Rozmowa

Muzyczna motywacja do walki z pływackim strachem

Początki z triathlonem były związane z kibicowskim zafascynowaniem podczas zawodów. Potem usłyszana „Bogurodzica” w Malborku zmotywowała Martę Dmochowską do przezwyciężenia strachu przed wodą, aby wystartować w triathlonie.

Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Nie lubię gier zespołowych i granie w siatkówkę czy piłkę nożną nie należało do moich ulubionych zajęć. Choć było tego najwięcej w szkole. Więc byłam jedną z tych osób, które w szkole średniej uciekały z WF-u. Dopiero na studiach zaczęłam biegać, ale wynikało to z tego, że chciałam zacząć robić cokolwiek, żeby spalić trochę kalorii. Dlatego ubrałam zwykłe bawełniane leginsy, koszulkę i tak zaczęłam sobie truchtać.

Dlaczego wówczas wybór padł na bieganie?
Bieganie wydawało mi się najtańszym sportem. Biegałam najpierw w trampkach i w sportowych ubraniach, które miałam w domu. Nie potrzebowałam też żadnego karnetu na siłownię czy karty. Dodatkowo mogłam wyjść pobiegać, kiedy tylko chciałam, nie umawiając się na konkretną godzinę. Jednak moje treningi biegowe nie wyglądały tak jak teraz. Nie robiłam interwałów, czy podbiegów. Biegłam po prostu tyle, ile mogłam lub ile miałam czasu. Pamiętam ten moment pierwszej “sportowej dumy” z własnych osiągnięć, gdy wzięłam udział w Biegu Niepodległości w Gdyni i przebiegłam dystans 10 km.

W jakich okolicznościach trafiłaś do triathlonu?
Początek fascynacji triathlonem to kibicowanie podczas etapu biegowego w zawodach w Gdyni. Obserwując zawodników, pomyślałam, że to duże wyzwanie i chciałabym spróbować. Jedyną przeszkodą na tamten moment było pływanie. W przeszłości topiłam się i każdy, kto przeżył podobną sytuację, doskonale wie, jak mocno strach przed wodą tkwi w głowie. W tamtym czasie odłożyłam to marzenie na bok, ale w kolejnym roku ponownie kibicowałam na wrześniowych zawodach w Malborku. Widziałam zaczynający się etap pływacki, słyszałam „Bogurodzicę” i bardzo mnie to poruszyło. Decyzja została podjęta: zapiszę się na naukę pływania i zrobię wszystko, żeby ukończyć swoją pierwszą „połówkę”.

Czy największym wyzwaniem był dla Ciebie strach przed wodą, z którym się borykałaś?
Tak, pokonanie strachu przed wodą było dla mnie największym wyzwaniem. W zasadzie nie jestem do końca pewna, czy ten strach całkowicie przezwyciężyłam. Myślę, że po sytuacji z topieniem się respekt do wody zawsze będzie mi towarzyszyć.

Jak wyglądał proces przezwyciężenia tej obawy przed pływaniem?
Próbowałam nauczyć się pływania w szkole podstawowej, na wypadach nad jezioro, ale strach był na tyle duży, że nigdy się to nie udało. Raczej pogłębiało to tylko niechęć do wody. Tak naprawdę to do tego stopnia nie chciałam mieć do czynienia z wodą, że jeżeli ktoś ze znajomych proponował wyjście do aquaparku – zawsze odmawiałam. Kiedy w głowie pojawiła się myśl „spróbuję!”, pierwszym krokiem było znalezienie trenera pływania. Zaczynałyśmy od zanurzania głowy pod wodę i wypuszczania powietrza. Na własnym przykładzie mogę śmiało postawić tezę, że jeżeli ja nauczyłam się pływać, to każdy da radę (śmiech).

Jak wyglądał Twój triathlonowy debiut?
Debiutowałam podczas zawodów Lotto Triathlon Energy w Gniewinie na dystansie 1/8IM. Do dzisiaj pamiętam ten start i to jak wszyscy krzyczeli „Belka!”, a ja zadowolona pojechałam dalej (śmiech). Cofnęłam się, zatrzymałam, spadł mi łańcuch i pobiegłam do strefy zmian. Więc jakaś przygoda musiała być. Nawet udało mi się stanąć wtedy na podium i byłam z siebie bardzo dumna, że to zrobiłam.

