Wiadomości

Od pracy w korporacji do złota olimpijskiego

Historia Gwen Jorgensen jest dość nietypowa jak na współczesną złotą medalistkę olimpijską. W swojej historii przegrała między innymi z Agnieszką Jerzyk.

Urodziła 29 kwietnia 1986 roku w Waukesha w stanie Wisconis.  Jej rodzina należała do klasy średniej. Jak w wielu przeciętnych amerykańskich rodzinach Gwen jak i jej siostra Elizabeth od wczesnego dzieciństwa uczyły się grać na przynajmniej jednym instrumencie i uprawiały sport.

Jednak rodzice nigdy nie wymuszali tego na córkach. Studiowała finanse i rachunkowość na miejscowym uniwersytecie. Właśnie podczas studiów, jej życie po raz pierwszy mocniej związało się ze sportem. Przez trzy lata reprezentowała barwy uniwersyteckiej drużyny The Badgers w pływaniu i biegach. W 2009 roku wygrała podczas zawodów Big Ten Championships Track & Field biegi na 3000 i 5000 metrów. Czterokrotnie kwalifikowała się także do pływackiej odmiany tej imprezy, Big Ten Swimming Championships.

Amerykanie poszukiwali talentów

W 2009 roku ukończyła naukę na uniwersytecie i miał też to być koniec jej kariery sportowej. Od razu po zakończeniu studiów otrzymała pracę w prestiżowej Ernst & Young, firmie należącej do wielkiej czwórki przedsiębiorstw z branży audytu finansowego. W tym czasie triathlon olimpijski był jeszcze młodą dyscypliną. Zaledwie dziewięć lat wcześniej pojawił się po raz pierwszy na igrzyskach olimpijskich, dlatego też nie było jeszcze tak usystematyzowanego szkolenia i wyłapywania potencjalnych olimpijczyków jak w innych dyscyplinach. Od 2004 amerykański związek triathlonu starał się rekrutować do triathlonu byłych biegaczy i pływaków. W 2009 roku na czele tego programu stał Barb Lindquist, olimpijczyk z Aten z 2004 roku. 

Druga szansa dla sportowców

– Sprawia mi radość dawanie drugich szans sportowcom, którzy nigdy nie osiągnęli najwyższego światowego poziomu w swojej dyscyplinie – mówił Lindquist.

Czytaj także o tym, że Gomez i Brownlee w przyszłym roku chcą wystartować zarówno na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio i podczas mistrzostw świata na Hawajach

Jak tylko Lindquist otrzymał informację od biegowego trenera Jorgenensen, że wcześniej rywalizowała ona także w pływaniu, nie tracił ani chwili i skontaktował się z nią. Jednak Amerykanka była sceptycznie nastawiona do pomysłu rozpoczęcia życia zawodowego sportowca. Próbowała zbywać przedstawiciela związku tym, że nie może sobie pozwolić na wielogodzinny wyścig Ironman. Nie wiedziała wtedy, że triatlon olimpijski to znacznie krótszy wyścig. Mówiła, że nie ma roweru, ani nie chce rezygnować z dobrze rozpoczynającej się kariery w międzynarodowej korporacji. Barb jednak znajdował odpowiedź na wszystkie jej wątpliwości. Powiedział, że znajdzie dla niej rower, trenować natomiast może po prostu w wolnym czasie. Jorgensen nie wierzyła też, że ma w sobie wystarczająco dużo talentu, aby znaleźć się w światowej czołówce triatlonistek. Lindquist widział w niej jednak większy potencjał niż w sobie, a sam w końcu zakwalifikował się na igrzyska. W końcu po wielu wysłanych przez Lindquista mailach i wykonanych telefonach, Gwen zgodziła się rozpocząć trening triatlonowy.

Przegrała z Agnieszką Jerzyk

Lindquist zorganizował jej trenera i znalazł sponsora, który zaoferował rower.  Jorgensen nie chciała rezygnować z pracy, więc jej dni wyglądały podobnie do dni age-grouperów. Dwa treningi dziennie, do tego praca na etat powodowały, że często niedosypiała, jadła za mało. Trening kolarskie często wykonywała w grupie z lokalnymi kolarzami, podczas jednego z nich poznała przyszłego męża Patricka Lemieux, wtedy zawodowego kolarza. Pierwszymi nielokalnymi zawodami, w których wystąpiła był wyścig w Clermont na Florydzie. Ukończyła go na 8. miejscu, tuż za zawodniczkami z kategorii pro. Pierwszym jej wyścigiem pod egidą Międzynarodowej Unii Triatlonu był FISU World University Triathlon Championships w Walencji, który Jorgensen zakończyła na 2. miejscu. Co ciekawe wygrała wtedy Agnieszka Jerzyk.

