sezonu?
Pierwszy raz zanotowałem zwycięstwa w zawodach triathlonowych. To cieszy. Jednak uważam, że najlepszym wynikiem sezonu był fakt, że po wypadku i kontuzji się nie poddałem. To był moment, kiedy byłem w najlepszej formie. Więc mogłem się wkurzyć. W triathlonie przydaje się silna psychika.

Piotr Klupczyński

Zobacz także:

Kamil Damentka i jego walka z kontuzją i kryzysem


Podczas Enea Bydgoszcz Triathlon na dystansie ½ IM zająłeś pierwsze miejsce w AG, a startowałeś ze złamaną ręką. W jakim stopniu ta kontuzja miała wpływ na tamten start?

Wyobraź sobie, że przed startem prowadziłem auto, zmieniając biegi lewą ręką. Naciśnięcie na klamkę od drzwi sprawiało ból. Przez około miesiąc po wypadku pływałem tylko przy użyciu nóg. Nie byłem w stanie pracować ręką w wodzie. W Bydgoszczy startowałem na środkach przeciwbólowych, żeby tylko przetrwać etap pływacki. Myślę, że ta kontuzja miała dość spory wpływ, ale nie jest to dla mnie wytłumaczenie. Walczyłem do końca. To pozwoliło zająć piąte miejsce w OPEN.

Jak doszło do złamania ręki?
Podczas treningu kolarskiego leżąc na lemondce wjechałem w dziurę. Niestety, przy prędkości w okolicach 40 km/h nie byłem w stanie utrzymać roweru. Ta sytuacja zakończyła  się fikołkiem i uderzeniem o asfalt. Na szczęście pomógł kask. Zakończyło się tylko na wstrząśnieniu mózgu i złamanej ręce. W tej sytuacji bardzo pomogli mi koledzy oraz strażak, który akurat przejeżdżał autem i udzielił nam pomocy. Z tego miejsca, jeszcze raz Panu dziękuje.

W jaki sposób ten uraz wpłynął na plany w tym roku startowym?
Miałem już opłacone starty. Więc kontuzja nie wpłynęła na plany. Bo z żadnego nie zrezygnowałem. Jednak na pewno wpłynął na wyniki.

Czy dalej odczuwasz skutki tamtej kontuzji?
Właściwie to już o niej zapomniałem.

Piotr Klupczyński

Zajrzyj do:

Wąsowski: Kibic krzyknął, przestań się wozić i daj jej zmianę


Od kiedy trenujesz do kolejnego sezonu?

Od początku listopada.

Gdzie będziesz szlifować formę przed kolejnym rokiem zmagań?
Na co dzień trenuję w Cityzen Poznań. Tam będę realizować większość treningów.

Jakie masz cele oraz priorytety na sezon 2020?
Chcę poprawić wyniki na każdym z dystansów. Podejmę wyzwanie ponownie na MP ½ IM w Poznaniu. Wracam też na długi dystans. Moim celem będzie ukończenie zawodów poniżej dziewięciu godzin w Castle Malbork Triathlon. Dodatkowo zadebiutuję na długim dystansie w duathlonie na MP w Czempiniu.  

Wiążesz przyszłość sportową z triathlonem, czy może spróbujesz czegoś nowego?
Mam już za sobą cztery sezony w triathlonie. Poza wypadkiem nie miałem problemów ze zdrowiem. Mam nadzieję, że będę mógł się cieszyć trenowaniem jeszcze przez długie lata. Czasem ścigam się w zawodach kolarskich, biegowych oraz duathlonie. Dlatego nie brakuje mi atrakcji.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Pewnie tutaj powinno pojawić się słowo Hawaje. Ja o tym nie myślę w tych kategoriach. Chcę się rozwijać jako sportowiec, ale też zawodowo. Moim marzeniem jest możliwość jak najdłużej łączyć pracę zawodową i treningi. Co więcej, chciałbym dzielić radość ze sportu z rodziną, która akceptuje moją pasję. 

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X