Od początku triathlonowej przygody trenujesz w klubie Triladies. Jak układa się współpraca z Gosią Szczęsną?
Kiedy już zrobiłam 50 m kraulem, zaczęłam szukać trenera triathlonu. Zależało mi na znalezieniu trenera w Trójmieście, żebym mogła brać udział w lekcjach pływania. Tak odkryłam ComplexSports i trafiłam pod skrzydła Gosi. Od razu powiedziałam, że moim celem jest zrobienie ½ IM i przeszłyśmy do ustalenia planu i jego realizacji. W pierwszym roku spotkało mnie kilka nowych, stresujących dla mnie sytuacji: pierwsza jazda na rowerze szosowym, pierwsze pływanie open water, pierwsze zawody w Gniewinie, czy zmiana dętki (śmiech). Gosia zawsze mi wtedy towarzyszyła i zapewniała wsparcie. Nigdy nie czułam się sama podczas moich początków i tak jest do dzisiaj.

Co najbardziej cenisz w tej wspólnej pracy z trenerką?
Myślę, że najważniejsze jest porozumienie między nami, które pomaga w relacji trener-zawodnik. Cenię też to, że Gosia jest zawsze ze mną, w sukcesach i kryzysach, które naturalnie zdarzają się na drodze do celu.

Jaki był dla Ciebie sezon 2023?
To był mój drugi sezon triathlonowy i oceniam go jako dość intensywny: zrobiłam 3 dystanse ½ IM. W tym „połówka” w Gdyni, która ze względu na pogodę odbyła się bez etapu pływackiego. Za to zakończyłam sezon zawodami w Malborku i tam zrobiłam życiówkę 5:09. Już jest blisko złamania magicznej granicy 5h.

Z którego startu byłaś najbardziej zadowolona?
Pomimo tego, że w Gdyni były niesprzyjające warunki pogodowe, to z tego startu byłam najbardziej zadowolona. Pamiętam, że na rowerze była ciężka widoczność, a mimo to udało mi się pojechać według założeń. Lubię też ten czas po zawodach, kiedy można już na spokojnie wczuć się w klimat, pokibicować innym i pogadać z tri znajomymi.

Czym zajmujesz się poza triathlonem?
Triathlon to hobby, którym zajmuje się po pracy. Od poniedziałku do piątku zajmuję się tworzeniem przepisów i fotografią kulinarną. Najbardziej interesuje mnie tworzenie przepisów alternatywnych, czyli takich np. bez nabiału czy jajek. Tak, żeby osoby, które ograniczają dane produkty lub ze względów zdrowotnych, mogły znaleźć też dobre przepisy dla siebie. Poza tą pracą rozwijam się jako dietetyk w żywieniu w sporcie, układając plany żywieniowe dla moich podopiecznych.

Byłaś weganką przez trzy lata. Skąd taka decyzja?
Zaczęło się od tego, że zaczęłam w pracy przygotowywać wegańskie przepisy na ciasta i desery i stwierdziłam, że dobrym pomysłem będzie wejść w ten świat oraz sprawdzić, jak będę się czuć na takim odżywianiu. Zrezygnowałam z tego modelu po trzech latach, bo przy moim napiętym trybie życia ciężko było mi przygotowywać pełnowartościowe, wegańskie posiłki. Zaczęłam jeść jajka, nabiał oraz ryby. Uważam, że każdy model żywienia powinien być dopasowany do konkretnej osoby, biorąc pod uwagę oczywiście jednostki chorobowe i nietolerancje.

Jaki jest Twój ulubiony posiłek przed zawodami?
Moje sprawdzone przedstartowe śniadanie to płatki ryżowe na mleku migdałowym z dżemem.

Jakie masz cele sportowe na sezon 2024?
Najważniejszym celem jest ukończenie zawodów IRONMAN European Championship Hamburg. Start za niecałe 6 miesięcy i jednocześnie czuję ogromną ekscytację, ale jest też trochę strachu i niepewności przed tym, jak to wszystko będzie wyglądało. Dwa tygodnie przed całym dystansem będę miała też okazję pościgać się podczas The Championship Samorin na średnim dystansie. To są dwa najważniejsze zawody dla mnie w tym sezonie.

Rozmawiał: Przemek Schenk
foto: datasport, materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X