Urywały” ją na rowerze

W najbardziej prestiżowej serii zawodów, World Triathlon Series, wzięła udział po raz pierwszy w Madrycie 5 czerwca 2011 roku. Zawody nie poszły po jej myśli, urywała ją jedna grupa rowerowa za drugą, Gwen wycofała się w końcu. Jednak już kolejne zawody, w Hamburgu 12 czerwca ukończyła na 27. miejscu. Z czasem trening dawał coraz lepsze efekty i na zawodach szło jej coraz lepiej. Jej dominacja zaczęła się w 2013 roku.

Królowała przez trzy lata

Począwszy od niego, aż do 2016 roku wygrała większość zawodów, w których startowała. Największy sukces osiągnęła oczywiście w wyścigu podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Podczas tego startu po etapie pływackim traciła tylko 11 sekund do liderki i na etapie rowerowym zniwelowała tę różnicę do zera, jadąc ostatecznie w pierwszej grupie. Podczas biegu jedynie Nicole Spirig próbowała nawiązać z nią jakąkolwiek walkę, ostatecznie bezskutecznie. Jorgensen zdobyła złoty medal, chyba największy sukces, o jakim może marzyć sportowiec startujący w dyscyplinie olimpijskiej.

 Urodziła syna i zaczęła biegać maratony

W 2017 roku Gwen Jorgensen zrezygnowała z rywalizacji sportowej, aby urodzić dziecko, jej syn przyszedł na świat we wrześniu. Jednak nie zamierzała już wracać do triatlonu, jeszcze tego samego roku, w szokującym dla wielu oświadczeniu na Instagramie zapowiedziała, że zamierza osiągnąć sukces w maratonie. Jednak jej dotychczasowy jedyny start maratoński podczas maratonu nowojorskiego, który miał miejsce kilka miesięcy po zdobyciu olimpijskiego złota nie wskazywał, aby zmiana dyscypliny i odniesienie w niej takiego samego sukcesu jak w triatlonie miało przyjść łatwo. Ukończyła tamte zawody w czasie 2:41:01 i sama była po nich nieco zawiedziona.

Czytaj także o tym, że Małgorzata Otworowska po urodzeniu dzieci też postanowiła wrócić do rywalizacji

Kontuzja i operacja

Niestety, przygotowania do kwalifikacji olimpijskich, które odbędą się 29 lutego 2020 roku w Atlancie nie przebiegały bez problemów. Pierwszym maratonem, w którym wystartowała Jorgensen mając za sobą normalny trening maratoński był maraton w Chicago w 2018 roku. Niestety, wspomnianego maratonu znowu nie zakończyła z zadowalającym dla siebie rezultatem. Czas 2:36:23 daleki był od takiego, który dawałby szansę nawiązania walki z najlepszymi maratonkami Stanów Zjednoczonych. Po tym starcie okazało się także, że nabawiła się poważnej kontuzji, potocznie zwanej piętą Hagludna. Początkowe objawowe leczenie kontuzji nie zdawało egzaminu, ból powracał i Jorgensen nie mogła skupić się w 100% na treningu. W końcu zdecydowała się na operację, przeszła ją pod koniec maja 2019 roku. Jednak operacja niosła za sobą konsekwencje w postaci okresu rehabilitacji, podczas której wykluczony był trening biegowy jak i późniejsze stopniowe zwiększanie obciążenia. Nie pozwoliło to Jorgensen być pod koniec tego roku, na 3 miesiące przed kwalifikacjami olimpijskimi, w tym miejscu, w którym chciałaby być. W konsekwencji postanawiała znowu zmienić plany, o czym poinformowała w wideo na youtube. 

Powalczy o igrzyska w Tokio

Mówi w nim, że nie będzie brała udziału w kwalifikacjach maratońskich do igrzysk w Tokio, spróbuje za to powalczyć na bieżni w biegu na 10 000 i 5 000 metrów. Wydaje się, że większą szansę na sukces będzie miała w biegu na 5 000 m. Jej najlepszy rezultat na 10 000 m to 31:55, czyli aby myśleć o walce o Tokio 2020 będzie musiała prawdopodobnie pobiec znacznie szybciej, najszybsza na tegorocznych listach jest Emily Sisson z czasem 30:49. Natomiast najlepszy rezultat Jorgensen na 5 000 m to 15:15, tutaj do najlepszej na tegorocznych listach Karissy Schweizer brakuje jej 30 sekund. Choć tą samą Karissę pokonała już w lutym 2018 podczas Stanford Invitational w biegu na 10 000 m. Kwalifikacje na bieżni odbędą się w czerwcu w Eugeune, czyli na przygotowania Gwen ma jeszcze pół roku. Zapowiedziała też, że nie rezygnuje z celów maratońskich, przekłada je tylko w czasie, mając zapewne na myśli igrzyska w Paryżu w 2024 roku.  

Ambitne zadanie

Jorgensen ma na pewno wystarczająco dużo woli i wiary w sukces, ale czy ma wystarczająco dużo talentu, aby być nie tylko najlepszą triatlonistką na świecie, ale także jedną z najlepszych biegaczek długodystansowych.  O tym przekonamy się śledząc dalej jej karierę.

Rafał Amborski
foto Facebook Gwen Jorgensen

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X