Rozmowa

Mariusz Pirek: Chciałbym kiedyś stanąć na podium w Kona

Niedawno zająłeś 5 miejsce w M30 w IRONMAN Asia-Pacific Championship Cairns. Czy jesteś zadowolony z tego startu?
Jestem zadowolony. Celem na te zawody było zdobycie kwalifikacji na tegoroczne Mistrzostwa Świata IRONMAN na Hawajach. Udało się to bez roll-downu. Z czasem 9:37:07 zająłem 5. miejsce w kategorii M30, w której było 6 slotów do rozdania.

Czy podczas tych zawodów wystąpiły jakieś problemy?
Na szczęście obyło się bez problemów. Od strony technicznej nic nie zawiodło. Udało mi się zjeść wszystko zgodnie z planem, czyli np. 16 żeli na rowerze + 6 żeli na biegu. Niemal do końca bez skurczy itp. Myślę, że jako problematyczne można określić jedynie warunki atmosferyczne. Przez kilka dni przed zawodami całkiem mocno wiało. Tak samo było w dniu zawodów. Najbardziej dało się to we znaki w czasie etapu pływackiego. Były agresywne, krótkie fale. A etap kolarski, to ponad 100 kilometrów jazdy pod wiatr.

Jak wspominasz początku w tym sporcie?
Moimi pierwszymi zawodami triathlonowymi była ¼ w Piasecznie w 2014 r. Pamiętam, że strasznie przeżywałem ten start. Nawet o nim śniłem! Startowałem wtedy na używanej, aluminiowej szosie z lemondką. Miałem pożyczony strój startowy. Bardzo się zmęczyłem łamiąc nieznacznie 2:30. Później ukończyłem wszystkie zawody z cyklu Garmin Iron Triathlon. Na koniec pierwszego sezonu wystartowałem pierwszy raz na dystansie ½ w Borównie, gdzie udało mi się złamać 5h. Po tym sezonie wiedziałem już, że chcę się bawić triathlonem przez kolejne lata. Startuję już szósty sezon i wciąż tak myślę.

Co spowodowało, że wybrałeś akurat triathlon?
Inspiracją był mój przyjaciel jeszcze z liceum. Sam przygotowywał się do dystansu Ironman. Na początku trochę pukałem się w głowę, gdy słyszałem o tych dystansach, karbonowych rowerach itd. Jednak gdzieś tam pojawiała się też ciekawość, jak to jest, czy dam radę. W końcu postanowiłem spróbować.

Czy triathlon jest pierwszym Twoim kontaktem ze sportem?
W dzieciństwie nie byłem wybitnie sportowy. Grałem w piłkę, trochę pływałem, ale zdecydowanie rekreacyjnie. Bardziej zajęcia z ratownictwa niż sportowe pływanie. Mniej więcej od czasów liceum zacząłem regularnie trenować karate Shorin-Ryu. Przygoda trwała ponad 12 lat. Skończyła się, gdy zdecydowałem się trenować triathlon.

Czy na początku zajmowania się triathlonem sprawiało coś problemy?
Można powiedzieć, że byłem typowym „biegaczem w triathlonie”. Przed triathlonem, jeszcze trenując karate, zacząłem biegać. Stopniowo zwiększałem dystanse. Do maratonu włącznie, więc początkowo na zawodach triathlonowych nadrabiałem stosunkowo mocnym bieganiem. Na rowerze było raczej średnio. Najwięcej traciłem na pływaniu. Z czasem te proporcje się trochę pozmieniały. Raczej rower i bieg są moimi mocniejszymi stronami. Pływanie lubię. Chętnie trenuję, ale wciąż w wodzie raczej tracę, niż zyskuję. Na szczęście różnice na pływaniu są dość małe. Często szybkim T1 jestem w stanie odrobić już kilka pozycji.

Które zawody uważasz za najlepsze w swoim wykonaniu?
Myślę, że ½ w Suszu w 2017 roku. Miałem wtedy zdecydowanie dzień konia. Z czasem 4:04:36 byłem 7. open w dość mocno obsadzonych zawodach. Wciąż jest to moja życiówka na tym dystansie.

Z jakimi wyrzeczeniami w Twoim przypadku wiąże się uprawianie tego sportu?
Na pewno połączenie triathlonu z pracą i normalnym życiem wymaga dobrej organizacji czasu. Kiedyś, podczas treningu karate usłyszałem „chińskie” przysłowie: „Jeśli brakuje ci czasu, znajdź sobie dodatkowe zajęcie”. Czasem trochę niedosypiam. Ale coraz lepiej wychodzą mi już treningi o godzinie 5.

Uzyskałeś slota na zawody na Hawajach. Z jakimi oczekiwania udasz się na nie?
Chciałbym poprawić mój czas z zeszłego roku i tym razem dobrze pobiec. Jak do tej pory, dwa razy mocno cierpiałem. Zwalniałem na biegu, przez co łączny czas trochę odbiegał od założeń. Do trzech razy sztuka!

Czy będziesz stosował specjalny program treningowy, aby się przygotować do tych zawodów?
Na pewno zadba o to mój trener – Tomek Kowalski z Trinergy.

Oprócz zawodów na Hawajach, jakie masz cele na ten sezon?
Chciałbym zakwalifikować się jeszcze na Mistrzostwa Świata Ironman 70.3 w Niceii. Będę próbował już za kilka dni w Ironman 70.3 Finland w Lahti. Będzie to start trzy tygodnie po pełnym dystansie, ale jestem dobrej myśli.

Czy masz jakieś marzenia związane z triathlonem?
Chciałbym kiedyś złamać 9h na pełnym dystansie i 4h na połówce. Fajnie byłoby też stanąć kiedyś na podium na Konie. Jestem świadomy, że są to „poważne” cele. Jednak ich spełnienie w żaden sposób nie warunkuje mojej radości z tego sportu. Choć pewnie fajnie by było…

 

Przemysław Schenk
Foto: materiały prywatne

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X